Hejka :)
Nowa notka pojawi się dopiero w Wielkanoc z powodu mojej choroby. Dodatkowo mój laptop jest w naprawie i czekam z niecierpliwością na jego odzyskanie a także odzyskanie mych notatek do nowych postów. Przepraszam za czekanie. Ale mam nadzieję że nie będziecie zawiedzeni Gdyż kolejna notka to będzie rozdział na który z was większość czeka.
Życzę miłego dnia :)
środa, 28 marca 2018
Ogłoszenie#6
poniedziałek, 19 marca 2018
29.Zbrodnicza przeszłość
Tym razem Raven jak zwykle nie obudził
budzik. Tym razem były to dziwne hałasy pochodzące z dolnego
piętra. Czyżby złodziej? Co by miał tutaj do kradzieży? Zeszła
na dół zachowując wszelką ostrożność. Rozłożone kobiece
ciało leżało w przejściu do kuchni.
-Mamo... ? Mamo! Co ci jest? Przestraszyłaś mnie. Mamo?
Podeszła do niej by sprawdzić co jej jest, lecz ostry zapach zdradzał wszystko. Niech to. Znowu wraca z jakieś nocnej popijawy. Czy to się kiedyś skończy? Z roku na rok jest coraz gorzej. Próbowała ją obudzić jednak słyszała tylko niewyraźne marudzenie.
-Mamo... Pozwól sobie pomoc.
Jakoś udało się jej ją podnieść i z ociężeniem pomogła jej dotrzeć do jej sypialni. Zostawiła ją leżącą nieruchomo na posłaniu a sama wyszła. Nastawiła tylko budzik swojej rodzicielki na odpowiednią porę i poszła przygotować się do szkoły. Przy wyjściu z domu opróżniła skrzynkę na listy w której znalazła co najmniej dwa niezapłacone rachunki. Znów będzie musiała znaleźć pracę dorywczą by je opłacić w czasie. Schowała je do torby i poszła do szkoły. Nie miała zamiaru znów biec by powtórzyła się sytuacja sprzed kilku dni. Ten cały incydent z Andrew... Czemu ona o nim myśli? Potrząsnęła głowa próbując wymazać obraz chłopaka z swojej głowy. To nie czas ani pora na to. W szkole jak zwykle pojawiła się jako jedna z ostatnich. Jednak w przeciągu tego krótkiego czasu tak wiele się pozmieniało. Jej przyjaciele wydawali się być jacyś inni. Na przykład Daniela. Od czasu przyjazdu Pawła jej relacje z Axelem wyraźnie się ochłodziły. W dodatku ten chłopak jakoś się jej nie spodobał. Było w nim coś co jej nie pasowało. Lecz jej przyjaciółce bardzo zależało na jej przyjacielu z dzieciństwa, więc nic na ten temat z nią nie mówiła. Kolejna jest Alice. Od dłuższego czasu wyglądała jak niczym jakaś zjawa. Cały czas snuła się jakby nie miała z sobie chęci do życia. O co tu mogło chodzić? Nie chciała niczego powiedzieć ani tym bardziej napisać. Czyżby coś ponownie wydarzyło się w jej życiu, że straciła tą radość którą zyskała niedawno? Nelly od dłuższego czasu chodzi jakaś, niezadowolona. Ostatnimi czasy wróciła dawna brunetka którą wszyscy znali zanim dołączyła do drużyny Raimona jako ich menadżerka. Ten świat zaczął się załamywać. Jedynie Celia jako jedna z nielicznych chodziła wesoła.
-Przynajmniej ona jedna. - westchnęła, lecz szybko się ogarnęła gdy pan Irie wywołał ją do rozwiązania zadania z chemii.
-Mamo... ? Mamo! Co ci jest? Przestraszyłaś mnie. Mamo?
Podeszła do niej by sprawdzić co jej jest, lecz ostry zapach zdradzał wszystko. Niech to. Znowu wraca z jakieś nocnej popijawy. Czy to się kiedyś skończy? Z roku na rok jest coraz gorzej. Próbowała ją obudzić jednak słyszała tylko niewyraźne marudzenie.
-Mamo... Pozwól sobie pomoc.
Jakoś udało się jej ją podnieść i z ociężeniem pomogła jej dotrzeć do jej sypialni. Zostawiła ją leżącą nieruchomo na posłaniu a sama wyszła. Nastawiła tylko budzik swojej rodzicielki na odpowiednią porę i poszła przygotować się do szkoły. Przy wyjściu z domu opróżniła skrzynkę na listy w której znalazła co najmniej dwa niezapłacone rachunki. Znów będzie musiała znaleźć pracę dorywczą by je opłacić w czasie. Schowała je do torby i poszła do szkoły. Nie miała zamiaru znów biec by powtórzyła się sytuacja sprzed kilku dni. Ten cały incydent z Andrew... Czemu ona o nim myśli? Potrząsnęła głowa próbując wymazać obraz chłopaka z swojej głowy. To nie czas ani pora na to. W szkole jak zwykle pojawiła się jako jedna z ostatnich. Jednak w przeciągu tego krótkiego czasu tak wiele się pozmieniało. Jej przyjaciele wydawali się być jacyś inni. Na przykład Daniela. Od czasu przyjazdu Pawła jej relacje z Axelem wyraźnie się ochłodziły. W dodatku ten chłopak jakoś się jej nie spodobał. Było w nim coś co jej nie pasowało. Lecz jej przyjaciółce bardzo zależało na jej przyjacielu z dzieciństwa, więc nic na ten temat z nią nie mówiła. Kolejna jest Alice. Od dłuższego czasu wyglądała jak niczym jakaś zjawa. Cały czas snuła się jakby nie miała z sobie chęci do życia. O co tu mogło chodzić? Nie chciała niczego powiedzieć ani tym bardziej napisać. Czyżby coś ponownie wydarzyło się w jej życiu, że straciła tą radość którą zyskała niedawno? Nelly od dłuższego czasu chodzi jakaś, niezadowolona. Ostatnimi czasy wróciła dawna brunetka którą wszyscy znali zanim dołączyła do drużyny Raimona jako ich menadżerka. Ten świat zaczął się załamywać. Jedynie Celia jako jedna z nielicznych chodziła wesoła.
-Przynajmniej ona jedna. - westchnęła, lecz szybko się ogarnęła gdy pan Irie wywołał ją do rozwiązania zadania z chemii.
Kilka godzin później...
Fioletowłosa postanowiła wziąć się za sprzątanie domu, dzięki czemu jutrzejszy dzień będzie mogła poświęcić nauce. Postanowiła zacząć od sypialni matki. Tutaj zawsze miała najwięcej roboty. Pościeliła jej łóżko i pochowała porozrzucane ubrania. Gdy zabierała pranie do łazienki potknęła się o jej torebkę wysypując jej zawartość.
-No nie. - bez namysłu wrzucała zawartość torebki do środka.
Nagle jej wzrok zatrzymał się na pewnym liście. Dziwniejsze było to, że było nadawane z ... więzienia!
-Z więzienia? Czemu moja matka miała by dostawać z tamtąd wiadomość?
Fioletowłosa postanowiła wziąć się za sprzątanie domu, dzięki czemu jutrzejszy dzień będzie mogła poświęcić nauce. Postanowiła zacząć od sypialni matki. Tutaj zawsze miała najwięcej roboty. Pościeliła jej łóżko i pochowała porozrzucane ubrania. Gdy zabierała pranie do łazienki potknęła się o jej torebkę wysypując jej zawartość.
-No nie. - bez namysłu wrzucała zawartość torebki do środka.
Nagle jej wzrok zatrzymał się na pewnym liście. Dziwniejsze było to, że było nadawane z ... więzienia!
-Z więzienia? Czemu moja matka miała by dostawać z tamtąd wiadomość?
Gdy usłyszała trzask drzwi
wejściowych szybko schowała list do kieszeni jeansów i znów
chwyciła pranie.
-Cześć mamo. Właśnie kończę sprzątać. Gdzie byłaś?
Nie chciała wzbudzić wokół siebie żadnych podejrzeń, że grzebała w jej rzeczach.
-Byłam na zakupach. Dzisiaj ja ugotuje obiad.
Na razie panna Hood wolała o ni nie pytać się swojej rodzicielki. Widać było, że nie była w najlepszym humorze. Wolała sama się wszystkiego dowiedzieć. Gdy jej matka była zajęta gotowaniem ona otworzyła kopertę i przy świetle lampki czytała zawartość listu.
-Cześć mamo. Właśnie kończę sprzątać. Gdzie byłaś?
Nie chciała wzbudzić wokół siebie żadnych podejrzeń, że grzebała w jej rzeczach.
-Byłam na zakupach. Dzisiaj ja ugotuje obiad.
Na razie panna Hood wolała o ni nie pytać się swojej rodzicielki. Widać było, że nie była w najlepszym humorze. Wolała sama się wszystkiego dowiedzieć. Gdy jej matka była zajęta gotowaniem ona otworzyła kopertę i przy świetle lampki czytała zawartość listu.
,,Kochana żoneczko,
Tak. Dobrze czytasz. W końcu prawnie nadal pozostajemy małżeństwem. Mam nadzieję, że się za mną stęskniłaś. Bo ja za tobą bardzo. Cesare również. Przestałaś już kochać swojego synka? A może nadal masz mu za złe to, że żyje? Nie wiem co do ciebie pisać bo ten marny adwokacina i tak prześledzi to co pisałem. Co miesiąc wysyłam ci wiadomość lecz do tej pory nie miałem jeszcze żadnego od ciebie zwrotu. Co się z tobą dzieje!Do cholery!
Mogłabyś! Nie. Masz w
końcu odpisać! Rozkazuje ci! Niech Raven przyjdzie w końcu
odwiedzić swojego ojca. O ile nie zdołałaś wymazać mnie z jej
pamięci. Jesteś .... Nie. Nie będę kończyć. Sama się domyśl
co miałem na myśli. W końcu znasz mnie jak nikt inny. Chiwa...
Moje najdroższe kochanie. Jeśli podrzesz ten list i nie dostanę na
niego odpowiedzi do miesiąca to wiedz, że zrobię wszystko by nasza
kochana córusia poznała prawdę. A wtedy dowie się jaką ma matkę
potwora.
Twój kochający cię mąż, William. "
Tak. Dobrze czytasz. W końcu prawnie nadal pozostajemy małżeństwem. Mam nadzieję, że się za mną stęskniłaś. Bo ja za tobą bardzo. Cesare również. Przestałaś już kochać swojego synka? A może nadal masz mu za złe to, że żyje? Nie wiem co do ciebie pisać bo ten marny adwokacina i tak prześledzi to co pisałem. Co miesiąc wysyłam ci wiadomość lecz do tej pory nie miałem jeszcze żadnego od ciebie zwrotu. Co się z tobą dzieje!
Twój kochający cię mąż, William. "
Minęło kilka
chwil zanim Raven oprzytomniała po przeczytanej wiadomości. Nie
wiedziała co ma o tym myśleć. To wszystko co zostało w nim
napisane wydaje się być nieprawdopodobne. Przecież to nie trzyma
się żadnej logiki ani faktów. Nie raz jak była młodsza pytała
swoją matkę o ojca. Jednak ta udzielała jej tylko skromnych
odpowiedzi. Jedyne co o num wiedziała to to, że nazywał się William Hood. Pracował jako tłumacz angielskiego i japońskiego w jednym ze
biur zajmujących się zawodowo tłumaczeniem. Jej matka tylko raz
prawdziwie uchyliła rąbka tajemnicy gdy wyznała jej jak się
poznali. A było to w urzędzie, gdzie matka dziewczyny przyjmowała
jego papiery o japońskie obywatelstwo. To była miłość od
pierwszego wejrzenia, lecz szybko się też skończyła. Rozwiedli
się gdy ona miała zaledwie trzy lata. Byli małżeństwem przez
zaledwo pięć lat. Pani Hood podobno od jego odejścia z kochanką,
nie widziała już nigdy więcej. A tutaj pojawia się jakiś list. I
to z więzienia? Co jej ojciec tam robił? I kim jest ten cały
Cesare? Było zbyt dużo pytań i zbyt mało odpowiedzi. Niestety
odpowiedzi na nie znała tylko jedna osoba, lecz nie mogła Raven się
jej oto spytać. Zbytnio bała się reakcji matki gdy dowie się, że
czytała jej prywatną korespondencję. Musi znaleźć rozwiązanie
jakoś inaczej. Tylko jak? Strych. Od lat były tam wszystkie rzeczy
powiązane z ich rodziną oraz powinna tam znaleźć wiele listów i
zdjęć. Chodź jej matka chciała zapomnieć o przeszłości
dziewczyna wiedziała, że tak łatwo nie pozbyła się żadnych
rzeczy z przeszłości a na pewno je gdzieś schowała. I to w miejscu
do którego nie miałam nigdy dostępu bo nie musiałam nic z niego
nigdy brać. Wiedziała, że dla matki to ważne miejsce opowiadające
przeszłość ich rodziny i nigdy nie naruszała tego miejsca bo
także nigdy nie była zbyt ciekawska. Lecz teraz wszystko się
zmieniło. Najwyższa pora by w końcu wyłożyć wszystkie karty na
stół. Gdy nastąpi noc, a jej matka będzie na nocnej zmianie, ona
wykorzysta ten moment i poszuka wskazówek, które mogą jej
opowiedzieć o wiele więcej niż się komukolwiek wydawało.
-Raven! Obiad gotowy! Schodź już na dół!
-Już idę mamo!
By nie kusić losu schowała list do leżącej obok encyklopedii by później dyskretnie oddać go jego właścicielce.
Kilka godzin później...
Godzina 22:30
-Raven! Obiad gotowy! Schodź już na dół!
-Już idę mamo!
By nie kusić losu schowała list do leżącej obok encyklopedii by później dyskretnie oddać go jego właścicielce.
Kilka godzin później...
Godzina 22:30
Nadszedł czas by wcielić plan w życie. Włączyła latarkę i
ruszyła. Schody wydawały jej się dziś o wiele dłuższe niż
zazwyczaj uważała. Uchyliła klapę i weszła. Było tu dosłownie
ciemno jak w grobie. Jedynie w ciągu dnia padał tu niewielki
strumień światła przez okno w dachu. Stały tu liczne pudła
pokryte kurzem dając znak, że nikt od wielu lat nikt ich nie
ruszał. Nadeszła pora by to zmienić. Otworzyła pierwsze z brzegu
lecz zawierało dosłownie tylko jakieś graty. To może być długa
noc. Kierując się ilością kurzu leżących na nich przeszła do
tych najbardziej zakurzonych. Otworzyła wieko skrzyni i jej oczom
ukazała się sterta listów oraz liczne albumy ze zdjęciami.
Wszystkie były z ich przeszłości, które na pewno są warte
przejrzenia. Skierowała latarkę ku schodom i zabrała ze sobą tyle
ile mogła. Czuła, że lampka w jej pokoju może przeświecić całą
noc. Usiadła spokojnie na łóżku zasłaniając zasłony oraz
zamknęła drzwi na klucz. Otworzyła pierwszy z albumów w którym
znalazła zdjęcia z dzieciństwa i młodości jej matki. Fajnie było
by je obejrzeć, lecz nie pora teraz na to. Jeszcze kilka albumów
zeszło jej nim trafiła na ten właściwy. Ze zdjęć patrzyli na
nią szczęśliwi rodzice. W ich oczach było tyle miłości.
Żałowała, że nigdy nie miała okazji tego doświadczyć ani tego
poznać. Wraz z przewijaniem kartek dotarła do czegoś co ją
zaskoczyło. Ze zdjęcia uśmiechała się do niej para dzieci. Byli
do siebie podobni więc musieli być zapewne bliźniakami. Dziwne
było to, że Raven zauważyła, że tamta dziewczyna była podobna
do niej. Mieli tylko różny kolor włosów. Ona miała fioletowe
włosy zaś tajemnicza dziewczyna była blondynką. Wyjęła zdjęcie
zza foli być może znajdzie z tyłu jakiś napis. Nie myliła się.
Cerise x Cesar ( lat 6 )
Cerise x Cesar ( lat 6 )
Cesar... Przecież to imię pojawiło się w liście jej matki?!
Jednak kim on dla niej był i kim była ta dziewczyna? Kolejne
zdjęcia pokazywały normalne chwile. Dopiero gdy zobaczyła swoich
rodziców wraz z dwójką niemowląt z tyłu napis: 25.06.1998 r.
zaczęło coś jej świtać w głowie. Ale... to nie było
możliwe. To znaczy, że przed jej narodzinami jej rodzice mieli
jeszcze dwójkę dzieci? Miała brata i siostrę? Ale... czemu jej
matka nigdy o nich jej nie powiedziała? Czyżby podczas rozwodu
pozostali z ojcem? Pytań zrobiło się teraz o wiele więcej niż
było. A zdjęcia się skończyły. Może dowie się czegokolwiek z
listów? Lektura z nich była długa, gdyż nie każdy z nich był po
japońsku. Umiała angielski, lecz nie aż tak dobrze by
odszyfrowywać zaawansowaną angielszczyznę. W końcu dotarła do
listu od adwokata który zdawał się wyjaśniać wszystko. Nie mogła
w to uwierzyć. To było wręcz niemożliwe. Jej ojciec dopuścił
się... morderstwa? Wraz z jej starszym bratem Cesarem? Nie. To nie
mogło być możliwe. Ale... Wtedy by to miało sens. Tylko dlaczego
to zrobili i najważniejsze, kogo zabili? Wraz z dalszą treścią
korespondencji z sądem wszystko zostaje logicznie wytłumaczone.
-Nie! To niemożliwe!
Zapisana kartka papieru wypadła z jej dłoni na ziemię. To był akt zgonu. Nie byle jaki. Tylko akt zgonu jej starszej siostry Cerise Hood. Zaledwie godzinę temu odzyskała siostrę a teraz już ją straciła. Teraz wszystko już wiedziała. Ponad trzy lata temu w niewyjaśnionych okolicznościach Cerise Hood została pobita przez swojego ojca i brata a potem nieumyślnie jeden z nich spowodował jej śmierć poprzez to, że pokrzywdzona uderzyła się o ostry kant głową poprzez nastąpiła śmierć na miejscu. To wszystko było dla fioletowłosej za wiele. Zbyt dużo faktów o swojej przeszłości dowiedziała się jednego dnia. Nadal nie mogła w to uwierzyć. Dowiedziała się, że mam starszego brata oraz, że miała starszą siostrę, lecz została ona zamordowana przez tego brata oraz własnego ojca, który podobno miał wrócić do Anglii gdzie miał żyć ze swoją angielską kochanką. Teraz już nic nie wydawało jej się być takie proste jak wczoraj czy miesiąc temu. Prawda ją bolała i szokowała. Wszystko co poznała wydawało się być takie nierealne. Jedno było pewne... teraz musi już koniecznie porozmawiać z matką i powiedzieć jej, że zna całą prawdę. Tylko jej reakcja... pozostawiała wiele do życzenia. Dziewczyna wiedziała, że tej nocy nie zmruży już oka. Zamiast tego wzięła komórkę do ręki i wysłała jej SMS:
,,Musimy porozmawiać."
Miała nadzieję, że to nakłoni ją do trzeźwego powrotu do ich domu. Trzeba mieć taką nadzieję.
Sześć godziny później...
Godzina 07:00
-Nie! To niemożliwe!
Zapisana kartka papieru wypadła z jej dłoni na ziemię. To był akt zgonu. Nie byle jaki. Tylko akt zgonu jej starszej siostry Cerise Hood. Zaledwie godzinę temu odzyskała siostrę a teraz już ją straciła. Teraz wszystko już wiedziała. Ponad trzy lata temu w niewyjaśnionych okolicznościach Cerise Hood została pobita przez swojego ojca i brata a potem nieumyślnie jeden z nich spowodował jej śmierć poprzez to, że pokrzywdzona uderzyła się o ostry kant głową poprzez nastąpiła śmierć na miejscu. To wszystko było dla fioletowłosej za wiele. Zbyt dużo faktów o swojej przeszłości dowiedziała się jednego dnia. Nadal nie mogła w to uwierzyć. Dowiedziała się, że mam starszego brata oraz, że miała starszą siostrę, lecz została ona zamordowana przez tego brata oraz własnego ojca, który podobno miał wrócić do Anglii gdzie miał żyć ze swoją angielską kochanką. Teraz już nic nie wydawało jej się być takie proste jak wczoraj czy miesiąc temu. Prawda ją bolała i szokowała. Wszystko co poznała wydawało się być takie nierealne. Jedno było pewne... teraz musi już koniecznie porozmawiać z matką i powiedzieć jej, że zna całą prawdę. Tylko jej reakcja... pozostawiała wiele do życzenia. Dziewczyna wiedziała, że tej nocy nie zmruży już oka. Zamiast tego wzięła komórkę do ręki i wysłała jej SMS:
,,Musimy porozmawiać."
Miała nadzieję, że to nakłoni ją do trzeźwego powrotu do ich domu. Trzeba mieć taką nadzieję.
Sześć godziny później...
Godzina 07:00
Raven usłyszała trzask drzwi frontowych. To znaczyło tylko jedno.
Pani Hood wróciła do domu. Raz kozie śmierć. Stukot obcasa o
drewniane schody był coraz głośniejszy. W końcu drzwi od jej
pokoju otworzyły się z głośnym hukiem i stanęła w nich główna
zainteresowana.
-Co to ma znaczyć Raven? O co cho...?
Jednak umilkła gdy zobaczyła porozrzucane albumy i listy. Potem szybko przeniosła swój wzrok na dziewczynę zdając sobie sprawę, że już wie o co chodzi.
Nie mógł spać. Nie wiedział czemu daje się ponieść swoim nogom, które kierują go do jej sypialni. Coś w nim chciało zobaczyć ja jeszcze raz. Delikatnie uchylił drzwi i wszedł do środka. Dziewczyna spała spokojnie, widocznie śniło jej się coś dobrego. Coś nakazało mu się uśmiechnąć. Poczuł dziwne ciepło w głębi serca, którego dotąd nie czuł. Co się z nim działo? Szybko potrząsnął głową chcąc się pozbyć niepotrzebnych wyobrażeń. Jednak zanim stąd wyjdzie, musi zrobić jedną rzecz. Chwycił brzeg kołdry i nakrył ją. Nawet nie wiedział jak jak tak szybko mogła zrzucić ją na ziemię. Jej niespodziewany uśmiech wywołał kołatanie w jego sercu. Nie kontrolując swych odruchów, nachylił się i ucałował ją w czoło. Jednak po szybkiej chwili opamiętał i wyszedł.
-Co to ma znaczyć Raven? O co cho...?
Jednak umilkła gdy zobaczyła porozrzucane albumy i listy. Potem szybko przeniosła swój wzrok na dziewczynę zdając sobie sprawę, że już wie o co chodzi.
-Raven... skąd ty to masz? - wskazała na cały bałagan
utworzony z pamiątek.
-Ja... Wzięłam to ze strychu.
-Ze strychu? Przecież dobrze wiesz, że nie można ci tam wchodzić.
-Wiem, ale... Ten list nie dawał mi spokoju.
-Jaki list?
Zamiast się tłumaczyć pokazała jej wiadomość, która to wszystko zaczęła.
-Grzebałaś w moich rzeczach?!
-Nie! To nie tak. Gdy sprzątałam twój pokój, to...
-Nie chce słuchać żadnych wymówek. Nie miałaś prawa tego ruszać!
-Mamo?
Kobieta brała do rąk kolejne wiadomości i darła je na maleńkie kawałeczki. Nie oszczędzała także albumów wyrywając strony a przy okazji także i zdjęcia.
-Mamo, przestań! Co ty robisz?!
-Niszczę przeszłość. Powinnam już zrobić to dawno temu. A teraz wszystkie dowody muszą zniknąć. A także...
Spojrzała na nastolatkę wzrokiem pełnym dzikości. To nie była już jej matka. W jej oczach było pełno zła i szaloności, której jeszcze fioletowłosa nigdy nie widziała.
-Mamo? Co ci jest?!
-Nic córeczko... Absolutnie nic. Wszytsko jest w jak najlepszym porządku. Ty także wkrótce to poczujesz.
Pani Hoood zaśmiała się szyderczo. Raven poczuła jak po jej ciele przeszły ciarki. W tej chwili bała się całkowicie kobiety która przed nią stała. Nagle chwytając wszytskie rzeczy jakie miała ona pod ręką ciskała nimi w nastolatkę.
-Ja... Wzięłam to ze strychu.
-Ze strychu? Przecież dobrze wiesz, że nie można ci tam wchodzić.
-Wiem, ale... Ten list nie dawał mi spokoju.
-Jaki list?
Zamiast się tłumaczyć pokazała jej wiadomość, która to wszystko zaczęła.
-Grzebałaś w moich rzeczach?!
-Nie! To nie tak. Gdy sprzątałam twój pokój, to...
-Nie chce słuchać żadnych wymówek. Nie miałaś prawa tego ruszać!
-Mamo?
Kobieta brała do rąk kolejne wiadomości i darła je na maleńkie kawałeczki. Nie oszczędzała także albumów wyrywając strony a przy okazji także i zdjęcia.
-Mamo, przestań! Co ty robisz?!
-Niszczę przeszłość. Powinnam już zrobić to dawno temu. A teraz wszystkie dowody muszą zniknąć. A także...
Spojrzała na nastolatkę wzrokiem pełnym dzikości. To nie była już jej matka. W jej oczach było pełno zła i szaloności, której jeszcze fioletowłosa nigdy nie widziała.
-Mamo? Co ci jest?!
-Nic córeczko... Absolutnie nic. Wszytsko jest w jak najlepszym porządku. Ty także wkrótce to poczujesz.
Pani Hoood zaśmiała się szyderczo. Raven poczuła jak po jej ciele przeszły ciarki. W tej chwili bała się całkowicie kobiety która przed nią stała. Nagle chwytając wszytskie rzeczy jakie miała ona pod ręką ciskała nimi w nastolatkę.
-Mamo?! Co ty robisz?!
Była ona w szoku. Nigdy nie widział swojej rodzicielki w takim stanie. To nie było normalne. Jakimś cudem udawało jej się wymijać lecące w jej stronę niektóre graty. Jednak nie miała zbyt wiele szczęścia gdy kilka książek uderzyło w jej ciało pozostawiając na pewno wiele siniaków. Gdy kobieta nie miała już praktycznie nic pod ręką, Raven wykorzystała ten moment i wymijając ją dotarła do drzwi. Już trzymała rękę na klamce gdy poczuła jak coś ciężkiego uderza w tył jej głowy. Lekko chwiejącą się głową dotknęła tego miejsca czując w palcach lepką ciecz. Jej wzrok spotkał parę palców oblepionych... krwią? Nagle poczuła silny ból. Niemiłosierny wręcz. Ostatnią rzeczą którą zapamiętała przed utratą całkowitej przytomności to para kobiecych butów i ... dym?!
Była ona w szoku. Nigdy nie widział swojej rodzicielki w takim stanie. To nie było normalne. Jakimś cudem udawało jej się wymijać lecące w jej stronę niektóre graty. Jednak nie miała zbyt wiele szczęścia gdy kilka książek uderzyło w jej ciało pozostawiając na pewno wiele siniaków. Gdy kobieta nie miała już praktycznie nic pod ręką, Raven wykorzystała ten moment i wymijając ją dotarła do drzwi. Już trzymała rękę na klamce gdy poczuła jak coś ciężkiego uderza w tył jej głowy. Lekko chwiejącą się głową dotknęła tego miejsca czując w palcach lepką ciecz. Jej wzrok spotkał parę palców oblepionych... krwią? Nagle poczuła silny ból. Niemiłosierny wręcz. Ostatnią rzeczą którą zapamiętała przed utratą całkowitej przytomności to para kobiecych butów i ... dym?!
***
Pan Malcolm kroił warzyw na śniadanie, gdy nagle stukot noża o
deskę przerwał dzwonek jego telefonu.
-Halo? Tak, przy telefonie. Co? Jesteś tego pewien Tsurugi? Dobrze.
Niedługo tam będę.
Porzucił gotowanie i zaczął przygotowywać się do wyjścia. Gdy praca wzywała musiał porzucić w jednej chwili dosłownie wszystko.
-Kochanie? Wychodzisz gdzieś?
Pani Malcolm właśnie wyszła z garderoby.
-Tak. Przed chwilą otrzymałem nowe zlecenie. To nie może czekać. Muszę działac natychmiast.
-Czy to takie ważne?
-W zachodniej części miasta doszło do podpalenia.
-Tym chyba powinna zająć się straż pożarna.
-Sprawa jest głębsza. W środku była pobita dziewczyna. To wygląda na coś grubszego.
-Wróć tylko najszybciej jak możesz.
-Obiecuje.
Mężczyzna ucałował kobietę w policzek na pożegnanie i wyszedł. Był wdzięczny losowi, że postawił na jego drodze tę kobietę oraz jej syna. Bez nich w życiu by nie poukładał swojego życia takim jakim jest teraz. Dzięki temu mógł także zająć się prawnie córkami, zabierając je raz na zawsze spod opieki rodziców jego nieżyjącej żony. Starał się jak mógł być dla chłopaka ojcem, którego on potrzebował. Starał się zapełnić jego pustkę po człowieku, który porzucił i jego i jego matkę gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Lecz teraz to już przeszłość. Liczy się tylko to co przed nimi. Wsiadł do samochodu i ruszył do wyznaczonego celu. Droga nie była długa. Po zaledwie dziesięciu minutach był w wyznaczonym celu. Zwłaszcza, że po drodze nie było żadnych korków ani innych niespodzianek. Od razu został powitany przez swojego partnera Tsurugiego Sate. Byli razem w tej branży od ponad piętnastu lat. W dodatku praca detektywa nie była wcale taka łatwa jak się wielu ludziom wydawało.
-Dobrze, że już jesteś Malcolm.
-Masz coś dla mnie Sata?
-Poszkodowana jest w karetce. Właśnie się obudziła. Będziemy mogli z nią porozmawiać za chwilę.
Porzucił gotowanie i zaczął przygotowywać się do wyjścia. Gdy praca wzywała musiał porzucić w jednej chwili dosłownie wszystko.
-Kochanie? Wychodzisz gdzieś?
Pani Malcolm właśnie wyszła z garderoby.
-Tak. Przed chwilą otrzymałem nowe zlecenie. To nie może czekać. Muszę działac natychmiast.
-Czy to takie ważne?
-W zachodniej części miasta doszło do podpalenia.
-Tym chyba powinna zająć się straż pożarna.
-Sprawa jest głębsza. W środku była pobita dziewczyna. To wygląda na coś grubszego.
-Wróć tylko najszybciej jak możesz.
-Obiecuje.
Mężczyzna ucałował kobietę w policzek na pożegnanie i wyszedł. Był wdzięczny losowi, że postawił na jego drodze tę kobietę oraz jej syna. Bez nich w życiu by nie poukładał swojego życia takim jakim jest teraz. Dzięki temu mógł także zająć się prawnie córkami, zabierając je raz na zawsze spod opieki rodziców jego nieżyjącej żony. Starał się jak mógł być dla chłopaka ojcem, którego on potrzebował. Starał się zapełnić jego pustkę po człowieku, który porzucił i jego i jego matkę gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Lecz teraz to już przeszłość. Liczy się tylko to co przed nimi. Wsiadł do samochodu i ruszył do wyznaczonego celu. Droga nie była długa. Po zaledwie dziesięciu minutach był w wyznaczonym celu. Zwłaszcza, że po drodze nie było żadnych korków ani innych niespodzianek. Od razu został powitany przez swojego partnera Tsurugiego Sate. Byli razem w tej branży od ponad piętnastu lat. W dodatku praca detektywa nie była wcale taka łatwa jak się wielu ludziom wydawało.
-Dobrze, że już jesteś Malcolm.
-Masz coś dla mnie Sata?
-Poszkodowana jest w karetce. Właśnie się obudziła. Będziemy mogli z nią porozmawiać za chwilę.
-Czy ktoś był jeszcze w środku?
-Nie. Jej matka była na zewnątrz. Próbował uciekać. Powstrzymał ją jeden z sąsiadów gdy zobaczył, że jej dom płonie. Wydało mu się to podejrzane.
-Gdzie ona teraz jest?
-Jedzie na komisariat. Tam będziesz mógł ją przesłuchać.
-Z największa przyjemnością.
Co to była za chora kobieta?! Podpaliła własny dom z własnym dzieckiem w środku. W dodatku nie była w najlepszym stanie i to wcale nie była wina dymu. Poszedł w kierunku karetki gdzie ratownik zajmował się dziewczyną.
-Co z nią?
-Na szczęście niż poważnego. Przyjechaliśmy na czas i na całe szczęście dziewczyna nie nawdychała się dymu.
-Więc, co jej jest?
-Ma lekki wstrząs mózgu. Została uderzona w głowę. Ma także liczne siniaki na całym ciele. I nie są to stare ślady.
-Sugeruje pan, że to dzieło bliskiej jej osoby?
-Może. Nie mnie to oceniać.
-Mogę z nią chwilę porozmawiać/?
-Nie wiem czy w tej chwili to dobry pomysł. Pacjentka jest w szoku.
-Mimo to spróbuje. Trzeba tą sprawę jak najszybciej załatwić.
Mężczyzna podszedł do fioletowłosej dziewczyny. Gdy ta podniosła głowę poczuł się jakby doznał deja vu. Już raz widział tą dziewczynę, tylko w innej odsłonie. Czy coś to znaczy?
-Witaj. Jestem David Malcolm. Jak się nazywasz?
Patrzyła na niego przerażonymi oczami. Widział już to spojrzenie. Niestety nie zdołał uratować na czas tamtego stworzenia.
-Raven. Raven Hood.
Jej głos drżał. Była całkiem rostrzęsiona. Właśnie dziś zawalił się jej całe życie. Tym razem on już nie popełni żadnego błędu.
-Powiedz mi... Czy znasz może Cerise Hood?
Na dźwięk jej imienia spuściła głowę i wyszeptała.
-Tak. Była moją siostrą.
Teraz już pan Malcolm był pewien. Odnalazł brakujące ogniwo sprawy sprzed kilku lat. Los jak widząc nie oszczędził dziewczyny. Nagle przeszkodził im pielęgniarz, który wymienił dziewczynie kroplówkę.
-Zabieracie ją do szpitala?
-Tak. Trzeba sprawdzić czy nie ma jakiś wewnętrznych zmian.
-Pojadę za karetką.
-Nie. Jej matka była na zewnątrz. Próbował uciekać. Powstrzymał ją jeden z sąsiadów gdy zobaczył, że jej dom płonie. Wydało mu się to podejrzane.
-Gdzie ona teraz jest?
-Jedzie na komisariat. Tam będziesz mógł ją przesłuchać.
-Z największa przyjemnością.
Co to była za chora kobieta?! Podpaliła własny dom z własnym dzieckiem w środku. W dodatku nie była w najlepszym stanie i to wcale nie była wina dymu. Poszedł w kierunku karetki gdzie ratownik zajmował się dziewczyną.
-Co z nią?
-Na szczęście niż poważnego. Przyjechaliśmy na czas i na całe szczęście dziewczyna nie nawdychała się dymu.
-Więc, co jej jest?
-Ma lekki wstrząs mózgu. Została uderzona w głowę. Ma także liczne siniaki na całym ciele. I nie są to stare ślady.
-Sugeruje pan, że to dzieło bliskiej jej osoby?
-Może. Nie mnie to oceniać.
-Mogę z nią chwilę porozmawiać/?
-Nie wiem czy w tej chwili to dobry pomysł. Pacjentka jest w szoku.
-Mimo to spróbuje. Trzeba tą sprawę jak najszybciej załatwić.
Mężczyzna podszedł do fioletowłosej dziewczyny. Gdy ta podniosła głowę poczuł się jakby doznał deja vu. Już raz widział tą dziewczynę, tylko w innej odsłonie. Czy coś to znaczy?
-Witaj. Jestem David Malcolm. Jak się nazywasz?
Patrzyła na niego przerażonymi oczami. Widział już to spojrzenie. Niestety nie zdołał uratować na czas tamtego stworzenia.
-Raven. Raven Hood.
Jej głos drżał. Była całkiem rostrzęsiona. Właśnie dziś zawalił się jej całe życie. Tym razem on już nie popełni żadnego błędu.
-Powiedz mi... Czy znasz może Cerise Hood?
Na dźwięk jej imienia spuściła głowę i wyszeptała.
-Tak. Była moją siostrą.
Teraz już pan Malcolm był pewien. Odnalazł brakujące ogniwo sprawy sprzed kilku lat. Los jak widząc nie oszczędził dziewczyny. Nagle przeszkodził im pielęgniarz, który wymienił dziewczynie kroplówkę.
-Zabieracie ją do szpitala?
-Tak. Trzeba sprawdzić czy nie ma jakiś wewnętrznych zmian.
-Pojadę za karetką.
***
Andrew nie mógł zasnąć. Siedział na parapecie przy otwartym
oknie i wpatrywał się w gwiazdy. Dziś wyjątkowo były widoczne
dzięki chmurom, które ustąpiły im miejsca. Jasne punkty układały
się w konstelacje. Pamiętał doskonale gdy był młodszy i wraz z
Cerise w lato wyszukiwał spadających gwiazd by mogły one spełnić
ich życzenia. To były wyjątkowe chwile. Jego rozmyślanie przerwało
pukanie do drzwi.
-Mogę z tobą porozmwiać Andrew?
-Mogę z tobą porozmwiać Andrew?
-Tak tato.
Przeniósł się do pozycji pionowej i zamknął okno. Dość szybko ojczym wrócił z zadania. Czasami potrafił spędzać nawet noc poza domem by tylko być o krok bliżej rozwiązania śledztwa. Jego matka powiedziała mu o wszystkim i to on był zmuszony by zrobić dziś obiad.
-O co chodzi?
Mężczyzna spojrzał na niego poważnie i tylko rzek:
-Chodź za mną.
Był jakiś tajemniczy. Wszedł za mężczyzną do pokoju gościnnego i myślał, że źle widział. Raven Hood była w jego domu! Co ona tu robiła?!
-Tato? Co tu się dzieje?
-Raven zostanie u nas na jakiś czas.
-Aha, że co?! Tato, co się tu dzieje?!
-Nie mogę ci powiedzieć. Obowiązuje mnie tajemnica śledztwa.
-Śledztwa? Czy Raven coś grozi?
-Nie wiem. Czas wszystko pokarze.
Chłopak spojrzał na śpiącą dziewczynę martwiąc się o nią. Tu działo się coś dziwnego.
-Tato... błagam cię. Opowiedz mi wszystko. Ja muszę to wiedzieć.
Pan Malcolm westchnął tylko i w końcu musiał dać za wygraną.
-No dobrze. Ale chodźmy do twojego pokoju. Dajmy jej odpocząć.
Nie wiedzieli jednak tego, że dziewczyna wcale nie spała. Uważnie wszystkiego słuchała. Jest teraz w ciężkiej sytuacji i nie wie co jeszcze ja czeka. Andrew usiadł na swoim łóżku czekając na opowieść pana Malcolma. Słuchał uważnie każdego jego słowa.
-Nie mogę w to uwierzyć. Co teraz będzie?
-Dopóki Raven nie złoży zeznań nic nie możemy zrobić.
-Przecież macie te kobietę!
-Tak, ale jeśli będzie miała dobrego adwokata lub jej sąsiad wycofa swoje zeznania a Raven nie złoży swoich; wówczas wtedy będzie mogła odpowiadać z wolnej stopy lub wyjdzie z tego bez żadnego szwanku.
-Przecież wtedy... To... Ale jak?
Andrew nie umiał skleić odpowiedzi. Nie sądził, że matka Raven może być do czegoś takiego zdolna. Nie wiedział czemu, ale bardzo współczuł dziewczynie. Mimo, że jej nie znał, czuł, że coś go z nią łaczy. Może to przez wzgląd na Cerise? Nie wiedział. Sam siebie nie rozumiał.
-Tato.. Mam do ciebie prośbę.
-Tak?
Przeniósł się do pozycji pionowej i zamknął okno. Dość szybko ojczym wrócił z zadania. Czasami potrafił spędzać nawet noc poza domem by tylko być o krok bliżej rozwiązania śledztwa. Jego matka powiedziała mu o wszystkim i to on był zmuszony by zrobić dziś obiad.
-O co chodzi?
Mężczyzna spojrzał na niego poważnie i tylko rzek:
-Chodź za mną.
Był jakiś tajemniczy. Wszedł za mężczyzną do pokoju gościnnego i myślał, że źle widział. Raven Hood była w jego domu! Co ona tu robiła?!
-Tato? Co tu się dzieje?
-Raven zostanie u nas na jakiś czas.
-Aha, że co?! Tato, co się tu dzieje?!
-Nie mogę ci powiedzieć. Obowiązuje mnie tajemnica śledztwa.
-Śledztwa? Czy Raven coś grozi?
-Nie wiem. Czas wszystko pokarze.
Chłopak spojrzał na śpiącą dziewczynę martwiąc się o nią. Tu działo się coś dziwnego.
-Tato... błagam cię. Opowiedz mi wszystko. Ja muszę to wiedzieć.
Pan Malcolm westchnął tylko i w końcu musiał dać za wygraną.
-No dobrze. Ale chodźmy do twojego pokoju. Dajmy jej odpocząć.
Nie wiedzieli jednak tego, że dziewczyna wcale nie spała. Uważnie wszystkiego słuchała. Jest teraz w ciężkiej sytuacji i nie wie co jeszcze ja czeka. Andrew usiadł na swoim łóżku czekając na opowieść pana Malcolma. Słuchał uważnie każdego jego słowa.
-Nie mogę w to uwierzyć. Co teraz będzie?
-Dopóki Raven nie złoży zeznań nic nie możemy zrobić.
-Przecież macie te kobietę!
-Tak, ale jeśli będzie miała dobrego adwokata lub jej sąsiad wycofa swoje zeznania a Raven nie złoży swoich; wówczas wtedy będzie mogła odpowiadać z wolnej stopy lub wyjdzie z tego bez żadnego szwanku.
-Przecież wtedy... To... Ale jak?
Andrew nie umiał skleić odpowiedzi. Nie sądził, że matka Raven może być do czegoś takiego zdolna. Nie wiedział czemu, ale bardzo współczuł dziewczynie. Mimo, że jej nie znał, czuł, że coś go z nią łaczy. Może to przez wzgląd na Cerise? Nie wiedział. Sam siebie nie rozumiał.
-Tato.. Mam do ciebie prośbę.
-Tak?
-Proszę cię, byś nic nie mówił Raven o tym, że znałem Cerise.
Wolę sam jej kiedyś o tym powiedzieć.
-Nic jej o tym nie wspomnę. Ale wiedz, że prędzej czy później ona się o tym dowie. Zwłaszcza o twojej...
-Nie! Nie wypowiadaj tych słów! To przeszłość. Skończyło się wraz z jej śmiercią.
-Martwię się o ciebie. Widzę jakie jest podobieństwo Raven co Cerise. Nie dawaj jej fałszywej nadziei.
-Nie będę. Cerise była moją przyjaciółką. I tak ją traktowałem. Temat Cerise jest zamknięty. Przeszłość to tylko przeszłość.
-Jak chcesz synu. Dobrej nocy.
Pan Malcolm zostawił chłopca samego a sam zszedł do swojje sypialni, gdzie jego żona już spała. Sam rzucił się zmęczony na łóżko. Musiał odespać dzisieszy dzień a nad sprawą pomyśli jutro.
-Nic jej o tym nie wspomnę. Ale wiedz, że prędzej czy później ona się o tym dowie. Zwłaszcza o twojej...
-Nie! Nie wypowiadaj tych słów! To przeszłość. Skończyło się wraz z jej śmiercią.
-Martwię się o ciebie. Widzę jakie jest podobieństwo Raven co Cerise. Nie dawaj jej fałszywej nadziei.
-Nie będę. Cerise była moją przyjaciółką. I tak ją traktowałem. Temat Cerise jest zamknięty. Przeszłość to tylko przeszłość.
-Jak chcesz synu. Dobrej nocy.
Pan Malcolm zostawił chłopca samego a sam zszedł do swojje sypialni, gdzie jego żona już spała. Sam rzucił się zmęczony na łóżko. Musiał odespać dzisieszy dzień a nad sprawą pomyśli jutro.
***
Nie mógł spać. Nie wiedział czemu daje się ponieść swoim nogom, które kierują go do jej sypialni. Coś w nim chciało zobaczyć ja jeszcze raz. Delikatnie uchylił drzwi i wszedł do środka. Dziewczyna spała spokojnie, widocznie śniło jej się coś dobrego. Coś nakazało mu się uśmiechnąć. Poczuł dziwne ciepło w głębi serca, którego dotąd nie czuł. Co się z nim działo? Szybko potrząsnął głową chcąc się pozbyć niepotrzebnych wyobrażeń. Jednak zanim stąd wyjdzie, musi zrobić jedną rzecz. Chwycił brzeg kołdry i nakrył ją. Nawet nie wiedział jak jak tak szybko mogła zrzucić ją na ziemię. Jej niespodziewany uśmiech wywołał kołatanie w jego sercu. Nie kontrolując swych odruchów, nachylił się i ucałował ją w czoło. Jednak po szybkiej chwili opamiętał i wyszedł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)