Hejka :)
Wiem, że pewnie chcecie mnie zabić :(
Rozumiem was.
Chcę was przeprosić, że tyle czasu nie pisałam ale wpłynęło na to wiele czynników.
Dziś powracam do was w szczególnym dniu gdyż dzisiaj skończyłam 18 lat :D
Dziś powracam do was w szczególnym dniu gdyż dzisiaj skończyłam 18 lat :D
W ramach tej okazji mam dla was pewien prezent :D
A dowiecie się co to jest czytając adnotację pod nową notką na którą zapraszam :D
*********************************************************************************
Celia nadal bawiła się z resztą dziewczyn jak gdyby nigdy nic. Choć trudno jej było udawać, że nie zauważa Joe'ego. Musiała wykonywać swoje zadanie z uśmiechem na ustach. Nie mogła pozwolić pokazać przed nikim, że coś jest nie tak. Zwłaszcza, że niedaleko czaił się brat. Jude?! Przecież on nie ma pojęcia, że ona tu jest i w takim stroju. Ma wielką nadzieję, że się tu nie pojawi.
***
Joe miał już dość tego, że dziewczyna go zdaje się olewa. Właśnie wstał i chciał do niej podejść by pogadać, gdy niespodziewanie do kawiarenki wpadli David i Andrew.
-Musisz nam pomóc. - rzekł David i wyciągnęli kolegę siłą nie bacząc na to, że ten próbował coś powiedzieć.
-Gdzie mnie ciągnięcie?
-Zobaczysz. - rzekł Andrew.
***
-Jude? Coś się stało? - spytał Axel patrząc na dziwne zachowanie swojego przyjaciela.
-Nie. Wszystko gra. Gdzie Mark?
-Poszedł kupić coś do jedzenia jakąś....... godzinę temu. - rzekł jakby to było coś normalnego.
-Czyli nadal chowa się przed gniewem Nelly?
-Na to wygląda. - rzekł.
-Hej chłopaki. - rzekł Mark wyskakując niespodziewanie za ich plecami.
-Mark... Nie strasz nasz tak. - rzekł Axel.
-Idziemy chłopaki coś przekąsić.
-Mark, co ty...? - jednak Jude zrezygnował z zadawania pytania i tylko się uśmiechnęli na zrozumienie z blondynem.
Mark wątpił, by w kawiarence mógł spotkać Nelly. I tam mógł siedzieć spokojnie.
Jednak jak mieli się mylić. Jednak widok tego co zostali w środku wprawił ich w osłupienie. Nie spodziewali się takiego widoku. Co te dziewczyny wykombinowały?
-Witamy panów. - powitała ich z uśmiechem Daniela prowadząc ich do wolnego stolika. - Chcecie coś konkretnego zamówić?
-Ja...tego....yyyy...eeee.... - nie mógł z siebie nic wydusić Mark zasłaniając się menu.
-Jak się zdecydujecie to mnie wtedy zawołajcie. - rzekła próbując ukryć śmiech na ich zawstydzenie.
-Nie sądziłem, że będę musiał przez to przechodzić drugi raz.
-Jak to? - spytał zdziwiony Jude.
-To długa historia. - skomentował to Mark pozostawiając temat samemu sobie.
-Co ty w ogóle robiłeś w takim miejscu Mark? - spytał Axel siedząc z założonymi rękoma.
-Myślisz, że sam z własnej woli tam poszedłem!
-Dziękuje bardzo, jesteście śliczne dziewczyny. - na dźwięk obcego głosu obrócili się jak jeden mąż i zobaczyli swoje menadżerki.
-Nelly? - Mark był w wielkim szoku.
-Celia? - Jude był w jeszcze większym szoku.
Co jego siostrzyczka tu robi?
Axel wolał pozostawić sprawę w bezgranicznym milczeniu. Wiedział, że zaraz pewnie coś się tutaj rozegra.
-Oni-chan...
-Evans!!!
-To twój braciszek ślicznotko. - rzekł tajemniczy blondyn trzymał ..... aparat w ręce. - Masz uroczą siostrzyczkę senpai.
Dziewczyny w lekkim obawem zwróciły swoją uwagę na Sharpa bojąc się jego reakcji. Jednak ten zrobił coś niespodziewanego.
-Masz racje kolego. Mogę zobaczyć twój aparat.
-No pewnie. - rzekł podając do rąk Sharpa urządzenie.
To co zobaczył wprawiło go w takie uczucie, że miał ochotę rzucić aparatem o ścianę.
-Ups.... gomen.... Przez przypadek kliknąłem zły przycisk.
-Coś ty zrobił! - krzyknął blondyn wyrywając sprzęt z rąk dredowłosego.
Axel wiedział iż Jude zrobił to specjalnie.
-Szkoda. Mogę prosić o jeszcze jedno? - zwrócił się do dziewczyn.
-Dobrze usłyszałem twoje pytanie? - spytał Jude tworząc wokół siebie mroczną aurę.
Chłopak poczuł iż gość jest blisko rzucenia się na niego.
-Ja.... Chyba ktoś na mnie czeka. - rzekł zakłopotany i ..... już go nie było.
-Co to.... było? - spytał niczego nieświadomy Mark.
-Dokładnie to samo co ty uciekający przed Nelly. - rzekł Kevin który pojawił się znikąd.
-Oh... Przestańcie w końcu. - rzekł oburzony Evans i wyszedł.
-Po co w ogóle przyszedłeś tutaj Kevin? - spytała Silvia.
-Zaraz rozpocznie się główna atrakcja naszego festiwalu. Wszyscy mają się zebrać przed szkołą.
-Coś ty zrobił! - krzyknął blondyn wyrywając sprzęt z rąk dredowłosego.
Axel wiedział iż Jude zrobił to specjalnie.
-Szkoda. Mogę prosić o jeszcze jedno? - zwrócił się do dziewczyn.
-Dobrze usłyszałem twoje pytanie? - spytał Jude tworząc wokół siebie mroczną aurę.
Chłopak poczuł iż gość jest blisko rzucenia się na niego.
-Ja.... Chyba ktoś na mnie czeka. - rzekł zakłopotany i ..... już go nie było.
-Co to.... było? - spytał niczego nieświadomy Mark.
-Dokładnie to samo co ty uciekający przed Nelly. - rzekł Kevin który pojawił się znikąd.
-Oh... Przestańcie w końcu. - rzekł oburzony Evans i wyszedł.
-Po co w ogóle przyszedłeś tutaj Kevin? - spytała Silvia.
-Zaraz rozpocznie się główna atrakcja naszego festiwalu. Wszyscy mają się zebrać przed szkołą.
Kilka minut później...
-Uwaga, uwaga.... - rozległ się głos przez głośnik. - Za chwilę rozpocznie się nasza główna atrakcja tzn. Grę terenową. Wezmą w niej udział dwie drużyny z Raimona oraz jedna z Akademii Królewskiej.
Wszyscy byli tym zaskoczeni oraz gadali między sobą. Ciekawość zawsze kieruje ludźmi.
-A teraz podamy skład drużyn. W każdej znajduje się po pięciu uczestników. Drużyna numer I z Raimona to: Tara Malcolm, Tod Ironside, Timmy Sanders, Jack Wallside oraz Celia Hills. Proszę o wystąpienie i ustawienie się w jednej grupie.
Oczywiście jak to bywa powstało zamieszanie.
-Uwaga! Nasza druga grupa składa sie z : Erika Eagle, Mark Evans, Kevina Dragonfly, Nelly Raimon oraz Daniela Olson.
Tym razem wybuchło jeszcze większe oburzenie. No bo jak w takim wypadku obejść się bez słów zwłaszcza u wielbicielek piłkarzy z Raimona.
-Uwaga! Zaś grupa z Królewskich składa się z następujących osób: David Samford, Caleb Stonewall, Andrew Malcolm, Esme Garden i Joseph King.
Na te ostatnie nazwisko Celia wstrzymała oddech. Nie wiedziała czemu tak zareagowała. Zaś wszyscy chłopacy z drużyny cieszyli się i to bardzo. Nie mogli sobie wymarzyć lepszej zabawy. Mogli, ale na tą nie narzekali.
***
Joe był chyba najbardziej zaskoczony ze wszystkich Królewskich. Kto go w ogóle w to wciągnął? Nie chciał brać w niczym udziału. Zwłaszcza, że teraz wyszło, że będzie musiał konkurować z dziewczyną która mu się podoba. W dodatku nie wiedział co tutaj robi zwłaszcza Andrew i Esme. Co ta dwójka ma w tym za interes. Andrew mógł trochę zrozumieć. Ale Esme? Ona jest wierna tylko Kim którą nazywa swoją przyjaciółką. Jednak różowowłosa traktują jak swoją pomagierkę i służącą, nie jako koleżankę. Dlatego wiedział, że nigdy nie będzie w stanie zrozumieć siostry Andrew.
***
Wszyscy byli tym zaskoczeni oraz gadali między sobą. Ciekawość zawsze kieruje ludźmi.
-A teraz podamy skład drużyn. W każdej znajduje się po pięciu uczestników. Drużyna numer I z Raimona to: Tara Malcolm, Tod Ironside, Timmy Sanders, Jack Wallside oraz Celia Hills. Proszę o wystąpienie i ustawienie się w jednej grupie.
Oczywiście jak to bywa powstało zamieszanie.
-Uwaga! Nasza druga grupa składa sie z : Erika Eagle, Mark Evans, Kevina Dragonfly, Nelly Raimon oraz Daniela Olson.
Tym razem wybuchło jeszcze większe oburzenie. No bo jak w takim wypadku obejść się bez słów zwłaszcza u wielbicielek piłkarzy z Raimona.
-Uwaga! Zaś grupa z Królewskich składa się z następujących osób: David Samford, Caleb Stonewall, Andrew Malcolm, Esme Garden i Joseph King.
Na te ostatnie nazwisko Celia wstrzymała oddech. Nie wiedziała czemu tak zareagowała. Zaś wszyscy chłopacy z drużyny cieszyli się i to bardzo. Nie mogli sobie wymarzyć lepszej zabawy. Mogli, ale na tą nie narzekali.
***
Joe był chyba najbardziej zaskoczony ze wszystkich Królewskich. Kto go w ogóle w to wciągnął? Nie chciał brać w niczym udziału. Zwłaszcza, że teraz wyszło, że będzie musiał konkurować z dziewczyną która mu się podoba. W dodatku nie wiedział co tutaj robi zwłaszcza Andrew i Esme. Co ta dwójka ma w tym za interes. Andrew mógł trochę zrozumieć. Ale Esme? Ona jest wierna tylko Kim którą nazywa swoją przyjaciółką. Jednak różowowłosa traktują jak swoją pomagierkę i służącą, nie jako koleżankę. Dlatego wiedział, że nigdy nie będzie w stanie zrozumieć siostry Andrew.
***
Kilka chwil później...
Wszyscy stoją na linii mety i czekają na sygnał który rozpocznie ich konkurencję. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek i ... ruszyli. Gra była bardzo prosta. Wszyscy startowali z wspólnego startu i szli trzema różnymi ścieżkami które później łączyły się w jedną. Zadanie był proste która grupa pokona wszystkie przeszkody na drodze i dotrze do mety pierwsza, wygrywa.
Wszyscy stoją na linii mety i czekają na sygnał który rozpocznie ich konkurencję. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek i ... ruszyli. Gra była bardzo prosta. Wszyscy startowali z wspólnego startu i szli trzema różnymi ścieżkami które później łączyły się w jedną. Zadanie był proste która grupa pokona wszystkie przeszkody na drodze i dotrze do mety pierwsza, wygrywa.
***
Andrew biegnie jako ostatni z chłopaków z królewskich. Planuje oczywiście jak przeszkodzić Raimonowi jak tylko może. Okazja nadarzyła się gdy zboczyli z szlaku i znaleźli znak który ich ukierunkowuje na właściwą trasę. Dla czerwonowłosego wpadł do głowy pewien pomysł. Może był stary jak świat ale za to jak skuteczny. Gdy David, Joe i Caleb zastanawiali się nad zadaniem, Andrew wykorzystuje okazje i ... znaku już nie ma. Jak gdyby nigdy nic idzie spokojnie za resztą. Jednak był w błędzie. Już to sobie Esme wykorzysta w przyszłości.
***
-Jesteście pewni że dobrze idziemy? - spytał się reszty grupy Erik opierając jedna ręką o drzewo.
-Tak. - rzekła Nelly.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Kevin to nie czas na kłótnie! - krzyknął Mark nieświadomie o sobie przypominając.
-Mark.... Podejdź tutaj. - rzekła brunetka do chłopaka schowanego za drzewem o które opierał się pan Eagle.
-Nelly... Wybacz, ale nie. Wolę zostać tam gdzie stoję.
-Nie prowokuj mnie Evans. - rzekła zaciskając pięść z całych sił jak również oczy.
-Co ja niby ci robię? - rzekł złamanym głosem Mark
-Jak tak dalej pójdzie... - zaczął mówić Kevin do Danieli. - To oni tak mogą do niedzieli.
-Uspokójcie się! Natychmiast! - krzyknęła Daniela sprowadzając ich do porządku. - Wasze przepychanki słowne nam nie pomogą! Musimy racjonalnie pomyśleć. Inaczej na serio się zgubimy.
Wówczas wszyscy zamilkli i szukali wyjścia z sytuacji w której się znaleźli. Jedynie Erik zdaje się był nieobecny myślami. Jakby go coś gryzło od środka i to nie był ich ówczesny problem. Cały czas był nieobecny,
-Ej..... Erik?
-Tak? - spytał wyrwany z swych rozmyślań.
-Coś się stało?
Był zaskoczony.
-Nie... Wszystko dobrze... Oprócz tego, że się zgubiliśmy.... Eh.... - mówił szybko jakby chciał coś ukryć.
-,,On coś ukrywa." - nikt nie byłby tak zakłopotany gdyby nie miał czegoś na sumieniu. -,, Co cię gnębi panie Eagle?''
-Chyba coś znalazłem! - krzyknął Kevin wyjmując coś z zarośli.
Był to znak informacyjny.
-Co on tam robił? - spytał Mark.
-Najwidoczniej ktoś bardzo nie chciał byśmy dotarli na metę. - rzekł Nelly patrząc poważnie na resztę jej drużyny.
-Przykro mi studzić wasze nadzieję, ale ten znak nie za wiele nam powie. - rzekła Daniela trzymając go w rękach i bacznie mu się przyglądając.
-A to czemu? - spytał Kevin.
-Dlatego, że rosa zmyła z niego farbę którą ktoś świeżo namalował.
-Tam tym organizatorom do wiwatu. - szeptał Kevin.
-Ciekawe jak sobie radzi druga grupa. - rzekł Erick siadając na głazie.
-Mam nadzieję, że lepiej niż my. - rzekł Mark i wszyscy westchnęli
***
Kilka metrów od nich podążała druga grupa. Mogli na siebie wpaść ale los lubi płatać figle. Każdemu. Bez żadnych wyjątków. Celia szła smętnie na samym końcu grupki. Ciągle myślała o Joe i nie potrafiła przestać. Bała się, że może to ktoś źle zrozumieć. Nie wiedziała co ma zrobić w tej sytuacji.
-Celia, wszystko w porządku? - spytała Tara.
-Tak. Wszystko jak w najlepszym porządku.
-Ej ktoś tam idzie! - krzyknął Tod wskazując.... drużynę z królewskich.
-,,No pięknie." - pomyślała Celia. - ,,Lepiej nie mogło trafić.''- niespodziewanie poczuła jak ktoś chwyta ją od tyłu i ciągnie za rękę w zarośla.
Upadła na kolana na trawę trochę ciężko oddychając. Gdy podniosła głowę zobaczyła na poziomie swoich oczów znajome spojrzenie. Zaczęła by krzyczeć gdy nie to, że zasłonił jej usta swoją dłonią.
-Hmmm...... mmmmmmm. hmmmmmmm......
-Proszę cię.... Nie krzycz..... Daj mi tylko pięć minut. Chcę tylko porozmawiać.
Nie miała wielkiego wyboru i musiała się zgodzić na jego prośbę.
-Celio.... Ja....
Jednak ona wykorzystała chwilę jego nieuwagi i wyskoczyła na drogę gdzie znalazła przyjaciół dyskutujących z drużyną z królewskich. Raczej jej przy takiej grupce nie zaczepi. Nie była gotowa na rozmowę z nim i chyba nigdy nie będzie. On musi to zrozumieć nawet jeśli ona sama łamie sobie w ten sposób serce.
-Celia gdzie byłaś? - spytał Jack gdy zobaczył jak najmłodsza menadżerka idzie z ich stronę.
-Tak tylko... Wydawało mi się, że coś zauważyłam. - Gdzie wasz piąty zawodnik? - spytała Davida jak gdyby nigdy nic.
-Gdzieś się nam zapodział. Szukamy go. Nie wiedzieliście go może.
-Nie. - rzekł Timmy.
-Nikt z nas go nie widział.... Prawda? - spytał się swojej grupy Tod.
-Tak. - rzekli wszyscy po kolei również Celia.
-Szukacie kogoś? - niespotykanie za ich plecami nie pojawił się nikt inny jak pan King i udawał, że się nic nie stało.
Grafitowłosa trochę zmieszana wycofała się do tyłu.
-Gdzieś ty był! - krzyknęła Esme która dała znać o swojej obecności tutaj.
-Zgubiłem się. Mam słabą orientację w terenie. - rzekł zakładając rękę za szyję i pocierając ją zaśmiał się nieszczerze.
-Skoro macie już komplet w takim razie ruszamy. Kto pierwszy ten lepszy! - krzyknęła Tara i drużyna numer 2 z Raimona już była na czele.
-Uwierzysz, że to bliźniaczka Kim? - spytał David Joe'ego po cichu.
-Nie. Są różne. I ta chyba na lepszy sposób. - i uśmiechnęli się na gest, że są ze sobą zgodni.
***
Nasza drużyna pierwsza chcąc nie chcąc powierzając się dydukcji Erika szli przed siebie mając nadzieję, że wyjdą w końcu z tego lasu. Daniela jednak nadal widziała, że chłopaka coś dręczy. Nie myślał wcale o drodze tylko szedł przed siebie omijając tylko większe przeszkody.
-Erick.... Jesteś pewien, że wszystko okey? - spytała brunetka podchodząc do niego.
-Tak. Nic mi nie jest. Wszystko dobrze.
-Ale....
-Ej.... To chyba meta! - krzyknął Mark.
Okazuje się, że Erik wyprowadził ich aż na sam koniec lasu przy którym był koniec drogi i meta. Taka droga na skróty. Nie czekając wybiegli z zbiorowiska drzew i przekroczyli linie mety jako..... pierwsi. Nikt jeszcze tu nie dotarł.
-Erik.... Jesteś wielki chłopie. - rzekł Kevin.
-To nic takiego.
-Jak to. Udało ci się nas ,,odgubić" - rzekła Nelly.
-Szczerze mówiąc, to po prostu szedłem przed siebie mając nadzieję, że w końcu gdzieś wyjdziemy.
Nelly miała go w tym momencie ukatrupić. Wstrzymała się jednak, gdy zobaczyła drugą drużynę z Raimona i królewskich. To był chyba niezapomniany festiwal w ich szkole. Zastanawiała się co przyniesie kolejny.
*********************************************************************************
Niespodzianka to :D
Już jutro a właściwie dzisiaj pojawi się nie jeden nie dwa, lecz pięć nowych rozdziałów :D
Mam nadzieję, że niespodzianka się spodoba :)
-Tak. - rzekła Nelly.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Kevin to nie czas na kłótnie! - krzyknął Mark nieświadomie o sobie przypominając.
-Mark.... Podejdź tutaj. - rzekła brunetka do chłopaka schowanego za drzewem o które opierał się pan Eagle.
-Nelly... Wybacz, ale nie. Wolę zostać tam gdzie stoję.
-Nie prowokuj mnie Evans. - rzekła zaciskając pięść z całych sił jak również oczy.
-Co ja niby ci robię? - rzekł złamanym głosem Mark
-Jak tak dalej pójdzie... - zaczął mówić Kevin do Danieli. - To oni tak mogą do niedzieli.
-Uspokójcie się! Natychmiast! - krzyknęła Daniela sprowadzając ich do porządku. - Wasze przepychanki słowne nam nie pomogą! Musimy racjonalnie pomyśleć. Inaczej na serio się zgubimy.
Wówczas wszyscy zamilkli i szukali wyjścia z sytuacji w której się znaleźli. Jedynie Erik zdaje się był nieobecny myślami. Jakby go coś gryzło od środka i to nie był ich ówczesny problem. Cały czas był nieobecny,
-Ej..... Erik?
-Tak? - spytał wyrwany z swych rozmyślań.
-Coś się stało?
Był zaskoczony.
-Nie... Wszystko dobrze... Oprócz tego, że się zgubiliśmy.... Eh.... - mówił szybko jakby chciał coś ukryć.
-,,On coś ukrywa." - nikt nie byłby tak zakłopotany gdyby nie miał czegoś na sumieniu. -,, Co cię gnębi panie Eagle?''
-Chyba coś znalazłem! - krzyknął Kevin wyjmując coś z zarośli.
Był to znak informacyjny.
-Co on tam robił? - spytał Mark.
-Najwidoczniej ktoś bardzo nie chciał byśmy dotarli na metę. - rzekł Nelly patrząc poważnie na resztę jej drużyny.
-Przykro mi studzić wasze nadzieję, ale ten znak nie za wiele nam powie. - rzekła Daniela trzymając go w rękach i bacznie mu się przyglądając.
-A to czemu? - spytał Kevin.
-Dlatego, że rosa zmyła z niego farbę którą ktoś świeżo namalował.
-Tam tym organizatorom do wiwatu. - szeptał Kevin.
-Ciekawe jak sobie radzi druga grupa. - rzekł Erick siadając na głazie.
-Mam nadzieję, że lepiej niż my. - rzekł Mark i wszyscy westchnęli
***
Kilka metrów od nich podążała druga grupa. Mogli na siebie wpaść ale los lubi płatać figle. Każdemu. Bez żadnych wyjątków. Celia szła smętnie na samym końcu grupki. Ciągle myślała o Joe i nie potrafiła przestać. Bała się, że może to ktoś źle zrozumieć. Nie wiedziała co ma zrobić w tej sytuacji.
-Celia, wszystko w porządku? - spytała Tara.
-Tak. Wszystko jak w najlepszym porządku.
-Ej ktoś tam idzie! - krzyknął Tod wskazując.... drużynę z królewskich.
-,,No pięknie." - pomyślała Celia. - ,,Lepiej nie mogło trafić.''- niespodziewanie poczuła jak ktoś chwyta ją od tyłu i ciągnie za rękę w zarośla.
Upadła na kolana na trawę trochę ciężko oddychając. Gdy podniosła głowę zobaczyła na poziomie swoich oczów znajome spojrzenie. Zaczęła by krzyczeć gdy nie to, że zasłonił jej usta swoją dłonią.
-Hmmm...... mmmmmmm. hmmmmmmm......
-Proszę cię.... Nie krzycz..... Daj mi tylko pięć minut. Chcę tylko porozmawiać.
Nie miała wielkiego wyboru i musiała się zgodzić na jego prośbę.
-Celio.... Ja....
Jednak ona wykorzystała chwilę jego nieuwagi i wyskoczyła na drogę gdzie znalazła przyjaciół dyskutujących z drużyną z królewskich. Raczej jej przy takiej grupce nie zaczepi. Nie była gotowa na rozmowę z nim i chyba nigdy nie będzie. On musi to zrozumieć nawet jeśli ona sama łamie sobie w ten sposób serce.
-Celia gdzie byłaś? - spytał Jack gdy zobaczył jak najmłodsza menadżerka idzie z ich stronę.
-Tak tylko... Wydawało mi się, że coś zauważyłam. - Gdzie wasz piąty zawodnik? - spytała Davida jak gdyby nigdy nic.
-Gdzieś się nam zapodział. Szukamy go. Nie wiedzieliście go może.
-Nie. - rzekł Timmy.
-Nikt z nas go nie widział.... Prawda? - spytał się swojej grupy Tod.
-Tak. - rzekli wszyscy po kolei również Celia.
-Szukacie kogoś? - niespotykanie za ich plecami nie pojawił się nikt inny jak pan King i udawał, że się nic nie stało.
Grafitowłosa trochę zmieszana wycofała się do tyłu.
-Gdzieś ty był! - krzyknęła Esme która dała znać o swojej obecności tutaj.
-Zgubiłem się. Mam słabą orientację w terenie. - rzekł zakładając rękę za szyję i pocierając ją zaśmiał się nieszczerze.
-Skoro macie już komplet w takim razie ruszamy. Kto pierwszy ten lepszy! - krzyknęła Tara i drużyna numer 2 z Raimona już była na czele.
-Uwierzysz, że to bliźniaczka Kim? - spytał David Joe'ego po cichu.
-Nie. Są różne. I ta chyba na lepszy sposób. - i uśmiechnęli się na gest, że są ze sobą zgodni.
***
Nasza drużyna pierwsza chcąc nie chcąc powierzając się dydukcji Erika szli przed siebie mając nadzieję, że wyjdą w końcu z tego lasu. Daniela jednak nadal widziała, że chłopaka coś dręczy. Nie myślał wcale o drodze tylko szedł przed siebie omijając tylko większe przeszkody.
-Erick.... Jesteś pewien, że wszystko okey? - spytała brunetka podchodząc do niego.
-Tak. Nic mi nie jest. Wszystko dobrze.
-Ale....
-Ej.... To chyba meta! - krzyknął Mark.
Okazuje się, że Erik wyprowadził ich aż na sam koniec lasu przy którym był koniec drogi i meta. Taka droga na skróty. Nie czekając wybiegli z zbiorowiska drzew i przekroczyli linie mety jako..... pierwsi. Nikt jeszcze tu nie dotarł.
-Erik.... Jesteś wielki chłopie. - rzekł Kevin.
-To nic takiego.
-Jak to. Udało ci się nas ,,odgubić" - rzekła Nelly.
-Szczerze mówiąc, to po prostu szedłem przed siebie mając nadzieję, że w końcu gdzieś wyjdziemy.
Nelly miała go w tym momencie ukatrupić. Wstrzymała się jednak, gdy zobaczyła drugą drużynę z Raimona i królewskich. To był chyba niezapomniany festiwal w ich szkole. Zastanawiała się co przyniesie kolejny.
*********************************************************************************
Niespodzianka to :D
Już jutro a właściwie dzisiaj pojawi się nie jeden nie dwa, lecz pięć nowych rozdziałów :D
Mam nadzieję, że niespodzianka się spodoba :)