wtorek, 26 marca 2019

35. Odrodzenie królewskiego orła cz.I


Daniela nie wiedziała czy dobrze robi, ale wiedziała, że nie ma wyboru. Podjęła decyzję i musi się jej trzymam. Nie można przecież łamać raz danego słowa. Teraz pozostaje jej tylko czekać i zobaczyć co przyniesie jej los. Na pewno ta decyzja wiele zmieni. Zwłaszcza, że zgodziła się zagrać przeciwko swojej szkole. Na pewno odbije się to głębokim echem w całym budynku a może i nawet poza nim. Nie można jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Musi sobie z tym poradzić. Obecnie trwał trening i musiała znów wdrążyć się w dryg drużyny. Wiele osób pozostało niezmienionych, więc nie trzeba było nadmiernie się starać. Lecz nowe osoby na pewno miały inny styl gry niż była do tego przyzwyczajona. Do tego miał służyć ten trening. Odnaleźć na nowo jedność i zgodność w grze. Wszyscy poza nią grali w tym składzie dosyć długo i stali się nową rodziną. A jak wiadomo… początki są trudne. Zwłaszcza gdy wraca się do sportu którego dość długo się nie uprawiało. Może i kochała biegać i dość często biegała nawet w ramach klubu, ale… Piłka nożna to była coś zupełnie innego. Minie trochę czasu zanim wdrąży się w ich rytm. Ale mają przy swoim boku Pawła, Łucję, Karola czy Julię, czuła, że da radę. Zwłaszcza gdy otaczają ją na boisku i dają odczuć, że zawsze służą pomocą. Przyjaciele… Jak za nimi tęskniła. Przyjaciele… Na chwilę w głowie pokazał jej się obraz ludzi z Raimona. Tu odnalazła się na nowo. Poznała nowych przyjaciół, którzy obudzili w niej chęci do życia. A teraz? Co ona robi… Odwraca się od nich. Nie! Nie mogła tak myśleć. To tylko gra… zresztą, miała prawo zagrać ze swoją starą drużyną jako ich członkini skoro do nich prawnie należała, kiedyś. To nie jej wina, że tak się to właśnie wszystko potoczyło. Właściwie… czemu tak pochopnie zdecydowała się podjąć decyzję. No tak. Axel… Jedyny chłopak, który tak próbuje zmienić jej życie. I mu się udawało. Większość zmian w swoim życiu a także kłótni zawdzięcza dzięki niemu. Doskonale wiedziała dzięki Celii jaki był jeszcze przez jej przybyciem. Czasami zastanawiała się, czemu właśnie to z nią się zaprzyjaźnił, skoro nie przepadał za takimi dziewczynami jak ona. To było dziwne i niezrozumiałe. O czym ona w ogóle myśli? Musi skupić się teraz na piłce nożnej i tylko na niej. Musi całkowicie poświęcić jej swoją uwagę. Na chwilę tego meczu Raimon to jej wróg.

***

Dzień meczu…
Drużyna Ramiona zebrała się wcześniej by móc odpowiednio zrobić ostatni trening i przygotować się już ostatecznie na zagrywkę z nieznaną drużyną. Po raz pierwszy grali z zagraniczną drużyną i zdołali już poznać siłę niektórych z jego zawodników. A jeśli te pojedyncze osoby były tak dobre to na pewno jest ich o wiele więcej. Trzeba być przygotowanym na wszystko. Gdy skończyli standardową rozgrzewką przy linii bocznej boiska pojawiła się Celia.
-I jak Celio? Udało ci się coś znaleźć?
-Właśnie o to chodzi, że nie. Ostatnie wzmianki o tej drużynie pochodzą sprzed kilku lat i to nieliczne. Reszta jest w nieznanym dla mnie języku i dość dziwnie się go tłumaczy. Zupełnie jakby… ta drużyna nie istniała.
-No nic. I tak wielkie dzięki Celio za twoje dobre chęci. - podziękował jej Mark i zwrócił się do drużyny.
-To bez znaczenia z jaką drużyną dziś zagramy. Nie raz na naszej drodze stawały silne drużyny i udawało nam się wychodzić z boju zwycięsko. Nie poddawaliśmy się, gdy sprawa była już blisko rozstrzygnięcia. Nie po to nie poddawaliśmy się, by teraz dać się tak łatwo ograć tej nieznanej drużynie. Jesteśmy Jedenastką Inazumy. Nikt nas nie pokona!
-Tak!
Cała drużyna stała jednym murem za Markiem. Wszystkich zawsze podnosił na duchu jednak sam nosił w sobie lekki niepokój. Wierzył mocno z całego serca w to co sam mówił jednak odrobinka niepokoju czaiła się w jego wnętrzu. Zwłaszcza gdy widział twarz Axela. Czyżby on też miał jakieś złe przeczucia?
***

Axel stał z boku wpatrując się w swoje nogi. Myślał zawzięcie o tym co się stało zaledwie trzy dni temu. Znów pokłócił się z Danielą. Czy ich kłótnie nigdy się nie skończą? Wiedział jednak że teraz nie jest to tak samo jak przedtem. Wkroczył tu pewien element, którego nie da się tak łatwo pozbyć.
-Axel… Wszystko w porządku?
Blondyn dopiero zauważył, że obok niego stała grafitowłosa.
-Ja… Tak.
Odwrócił się by odejść w stronę bramki.
-Czemu kłamiesz? Ale nie o tym chcę z tobą porozmawiać.
-O czym mówisz Celio?
-Nie powiedziałam do końca prawdy o tym, że nic nie znalazłam na temat drużyny Niepodległość. Jednak jest to tylko nazwisko a ja nie chce siać zamętu.
-Co to za nazwisko?
-Olson…
-I? To może być popularne nazwisko.
-Zwłaszcza bliźniaki?
-Insynuujesz coś?
-Nie. Ja po prostu staram się rozgryźć przeciwnika.
-Już za późno na to. Za parę chwil i tak poznamy naszego przeciwnika.
Tym razem na pewno odszedł idąc przed siebie w kierunku domu klubowego. Jednak przystanął na chwilę gdy pod szkołą zatrzymał się autobus. Już tu są… Ale… Co to ma być?! Myślał, że ma jakieś zwidy.
-Axel…
Nagle pojawił się przy nim Mark i Jude.
-Co tu się dzieje?
Przed nimi nagle pojawił się Paweł z dobrze znanymi im dziewczynami.
-Witam was. Mam nadzieję, że miło nas… przyjmiecie. - powiedziała Julia puszczając do nich oczko.
Chłopcy wzdrygnęli się, widząc jej przerażającą aurę walki.
-Miło mi w końcu was oficjalnie poznać. Całą drużynę. -
Przywitał się z nimi czarnowłosy chłopak stojący u boku, który był wówczas nad rzeką.
-Widzę, że jesteście już gotowi. - na przód wysunął się Paweł mając na twarzy kpiący uśmiech.
-Czemu mnie to nie dziwi, że tu jesteś?
-Nie bądź taki posępny Sharp. Przecież nigdy nie ukrywałem swojej narodowości. Nic dziwnego, że gram z moim krajem. A… i przy okazji… mam dla was jeszcze jedną niespodziankę.
Wówczas grupka rozsunęła się i przy chłopaku stanęła…
-Daniela!
Jej imię cisnęło się wielu osobom na usta.
-Co ty tutaj robisz?
-Przepraszam Mark.
-Ale…
-Nadal nie rozumiesz. Daniela gra dzisiaj z nami. Ze swoją drużyną.
-Co?!
Drużyna Raimona była na pewno zaskoczona. Nikt się tego nie spodziewał. Na pewno nie jej najbliżsi.
Brunetka patrzyła na swoje nogi. Nie mogła patrzeć im prosto w twarz. Czuła się jakby właśnie kogoś zdradzała. Zamiast tego odwróciła się i odeszła zresztą drużyny by móc się przebrać w ich stroje.

***


Godzina meczu...
Dwie drużyny ustawiły się na boisku oczekując gwizdka który miał zmienić wszystko.

                                                   NIEPODLEGŁOŚĆ



Karol
Nowak


Daniela
Olson

Adrian
Wieczorek
Wiktoria
Markowska

Aleksander
Sadowski

Kinga
Zaręba
Łucja
Godlewska

Kamil
Łada


Julia
Rećko


Daniel
Deresz

Paweł
Janowski

                                                        

                                                         RAIMON


Mark
Evans


Bobby
Shearer

Jack
Wallside
Tod
Ironside



Nathan
Swift

Max
Carson

Erik
Eagle

Jude
Sharp

Tim
Sounders
Axel
Blaze

Kevin
Dragonfly



-Drodzy państwo… za chwilę rozpocznie się walka o której nie mogliście nie słyszeć. Nasz zwycięska drużyna piłkarska, nieustraszona Jedenastka Inazumy, zmierzy się z drużyną zza granicy a dokładniej z Europy Środkowej Niepodległością. Dwie drużyny chcąc dać z siebie wszystko. Jednak której się poszczęści i wyjdzie z tego boju zwycięsko?
Chester jak zwykle był w swoim żywiole i nie mógł przegapić komentowania żadnego meczu Raimona. Tak było i tym razem.
-Lada chwila zabrzmi gwizdek sędziego i … Blaze podaje piłkę do Eagla i ruszają do przodu… O nie! Piłkę szybko przejmuje Deresz, główny napastnik drużyny przeciwnej. Idealnie dryblując przejmuje akcje do przodu. Drużyna wroga wkroczyła na pole karne drużyny Raimona. Chłopaki, co się z wami dzieje? Dają się ogrywać niczym jakieś pionki na szachownicy. Deresz przymierza się do pierwszego strzału, lecz Mark skutecznie go broni. Sytuacja wroga zażegnana.
-Było blisko. - szepnął Evans przenosząc wzrok z piłki na tego, którego strzelał.
Ten tylko uśmiechnął się i zaczął cofać się na swoją pierwotną pozycję.
-Ostry, początkowy atak drużyny przeciwnej został przerwany przez drużynę Raimona. Teraz Swift skutecznie podaje piłkę do Carsona który po skutecznym dryblingu podaje ją do Sharpa.
-Wiktoria, Kinga… teraz! - krzyknął Aleksander ustawiając się z dziewczynami w równej linie.
Dziewczyny skutecznie zaczęły biec w stronę chłopaka i mijając go zrobiły przed nim i za nim dwa wślizgi.
-Marzanna! - krzyknęli we trójkę, robiąc z pasa obronnego prawdziwe mokradło.
-Co to…
Na pewno niestabilny teren zaskoczył Juda. Aleksander zwinnie wykroczył z ich strefy obronnej i odebrał piłkę chłopakowi.
-Twoja Julia.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę rudowłosej która skutecznie wymijała przeciwników stosując nie jedną sztuczkę w zanadrzu.
-Proszę państwa, Rećko skutecznie przechodzi do przodu. Ignoruje całkowicie chłopaków jakby ich nie było w ogóle na boisku. Po raz pierwszy mamy do czynienia z drużyną w której gra także płeć przeciwna.
-Już ja wam pokarze na co stać dziewczyny. - krzyknęła stając sam na sam z Markiem w polu karnym.
Chłopak był przygotowany na jej atak. Niedawno był świadkiem i celem jej ataku na jego bramkę. Oczekiwał, że teraz nastąpi powtórka tego. Jednak była ona jedyną osobą na jego linii widzenia. Czyżby chciała strzelać sama.
-Nie obawiaj się. Taka już moja uroda. - wykopała piłkę do góry pozwalając jej osiągnąć ogromną prędkość, która zaczęła spadać w jej stronę.
-Cóż za szaleństwo. Przecież ten strzał zaraz spadnie na nią. Niech się cofnie.
Chester już całkowicie wczuł się w rolę komentatora. Nawet Celia i Silvia były tym poruszone. Wszyscy zaskoczeni nie zauważyli tego uśmiechu na twarzy dziewczyny. Gdy była już zaledwie kilka metrów od jej głowy, ta odskoczyła do tyłu i gdy piłka była zaledwie kilka centymetrów nad ziemią kopnęła ją z całych sił.
-Lisi podstęp.
Zaskoczony Mark zareagował zbyt późno. Piłka trafiła w róg bramki.
-Proszę państwa. Padł gol. Niepodległość prowadzi 1:0 zaledwie kilka minut od początku meczu. Jak szybko Raimon się po tym pozbiera?
-Ale… jak… przecież?
-Nie sądziłeś chyba, że użyje tego samego strzału co wówczas, na tym boisku? Wtedy poznałeś zwiększoną siłę tego ataku który przejęli ode mnie jeszcze dodatkowo dwójka zawodników. Teraz poznałeś prawdziwą siłę pierwotnego mojego strzału hissatsu.
Odwróciła się zarzucając włosami i wolnym krokiem wróciła na swoje pole karne przybijając z Pawłem piątki.
-Rećko zupełnie jak jej kolor włosów skutecznie zaskakuje, niczym lis swą chytrością. Evans wykopuje piłkę do Carsona który wybija akcje do przodu.
Mecz trwał w najlepsze. Dwie drużyny wymieniały się piłkami, zaś Niepodległość nie pozwala Raimonowi w ogóle podejść pod bramki lub oddać jakiekolwiek strzał hissatsu. Nawet gdy do tego jednak doszło, Karol skutecznie ich bronił. Nie było na nich mocnych zwłaszcza po początkowym zaskoczeniu.
-I oto nastał koniec pierwszej połowy. W niesamowitym meczu przeciwko zagranicznej drużynie , drużyna Raimona przegrywa 1:0. Jednak nie bójmy się…
Nikt jednak nie słuchał już Chestera. Chłopacy zeszli na linie boczną boiska kompletnie rozbici. Nie tego się spodziewali. W dodatku ich przyjaciółka grała przeciwko nim. Na pewno nie było to łatwe. Zwłaszcza gdy ci krzyczeli między sobą w obcym języku. Mieli przewagę nad nimi. Dopiero gdy usiedli by się napić podeszła do nich Celia ze swoim komputerem.
-Chłopaki… Może już trochę za późno… Ale udało mi się coś odkryć.
-Słuchamy cię Celio. - powiedział Mark uważnie na nią spojrzawszy.
-Przed chwilą dostałam wiadomość od jednej z moich informatorek której udało się zdobyć nieco informacji o zawodnikach ich drużyny. Chodź nie było łatwo bo zbyt dużo ich jest w zagranicznym języku i zajęło by to zbyt dużo czasu.
-Do rzeczy Celio. - poganiał ją Axel.
-Spójrzcie. - pokazała im ekran swojego komputerka na którym widniał kolaż złożonych z zdjęć zawodników podpisany ich imionami i nazwiskami.



-Wiecie doskonale kim jest Paweł. Został uznany za najlepszego napastnika w swojej grupie wiekowej i wszelkie kluby stoją podobno dla niego otworem. Jego gra jest szybka i podobno asertywna. Koło niego gra ich najnowszy nabytek Daniel Deresz, który pomógł im podnieść atak po śmierci ich głównego napastnika kilka lat temu. Aleksander Sadowski też należy do nowego składu i idealnie kryje nie pozwalając przeciwnikowi na wejście w pobliże pola karnego. Podobno uwielbia ryzykować i nikomu jeszcze nie pozwolił strzelić z jego winy gola. Kinga Zaręba, najmniej groźna z całego składu lecz ma pewne specyficzne umiejętności które zaskakują. Łucja Godlewska została ogłoszona najlepszym napastnikiem w swoim kraju gdy poprzez swoją grę wraz z napastnikami zdobywała wiele bramek. Jej gra jest … To dziwne. Reszta jest jakoś utajniona. No nic. Wiktoria Markowska woli bronić niż atakować, temu pozostaje z tyłu dając gwarancję drużynie. Ewa Hryń… Nie ma jej tu więc … Karol Nowak. Ich bramkarz. Od czasu reaktywacji nie przepuścił żadnej bramki. Jego obrona jest dość… silna? Adrian Wieczorek … Podobnie idealnie koryguje akcję ku atakowi z obrony… Julia Rećko… Rudowłosa, przyczajona napastniczka z dość dużą siłą wykopu…. Kamil Łada o którym… nie wiadomo nic i … Daniela Olson. Dołączyła dosłownie niedawno lecz była kiedyś jej podstawowym zawodnikiem, zanim nie przeniosła się do Japonii.
-Dlaczego to przed nami ukrywała?
Mark nie rozumiał zachowania przyjaciółki. To wszystko było dosyć dziwne. Spojrzał na Juda który był tym wszystkim naprawdę poddenerwowany. Zapewne sam się tego nie spodziewał.
-Drużyno!
Wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę.
-Radziliśmy sobie w o wiele gorszych sytuacjach. Nie poddamy się tak łatwo. Słyszycie! Nie poddamy się. To tylko jeden gol. Damy radę do odrobić i jeszcze to wygrać! Chłopaki… Jesteście ze mną?!
-Tak!
Mark jak nikt umiał podnosić morały drużyny nawet gdy sytuacja wydawała się być nie do rozwiązania. Wiedział, że na pewno najbliższe minuty zadecydują o wszystkim i zmienią losy tego meczu na bank. Jednak miny Axela i Juda na pewno nie wyrażały pozbycia się emocji. Ten mecz był dla nich ważniejszy od innych. Musieli walczyć z bliską dla siebie osobą. Ale to też była ich przyjaciółka. Bez różnicy jakie miała powody, nie powinien nikt jej potępiać i nie stawiać na niej przypinki zdrajcy. Był pewien, że gdy się wszystko skończy, ona wszystko im wyjaśni i jeszcze kiedyś będą się z tego śmiać. Jednak, kogo on oszukiwał? Wewnątrz siebie czuł, że to nie będzie takie łatwe, i na pewno po meczu padnie wiele cierpkich słów.
-Moi drodzy, zaczynamy drugą połowę meczu. Tym razem zaczyna drużyna Raimona. Jednak, co jest? W drużynie Niepodległości zaszły drobne zmiany w składzie? Nie. To po prostu zmiana pozycji. Miejsce Olson na obronie zajmie Deresz. Zaś jego miejsce na ataku zajęła… Olson! Co za niespotykany zwrot akcji.
Daniela i Axel spojrzeli sobie nawzajem w oczy, lecz ta szybko spuściła wzrok na murawę. O wiele lepiej czuła się na obronie, jednak pozycja napastnika nie była jej obca. Nie sądziła, że ta propozycja wyjdzie z ust Pawła. I że dodatkowo uzyska poparcie trenerki Matyldy. Ich drużyna postanowiła zaskoczyć Raimona i dokonać zmiany składu. W Polsce nie raz robili takie sztuczki wymieniając pozycje piłkarzy na boisku. Przeważnie zawsze wymieniała się z swym bratem. Byli idealnym duetem, połączeniem obrony i ataku. Jak widać, teraz musi nastąpić powtórzenie tej historii. Widziała jak Paweł zerknął w jej stronę i uśmiechnął się. Chciał jej dodać otuchy. Był zadowolony z jej gry, otwarcie jej to w końcu powiedział. Czuła się także dobrze wśród nich. Ale… niepewność tego co ma się stać później, nie dawała jej spokoju.
-Nowak nie daje się zaskoczyć. Z łatwością chwyta piłkę pędzącą w jego stronę. Raimon musi się bardziej postarać by móc zaskoczyć swych przeciwników.
Karol bez wahania podał piłkę do przodu, odebraną przez granatowłosą. Ta doskonale wiedziała na co przyszła teraz kolej. Kiwnęła głową w stronę Juli, która od razu podjęła decyzje o odebraniu piłki i zrobienia miejsca na kolejny atak który miał dać im zdecydowaną przewagę.
-Nie na naszej warcie! - krzyknął Erik, robiąc wślizg i odebrał piłkę dziewczynie.
Jednak nic nie powstrzymało Łucji by odebrać mu piłkę.
-Może następnym razem.
Zwinnie go wyminęła, zaskakując go swoimi istotnymi zdolnościami skradania się. Co może także bardzo przydać się w prawdziwym życiu.
-Niech to! Godlewska łatwo przejmuje piłkę od Eagle i przebiega do przodu. Niepodległość łatwo w dalszym ciągu przejmuje piłkę od Jedynastki Raimona. Chłopaki dają się ogrywać niczym początkujący słabeusze.
-Co żeś powiedział?
Nagle Kevin zwrócił uwagę w stronę Chestera. Nie zauważył piłki dopóki nie przeleciała mu przed jego oczami w kierunku… Pawła.
-Pora kończyć tę farsę. Łucja, Adrian, gotowi?
-Zawsze i wszędzie.
-Zaraz.. co się dzieje? Niespodziewanie Nowak wybiega z swojej bramki i biegnie przed siebie, dołączając do Godlewskiej i Wieczorka… Czyżby szykował się kolejny atak ze strony drużyny Niepodległości?
Trójka wspomnianych zawodników wybiegła mocno do przodu by Paweł mógł skutecznie podać im piłkę.
-Zaczynamy! - krzyknął Adrian, wykopując piłkę w górę dając jej świetlistą poświatę.
-Ogniste…. - Łucja podbiegając, odbiła się wysoko w górę po wystawionych dłoniach Adriana, kopiąc z przewrotki w stronę Karola.
-Powstanie!
Strzał oddany był przez wszystkich zawodników z równą, silną mocą i był bardzo synchronizowany, zwłaszcza, gdy Karol po przewrotce Łucji, wystawił piłkę w prostą linę wzmacniając jej silny żar, który płonął z ich serc.
-Ręka Majina!
Mark nie chciał i nie mógł przepuścić tego gola. To na pewno przeważyło by o losach tego spotkania. Musiał ją obronić, musiał. Czuł jednak, że ma w sobie on o wiele więcej siły niż ich poprzednie ataki. Wtedy też były mocne, ale teraz… Czuł, że zaczyna z tą siłą przegrywać. Coraz bardziej zapierał się nogami, jednak to na nic. Lada chwila jego obrona została przełamana i piłkę zatrzymała dopiero siatka.
-Mamy to!
Łucja podskoczyła z radości przybijając piątki z chłopakami. Udało się! Wszystko szło jak z płatka! Ogromna radość drużyny z Polski ciągle rosła i nic nie było w stanie ich powstrzymać.
-Jak to…
Najsilniejsza obrona Marka została tak łatwo przełamana. W końcu, dzięki niej zatrzymał niepowstrzymywane Liceum Zeusa, których siła była nielegalna. A oni? Ich siła była prawdziwa. Jak silniejsze mogą być jeszcze drużyny zza granicy? O dziwo jednak był coraz bardziej napalony. Musiał się jeszcze bardziej postarać. Był w końcu kapitanem drużyny.
-Chłopacy! Nie poddajemy się! Wszystko jeszcze można odwrócić! Nie poddawaliśmy się do tej pory mając silnych przeciwników. Tym razem też się nie poddamy! Pokonamy każdego przeciwnika! Bez różnicy jak będzie silny! Jesteśmy Jedenastką Raimona! My nigdy się nie poddajemy!
Krzyczał to co leżało mu na sercu. To co czuło jego serce było odzwierciedleniem tego co myślał.
-Mark ma racje. - potwierdził Nathan.
-To jeszcze nie koniec! - Max wiedział, że kapitan zawsze miał rację.
-Zostaniecie jeszcze pokonani! - Kevin był gotowy walczyć do ostatniego tchu.
Zawodnicy z Niepodległości patrzyli na nich zaskoczeni.
-Oni naprawdę chcą nawiązać z nami równą walkę? - spytała Julia Pawła w ich rodzinnym języku.
-Tak, ale porywają się motyką na słońce.
-Nie mów, że chcesz?
-Tak. To ostatecznie podetnie im ich skrzydła.
-Jesteś szalony!
-Nie mam wyjścia. Zrobię wszystko by zniszczyć Raimona.
-Tak wiele zrobisz dla niej? - rudowłosa zerknęła w stronę swojej brązowowłosej koleżanki.
-A jak myślisz?
Blondyn wrócił na swoją pozycję.
-Daniela… Pamiętasz jeszcze nasz strzał?
-Tak, ale… Nie mów że chcesz to zrobić?!
-A czemu nie?
-Nie wystarczy to, co do tej pory strzeliliśmy? I tak przecież wygramy.
-To jest gra Daniela. Strzelamy albo dajemy im strzelać. Albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. Co wybierasz? Swoich czy naszych wrogów?
Olson czuła jakby ktoś ją właśnie trafił. W słowach Pawła było wiele racji. Ale… Ona jakoś nie czuła się tak samo jak kiedyś. W większości była polką, ale miała w sobie też krew japońską. Była na głębokiej krawędzi. I teraz zależy wszystko od tego, w jaką stronę zrobi krok.
-Daniela!
Łucja, Julia i Kinga krzyknęły jednocześnie. Szybko zwrot pozwolił jej odebrać piłkę i pędzić z nią do przodu. Zwinnie mijała zawodników jednak będąc przy Axelu lekko się zawahała. Ten mając beznamiętny wzrok, odebrał jej piłkę, korzystając z jej dygresji. Szybko się jednak ogarnęła i dzięki wślizgowi Wiktorii znów mieli piłkę dla siebie.
-Markowska dzięki swojemu wślizgowi umiejętnie odbiera piłkę Blazowi, która odbiwszy się od nogi Ironsida wytoczyła się na ałt. Piłka po stronie Niepodległości. Deresz wybija piłkę … prosto do Janowskiego. Ten umiejętnie dryblując zmierza do przodu. Skutecznie gonią go i naciskają jednocześnie Eagle i Sharp. Ten jednak wybija piłkę w powietrze i … znów jest w nogach Olson.
Daniela po odebraniu piłki od Pawła biegnie do przodu. Nic w tej chwili nie myśli. Działa instynktownie. Paweł uśmiechnął się, wiedząc, że teraz nadejdzie coś czego się nie spodziewali. Biegł przed siebie by móc być blisko swojej przyjaciółki.
-Dasz radę. Wierzę w ciebie. - powiedział na tyle głośno by dotarło to do uszu Axela.
Nic teraz nie mogło powstrzymać, ani Danieli, ani Niepodległości.