Daniela nie wiedziała czy dobrze
robi, ale wiedziała, że nie ma wyboru. Podjęła decyzję i musi
się jej trzymam. Nie można przecież łamać raz danego słowa.
Teraz pozostaje jej tylko czekać i zobaczyć co przyniesie jej los.
Na pewno ta decyzja wiele zmieni. Zwłaszcza, że zgodziła się
zagrać przeciwko swojej szkole. Na pewno odbije się to głębokim
echem w całym budynku a może i nawet poza nim. Nie można jednak
płakać nad rozlanym mlekiem. Musi sobie z tym poradzić. Obecnie
trwał trening i musiała znów wdrążyć się w dryg drużyny.
Wiele osób pozostało niezmienionych, więc nie trzeba było
nadmiernie się starać. Lecz nowe osoby na pewno miały inny styl
gry niż była do tego przyzwyczajona. Do tego miał służyć ten
trening. Odnaleźć na nowo jedność i zgodność w grze. Wszyscy
poza nią grali w tym składzie dosyć długo i stali się nową
rodziną. A jak wiadomo… początki są trudne. Zwłaszcza gdy wraca
się do sportu którego dość długo się nie uprawiało. Może i
kochała biegać i dość często biegała nawet w ramach klubu, ale…
Piłka nożna to była coś zupełnie innego. Minie trochę czasu
zanim wdrąży się w ich rytm. Ale mają przy swoim boku Pawła,
Łucję, Karola czy Julię, czuła, że da radę. Zwłaszcza gdy
otaczają ją na boisku i dają odczuć, że zawsze służą pomocą.
Przyjaciele… Jak za nimi tęskniła. Przyjaciele… Na chwilę w
głowie pokazał jej się obraz ludzi z Raimona. Tu odnalazła się
na nowo. Poznała nowych przyjaciół, którzy obudzili w niej chęci
do życia. A teraz? Co ona robi… Odwraca się od nich. Nie! Nie
mogła tak myśleć. To tylko gra… zresztą, miała prawo zagrać
ze swoją starą drużyną jako ich członkini skoro do nich prawnie
należała, kiedyś. To nie jej wina, że tak się to właśnie
wszystko potoczyło. Właściwie… czemu tak pochopnie zdecydowała
się podjąć decyzję. No tak. Axel… Jedyny chłopak, który tak
próbuje zmienić jej życie. I mu się udawało. Większość zmian
w swoim życiu a także kłótni zawdzięcza dzięki niemu. Doskonale
wiedziała dzięki Celii jaki był jeszcze przez jej przybyciem.
Czasami zastanawiała się, czemu właśnie to z nią się
zaprzyjaźnił, skoro nie przepadał za takimi dziewczynami jak ona.
To było dziwne i niezrozumiałe. O czym ona w ogóle myśli? Musi
skupić się teraz na piłce nożnej i tylko na niej. Musi całkowicie
poświęcić jej swoją uwagę. Na chwilę tego meczu Raimon to jej
wróg.
***
Dzień
meczu…
Drużyna
Ramiona zebrała się wcześniej by móc odpowiednio zrobić ostatni
trening i przygotować się już ostatecznie na zagrywkę z nieznaną
drużyną. Po raz pierwszy grali z zagraniczną drużyną i zdołali
już poznać siłę niektórych z jego zawodników. A jeśli te
pojedyncze osoby były tak dobre to na pewno jest ich o wiele więcej.
Trzeba być przygotowanym na wszystko. Gdy skończyli standardową
rozgrzewką przy linii bocznej boiska pojawiła się Celia.
-I
jak Celio? Udało ci się coś znaleźć?
-Właśnie o to
chodzi, że nie. Ostatnie wzmianki o tej drużynie pochodzą sprzed
kilku lat i to nieliczne. Reszta jest w nieznanym dla mnie języku i
dość dziwnie się go tłumaczy. Zupełnie jakby… ta drużyna nie
istniała.
-No
nic. I tak wielkie dzięki Celio za twoje dobre chęci. - podziękował
jej Mark i zwrócił się do drużyny.
-To
bez znaczenia z jaką drużyną dziś zagramy. Nie raz na naszej
drodze stawały silne drużyny i udawało nam się wychodzić z boju
zwycięsko. Nie poddawaliśmy się, gdy sprawa była już blisko
rozstrzygnięcia. Nie po to nie poddawaliśmy się, by teraz dać się
tak łatwo ograć tej nieznanej drużynie. Jesteśmy Jedenastką
Inazumy. Nikt nas nie pokona!
-Tak!
Cała
drużyna stała jednym murem za Markiem. Wszystkich zawsze podnosił
na duchu jednak sam nosił w sobie lekki niepokój. Wierzył mocno z
całego serca w to co sam mówił jednak odrobinka niepokoju czaiła
się w jego wnętrzu. Zwłaszcza gdy widział twarz Axela. Czyżby on
też miał jakieś złe przeczucia?
***
Axel
stał z boku wpatrując się w swoje nogi. Myślał zawzięcie o tym
co się stało zaledwie trzy dni temu. Znów pokłócił się z
Danielą. Czy ich kłótnie nigdy się nie skończą? Wiedział
jednak że teraz nie jest to tak samo jak przedtem. Wkroczył tu
pewien element, którego nie da się tak łatwo pozbyć.
-Axel…
Wszystko w porządku?
Blondyn dopiero zauważył, że obok niego
stała grafitowłosa.
-Ja…
Tak.
Odwrócił
się by odejść w stronę bramki.
-Czemu
kłamiesz? Ale nie o tym chcę z tobą porozmawiać.
-O
czym mówisz Celio?
-Nie powiedziałam do końca prawdy o tym,
że nic nie znalazłam na temat drużyny Niepodległość. Jednak
jest to tylko nazwisko a ja nie chce siać zamętu.
-Co
to za nazwisko?
-Olson…
-I?
To może być popularne nazwisko.
-Zwłaszcza
bliźniaki?
-Insynuujesz coś?
-Nie. Ja po prostu staram
się rozgryźć przeciwnika.
-Już
za późno na to. Za parę chwil i tak poznamy naszego przeciwnika.
Tym
razem na pewno odszedł idąc przed siebie w kierunku domu klubowego.
Jednak przystanął na chwilę gdy pod szkołą zatrzymał się
autobus. Już tu są… Ale… Co to ma być?! Myślał, że ma
jakieś zwidy.
-Axel…
Nagle
pojawił się przy nim Mark i Jude.
-Co
tu się dzieje?
Przed nimi nagle pojawił się Paweł z dobrze
znanymi im dziewczynami.
-Witam
was. Mam nadzieję, że miło nas… przyjmiecie. - powiedziała
Julia puszczając do nich oczko.
Chłopcy
wzdrygnęli się, widząc jej przerażającą aurę walki.
-Miło
mi w końcu was oficjalnie poznać. Całą drużynę. -
Przywitał
się z nimi czarnowłosy chłopak stojący u boku, który był
wówczas nad rzeką.
-Widzę,
że jesteście już gotowi. - na przód wysunął się Paweł mając
na twarzy kpiący uśmiech.
-Czemu
mnie to nie dziwi, że tu jesteś?
-Nie
bądź taki posępny Sharp. Przecież nigdy nie ukrywałem swojej
narodowości. Nic dziwnego, że gram z moim krajem. A… i przy
okazji… mam dla was jeszcze jedną niespodziankę.
Wówczas
grupka rozsunęła się i przy chłopaku stanęła…
-Daniela!
Jej imię cisnęło się wielu osobom na usta.
-Co
ty tutaj robisz?
-Przepraszam
Mark.
-Ale…
-Nadal
nie rozumiesz. Daniela gra dzisiaj z nami. Ze swoją drużyną.
-Co?!
Drużyna
Raimona była na pewno zaskoczona. Nikt się tego nie spodziewał. Na
pewno nie jej najbliżsi.
Brunetka
patrzyła na swoje nogi. Nie mogła patrzeć im prosto w twarz. Czuła
się jakby właśnie kogoś zdradzała. Zamiast tego odwróciła się
i odeszła zresztą drużyny by móc się przebrać w ich stroje.
***
Godzina
meczu...
Dwie
drużyny ustawiły się na boisku oczekując gwizdka który miał
zmienić wszystko.
NIEPODLEGŁOŚĆ
|
|
①
Karol
Nowak
|
|
|
⑨
Daniela
Olson
|
|
⑥
Adrian
Wieczorek
|
⑱
Wiktoria
Markowska
|
|
②
Aleksander
Sadowski
|
|
⑮
Kinga
Zaręba
|
③
Łucja
Godlewska
|
|
④
Kamil
Łada
|
|
|
⑤
Julia
Rećko
|
|
|
⑫
Daniel
Deresz
|
|
⑪
Paweł
Janowski
|
RAIMON
|
|
①
Mark
Evans
|
|
|
⑬
Bobby
Shearer
|
|
③
Jack
Wallside
|
⑤
Tod
Ironside
|
|
|
|
②
Nathan
Swift
|
|
⑨
Max
Carson
|
|
⑯
Erik
Eagle
|
|
⑭
Jude
Sharp
|
|
⑦
Tim
Sounders
|
⑩
Axel
Blaze
|
|
⑪
Kevin
Dragonfly
|
-Drodzy
państwo… za chwilę rozpocznie się walka o której nie mogliście
nie słyszeć. Nasz zwycięska drużyna piłkarska, nieustraszona
Jedenastka Inazumy, zmierzy się z drużyną zza granicy a
dokładniej z Europy Środkowej Niepodległością. Dwie drużyny
chcąc dać z siebie wszystko. Jednak której się poszczęści i
wyjdzie z tego boju zwycięsko?
Chester
jak zwykle był w swoim żywiole i nie mógł przegapić komentowania
żadnego meczu Raimona. Tak było i tym razem.
-Lada
chwila zabrzmi gwizdek sędziego i … Blaze
podaje piłkę do Eagla i ruszają do przodu… O nie! Piłkę
szybko przejmuje Deresz, główny napastnik drużyny przeciwnej.
Idealnie dryblując przejmuje akcje do przodu. Drużyna wroga
wkroczyła na pole karne drużyny Raimona. Chłopaki, co się z wami
dzieje? Dają się ogrywać niczym jakieś pionki na szachownicy.
Deresz przymierza się do pierwszego strzału, lecz Mark skutecznie
go broni. Sytuacja wroga zażegnana.
-Było
blisko. - szepnął Evans przenosząc wzrok z piłki na tego, którego
strzelał.
Ten
tylko uśmiechnął się i zaczął cofać się na swoją pierwotną
pozycję.
-Ostry,
początkowy atak drużyny przeciwnej został przerwany przez drużynę
Raimona. Teraz Swift skutecznie podaje piłkę do Carsona który po
skutecznym dryblingu podaje ją do Sharpa.
-Wiktoria,
Kinga… teraz! - krzyknął Aleksander ustawiając się z
dziewczynami w równej linie.
Dziewczyny
skutecznie zaczęły biec w stronę chłopaka i mijając go zrobiły
przed nim i za nim dwa wślizgi.
-Marzanna!
- krzyknęli we trójkę, robiąc z pasa obronnego prawdziwe
mokradło.
-Co
to…
Na
pewno niestabilny teren zaskoczył Juda. Aleksander zwinnie wykroczył
z ich strefy obronnej i odebrał piłkę chłopakowi.
-Twoja
Julia.
Wszystkie
oczy zwróciły się w stronę rudowłosej która skutecznie wymijała
przeciwników stosując nie jedną sztuczkę w zanadrzu.
-Proszę
państwa, Rećko skutecznie przechodzi do przodu. Ignoruje całkowicie
chłopaków jakby ich nie było w ogóle na boisku. Po raz pierwszy
mamy do czynienia z drużyną w której gra także płeć przeciwna.
-Już
ja wam pokarze na co stać dziewczyny. - krzyknęła stając sam na
sam z Markiem w polu karnym.
Chłopak
był przygotowany na jej atak. Niedawno był świadkiem i celem jej
ataku na jego bramkę. Oczekiwał, że teraz nastąpi powtórka tego.
Jednak była ona jedyną osobą na jego linii widzenia. Czyżby
chciała strzelać sama.
-Nie
obawiaj się. Taka już moja uroda. - wykopała piłkę do góry
pozwalając jej osiągnąć ogromną prędkość, która zaczęła
spadać w jej stronę.
-Cóż
za szaleństwo. Przecież ten strzał zaraz spadnie na nią. Niech
się cofnie.
Chester
już całkowicie wczuł się w rolę komentatora. Nawet Celia i
Silvia były tym poruszone. Wszyscy zaskoczeni nie zauważyli tego
uśmiechu na twarzy dziewczyny. Gdy była już zaledwie kilka metrów
od jej głowy, ta odskoczyła do tyłu i gdy piłka była zaledwie
kilka centymetrów nad ziemią kopnęła ją z całych sił.
-Lisi
podstęp.
Zaskoczony
Mark zareagował zbyt późno. Piłka trafiła w róg bramki.
-Proszę
państwa. Padł gol. Niepodległość prowadzi 1:0 zaledwie kilka
minut od początku meczu. Jak szybko Raimon się po tym pozbiera?
-Ale…
jak… przecież?
-Nie
sądziłeś chyba, że użyje tego samego strzału co wówczas, na
tym boisku? Wtedy poznałeś zwiększoną siłę tego ataku który
przejęli ode mnie jeszcze dodatkowo dwójka zawodników. Teraz
poznałeś prawdziwą siłę pierwotnego mojego strzału hissatsu.
Odwróciła
się zarzucając włosami i wolnym krokiem wróciła na swoje pole
karne przybijając z Pawłem piątki.
-Rećko
zupełnie jak jej kolor włosów skutecznie zaskakuje, niczym lis swą
chytrością. Evans wykopuje piłkę do Carsona który wybija akcje
do przodu.
Mecz
trwał w najlepsze. Dwie drużyny wymieniały się piłkami, zaś
Niepodległość nie pozwala Raimonowi w ogóle podejść pod bramki
lub oddać jakiekolwiek strzał hissatsu. Nawet gdy do tego jednak
doszło, Karol skutecznie ich bronił. Nie było na nich mocnych
zwłaszcza po początkowym zaskoczeniu.
-I
oto nastał koniec pierwszej połowy. W niesamowitym meczu przeciwko
zagranicznej drużynie , drużyna Raimona przegrywa 1:0. Jednak nie
bójmy się…
Nikt
jednak nie słuchał już Chestera. Chłopacy zeszli na linie boczną
boiska kompletnie rozbici. Nie tego się spodziewali. W dodatku ich
przyjaciółka grała przeciwko nim. Na pewno nie było to łatwe.
Zwłaszcza gdy ci krzyczeli między sobą w obcym języku. Mieli
przewagę nad nimi. Dopiero gdy usiedli by się napić podeszła do
nich Celia ze swoim komputerem.
-Chłopaki…
Może już trochę za późno… Ale udało mi się coś odkryć.
-Słuchamy
cię Celio. - powiedział Mark uważnie na nią spojrzawszy.
-Przed
chwilą dostałam wiadomość od jednej z moich informatorek której
udało się zdobyć nieco informacji o zawodnikach ich drużyny.
Chodź nie było łatwo bo zbyt dużo ich jest w zagranicznym języku
i zajęło by to zbyt dużo czasu.
-Do
rzeczy Celio. - poganiał ją Axel.
-Spójrzcie.
- pokazała im ekran swojego komputerka na którym widniał kolaż
złożonych z zdjęć zawodników podpisany ich imionami i
nazwiskami.
-Wiecie
doskonale kim jest Paweł. Został uznany za najlepszego napastnika
w swojej grupie wiekowej i wszelkie kluby stoją podobno dla niego
otworem. Jego gra jest szybka i podobno asertywna. Koło niego gra
ich najnowszy nabytek Daniel Deresz, który pomógł im podnieść
atak po śmierci ich głównego napastnika kilka lat temu. Aleksander
Sadowski też należy do nowego składu i idealnie kryje nie
pozwalając przeciwnikowi na wejście w pobliże pola karnego.
Podobno uwielbia ryzykować i nikomu jeszcze nie pozwolił strzelić
z jego winy gola. Kinga Zaręba, najmniej groźna z całego składu
lecz ma pewne specyficzne umiejętności które zaskakują. Łucja
Godlewska została ogłoszona najlepszym napastnikiem w swoim kraju
gdy poprzez swoją grę wraz z napastnikami zdobywała wiele bramek.
Jej gra jest … To dziwne. Reszta jest jakoś utajniona. No nic.
Wiktoria Markowska woli bronić niż atakować, temu pozostaje z tyłu
dając gwarancję drużynie. Ewa Hryń… Nie ma jej tu więc …
Karol Nowak. Ich bramkarz. Od czasu reaktywacji nie przepuścił
żadnej bramki. Jego obrona jest dość… silna? Adrian Wieczorek …
Podobnie idealnie koryguje akcję ku atakowi z obrony… Julia Rećko…
Rudowłosa, przyczajona napastniczka z dość dużą siłą wykopu….
Kamil Łada o którym… nie wiadomo nic i … Daniela Olson.
Dołączyła dosłownie niedawno lecz była kiedyś jej podstawowym
zawodnikiem, zanim nie przeniosła się do Japonii.
-Dlaczego
to przed nami ukrywała?
Mark
nie rozumiał zachowania przyjaciółki. To wszystko było dosyć
dziwne. Spojrzał na Juda który był tym wszystkim naprawdę
poddenerwowany. Zapewne sam się tego nie spodziewał.
-Drużyno!
Wszystkie
głowy zwróciły się w jego stronę.
-Radziliśmy
sobie w o wiele gorszych sytuacjach. Nie poddamy się tak łatwo.
Słyszycie! Nie poddamy się. To tylko jeden gol. Damy radę do
odrobić i jeszcze to wygrać! Chłopaki… Jesteście ze mną?!
-Tak!
Mark
jak nikt umiał podnosić morały drużyny nawet gdy sytuacja
wydawała się być nie do rozwiązania. Wiedział, że na pewno
najbliższe minuty zadecydują o wszystkim i zmienią losy tego meczu
na bank. Jednak miny Axela i Juda na pewno nie wyrażały pozbycia
się emocji. Ten mecz był dla nich ważniejszy od innych. Musieli
walczyć z bliską dla siebie osobą. Ale to też była ich
przyjaciółka. Bez różnicy jakie miała powody, nie powinien nikt
jej potępiać i nie stawiać na niej przypinki zdrajcy. Był pewien,
że gdy się wszystko skończy, ona wszystko im wyjaśni i jeszcze
kiedyś będą się z tego śmiać. Jednak, kogo on oszukiwał?
Wewnątrz siebie czuł, że to nie będzie takie łatwe, i na pewno
po meczu padnie wiele cierpkich słów.
-Moi
drodzy, zaczynamy drugą połowę meczu. Tym razem zaczyna drużyna
Raimona. Jednak, co jest? W drużynie Niepodległości zaszły drobne
zmiany w składzie? Nie. To po prostu zmiana pozycji. Miejsce Olson
na obronie zajmie Deresz. Zaś jego miejsce na ataku zajęła…
Olson! Co za niespotykany zwrot akcji.
Daniela
i Axel spojrzeli sobie nawzajem w oczy, lecz ta szybko spuściła
wzrok na murawę. O wiele lepiej czuła się na obronie, jednak
pozycja napastnika nie była jej obca. Nie sądziła, że ta
propozycja wyjdzie z ust Pawła. I że dodatkowo uzyska poparcie
trenerki Matyldy. Ich drużyna postanowiła zaskoczyć Raimona i
dokonać zmiany składu. W Polsce nie raz robili takie sztuczki
wymieniając pozycje piłkarzy na boisku. Przeważnie zawsze
wymieniała się z swym bratem. Byli idealnym duetem, połączeniem
obrony i ataku. Jak widać, teraz musi nastąpić powtórzenie tej
historii. Widziała jak Paweł zerknął w jej stronę i uśmiechnął
się. Chciał jej dodać otuchy. Był zadowolony z jej gry, otwarcie
jej to w końcu powiedział. Czuła się także dobrze wśród nich.
Ale… niepewność tego co ma się stać później, nie dawała jej
spokoju.
-Nowak
nie daje się zaskoczyć. Z łatwością chwyta piłkę pędzącą w
jego stronę. Raimon musi się bardziej postarać by móc zaskoczyć
swych przeciwników.
Karol
bez wahania podał piłkę do przodu, odebraną przez granatowłosą.
Ta doskonale wiedziała na co przyszła teraz kolej. Kiwnęła głową
w stronę Juli, która od razu podjęła decyzje o odebraniu piłki i
zrobienia miejsca na kolejny atak który miał dać im zdecydowaną
przewagę.
-Nie
na naszej warcie! - krzyknął Erik, robiąc wślizg i odebrał piłkę
dziewczynie.
Jednak
nic nie powstrzymało Łucji by odebrać mu piłkę.
-Może
następnym razem.
Zwinnie
go wyminęła, zaskakując go swoimi istotnymi zdolnościami
skradania się. Co może także bardzo przydać się w prawdziwym
życiu.
-Niech
to! Godlewska łatwo przejmuje piłkę od Eagle i przebiega do
przodu. Niepodległość łatwo w dalszym ciągu przejmuje piłkę od
Jedynastki Raimona. Chłopaki dają się ogrywać niczym początkujący
słabeusze.
-Co
żeś powiedział?
Nagle
Kevin zwrócił uwagę w stronę Chestera. Nie zauważył piłki
dopóki nie przeleciała mu przed jego oczami w kierunku… Pawła.
-Pora
kończyć tę farsę. Łucja, Adrian, gotowi?
-Zawsze
i wszędzie.
-Zaraz..
co się dzieje? Niespodziewanie Nowak wybiega z swojej bramki i
biegnie przed siebie, dołączając do Godlewskiej i Wieczorka…
Czyżby szykował się kolejny atak ze strony drużyny
Niepodległości?
Trójka
wspomnianych zawodników wybiegła mocno do przodu by Paweł mógł
skutecznie podać im piłkę.
-Zaczynamy!
- krzyknął Adrian, wykopując piłkę w górę dając jej
świetlistą poświatę.
-Ogniste….
- Łucja podbiegając, odbiła się wysoko w górę po wystawionych
dłoniach Adriana, kopiąc z przewrotki w stronę Karola.
-Powstanie!
Strzał
oddany był przez wszystkich zawodników z równą, silną mocą i
był bardzo synchronizowany, zwłaszcza, gdy Karol po przewrotce
Łucji, wystawił piłkę w prostą linę wzmacniając jej silny żar,
który płonął z ich serc.
-Ręka
Majina!
Mark
nie chciał i nie mógł przepuścić tego gola. To na pewno
przeważyło by o losach tego spotkania. Musiał ją obronić,
musiał. Czuł jednak, że ma w sobie on o wiele więcej siły niż
ich poprzednie ataki. Wtedy też były mocne, ale teraz… Czuł, że
zaczyna z tą siłą przegrywać. Coraz bardziej zapierał się
nogami, jednak to na nic. Lada chwila jego obrona została przełamana
i piłkę zatrzymała dopiero siatka.
-Mamy
to!
Łucja podskoczyła z radości przybijając piątki z
chłopakami. Udało się! Wszystko szło jak z płatka! Ogromna
radość drużyny z Polski ciągle rosła i nic nie było w stanie
ich powstrzymać.
-Jak
to…
Najsilniejsza
obrona Marka została tak łatwo przełamana. W końcu, dzięki niej
zatrzymał niepowstrzymywane Liceum Zeusa, których siła była
nielegalna. A oni? Ich siła była prawdziwa. Jak silniejsze mogą
być jeszcze drużyny zza granicy? O dziwo jednak był coraz bardziej
napalony. Musiał się jeszcze bardziej postarać. Był w końcu
kapitanem drużyny.
-Chłopacy!
Nie poddajemy się! Wszystko jeszcze można odwrócić! Nie
poddawaliśmy się do tej pory mając silnych przeciwników. Tym
razem też się nie poddamy! Pokonamy każdego przeciwnika! Bez
różnicy jak będzie silny! Jesteśmy Jedenastką Raimona! My nigdy
się nie poddajemy!
Krzyczał
to co leżało mu na sercu. To co czuło jego serce było
odzwierciedleniem tego co myślał.
-Mark
ma racje. - potwierdził Nathan.
-To
jeszcze nie koniec! - Max wiedział, że kapitan zawsze miał rację.
-Zostaniecie
jeszcze pokonani! - Kevin był gotowy walczyć do ostatniego tchu.
Zawodnicy
z Niepodległości patrzyli na nich zaskoczeni.
-Oni
naprawdę chcą nawiązać z nami równą walkę? - spytała Julia
Pawła w ich rodzinnym języku.
-Tak,
ale porywają się motyką na słońce.
-Nie
mów, że chcesz?
-Tak.
To ostatecznie podetnie im ich skrzydła.
-Jesteś
szalony!
-Nie
mam wyjścia. Zrobię wszystko by zniszczyć Raimona.
-Tak
wiele zrobisz dla niej? - rudowłosa zerknęła w stronę swojej
brązowowłosej koleżanki.
-A
jak myślisz?
Blondyn
wrócił na swoją pozycję.
-Daniela…
Pamiętasz jeszcze nasz strzał?
-Tak,
ale… Nie mów że chcesz to zrobić?!
-A
czemu nie?
-Nie
wystarczy to, co do tej pory strzeliliśmy? I tak przecież wygramy.
-To
jest gra Daniela. Strzelamy albo dajemy im strzelać. Albo jesteś z
nami, albo przeciwko nam. Co wybierasz? Swoich czy naszych wrogów?
Olson
czuła jakby ktoś ją właśnie trafił. W słowach Pawła było
wiele racji. Ale… Ona jakoś nie czuła się tak samo jak kiedyś.
W większości była polką, ale miała w sobie też krew japońską.
Była na głębokiej krawędzi. I teraz zależy wszystko od tego, w
jaką stronę zrobi krok.
-Daniela!
Łucja, Julia i Kinga krzyknęły jednocześnie. Szybko zwrot
pozwolił jej odebrać piłkę i pędzić z nią do przodu. Zwinnie
mijała zawodników jednak będąc przy Axelu lekko się zawahała.
Ten mając beznamiętny wzrok, odebrał jej piłkę, korzystając z
jej dygresji. Szybko się jednak ogarnęła i dzięki wślizgowi
Wiktorii znów mieli piłkę dla siebie.
-Markowska
dzięki swojemu wślizgowi umiejętnie odbiera piłkę Blazowi, która
odbiwszy się od nogi Ironsida wytoczyła się na ałt. Piłka po
stronie Niepodległości. Deresz wybija piłkę … prosto do
Janowskiego. Ten umiejętnie dryblując zmierza do przodu. Skutecznie
gonią go i naciskają jednocześnie Eagle i Sharp. Ten jednak wybija
piłkę w powietrze i … znów jest w nogach Olson.
Daniela
po odebraniu piłki od Pawła biegnie do przodu. Nic w tej chwili nie
myśli. Działa instynktownie. Paweł uśmiechnął się, wiedząc,
że teraz nadejdzie coś czego się nie spodziewali. Biegł przed
siebie by móc być blisko swojej przyjaciółki.
-Dasz
radę. Wierzę w ciebie. - powiedział na tyle głośno by dotarło
to do uszu Axela.
Nic
teraz nie mogło powstrzymać, ani Danieli, ani Niepodległości.