Przepraszam od razu na wstępie :(
Notka wyszła jakaś taka sobie.
Ale obiecuje, że następne będzie dłuższa lepsza i ciekawsza :)
Ale obiecuje, że następne będzie dłuższa lepsza i ciekawsza :)
********************************************************************************************
-,,Co się dzieje?!" - jakiś głos
krzyczy w jej głowie.
Niebo było szare a z chmur padały ciężkie krople deszczu. Ona nie wiedząc czemu, stała jak słup soli. Jej bose stopy dotykały zimnego betonu. Nie wiedziałam gdzie dokładnie się znajduje, ale był to pewien plac. Usłyszała pewne kroki, zdziwiona podniosła głowę.
-,,Andrew? Co on tu robi?" - pomyślała.
W jej stronę szedł jej kuzyn. W pewnego rodzaju niemocy, osunęła się po ścianie i opadła na ziemię. Gdy ponownie podniosła głowę, zobaczyła ten gniew i żądzę mordy w jego oczach.
-,,Andrew? Co chcesz zrobić?"
Wówczas przeniosła wzrok na jego rękę a trzymał w niej łuk. Właśnie nałożył strzałę na cięciwe i wymierzył broń ku niej.
-,,Czyli to mój koniec?" - znów spuściła głowę i zaczęła cicho płakać.
Czekała, aż chłopak wypuści symbol jej śmierci. Jednak nic nie następowało. Przestraszona nadal otworzyła jedną powiekę i zobaczyła stal która miasta ją przebić.
-AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!
Obudził ją jej własny krzyk. Ten sen był tak realny. Dobrze, że ten krzyk był niemy. Inaczej pewnie by się zaraz wszystcy zbudzili. A ona tego nie chciała. Próbowała znów oddać się w objęcie morfeusza, lecz nic z tego. Usiadła za to na parapecie przytulając się do poduszki wpatrując się w gwiaździste niebo. Nie wiedziała co ma zrobić. I najważniejsze czy ma się aż tak obawiać swojego kuzyna? Nie wiedziała. Ale jedno jest pewne. Jej przyszłość była pełna ciemności, która nie wiadomo kiedykolwiek i czy w ogóle zostanie rozwiana. Z tym przeświadczeniem wyczekiwała ranka by móc wyrwac z tego domostwa w którym jej życie przypomina horror. Gdy zeszła do kuchni nikogo nie było. Zaparzyła sobie i wypiła dwa kubki kawy. Bezsenna noc robi swoje. Zerknęła na kalendarz i dokonała przerażającego odkrycia, że dzisiaj jest sobota i ma wolne. Ociężale znów weszła po schodach na górę. Odrzuciła kołdrę i próbowała oddać się krainie zapomnienia zwaną snem.
W tym samym czasie kilka kilometrów dalej.......
Daniela nie mogła spać. Nadal wkurzał ją Axel, chociaż nie już tak bardzo jak dawniej. Była sobota, okolica gdzieś godziny ósmej a ona z własnej woli na nogach. To było dziwne nawet jak na nią. Ale cóż. Tak jakoś wyszło. A dzisiaj mimo tego, że nadciąga już jesień była bardzo ładna pogoda. Brunetka ubrana z dżins i czerwoną bluzę sportową stała na dachu wieżowca w którym mieszkała, a dokładniej mówiąc leżała. Wpatrywała się w białe chmury bawiąc się w kształty. Bardzo często tak spędzała czas z Marzeną. Ale to tylko wspomnienia. Otarła samotnie spadająca łezkę i wstała. Podeszła do krawędzi, rozłożyła ręce a wiatr owiewał ją. Czuła się wspaniale. Tak blisko jej druha zwanego wiatrem. Niespodziewanie ktoś ją złapał w pasie i popchnął na ziemię jak najdalej od krawędzi.
-Ała! Co ty sobie wyobrażasz?! Rzucasz mną jak workiem kartofli?!
-Przepraszam. Nie mogłem pozwolić byś chciała się zabić.
-Blaze? - spytała gdy usłyszała znajomy głos, lecz nie widziała twarzy przez kaptur który miał na głowie.
Niebo było szare a z chmur padały ciężkie krople deszczu. Ona nie wiedząc czemu, stała jak słup soli. Jej bose stopy dotykały zimnego betonu. Nie wiedziałam gdzie dokładnie się znajduje, ale był to pewien plac. Usłyszała pewne kroki, zdziwiona podniosła głowę.
-,,Andrew? Co on tu robi?" - pomyślała.
W jej stronę szedł jej kuzyn. W pewnego rodzaju niemocy, osunęła się po ścianie i opadła na ziemię. Gdy ponownie podniosła głowę, zobaczyła ten gniew i żądzę mordy w jego oczach.
-,,Andrew? Co chcesz zrobić?"
Wówczas przeniosła wzrok na jego rękę a trzymał w niej łuk. Właśnie nałożył strzałę na cięciwe i wymierzył broń ku niej.
-,,Czyli to mój koniec?" - znów spuściła głowę i zaczęła cicho płakać.
Czekała, aż chłopak wypuści symbol jej śmierci. Jednak nic nie następowało. Przestraszona nadal otworzyła jedną powiekę i zobaczyła stal która miasta ją przebić.
-AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!
Obudził ją jej własny krzyk. Ten sen był tak realny. Dobrze, że ten krzyk był niemy. Inaczej pewnie by się zaraz wszystcy zbudzili. A ona tego nie chciała. Próbowała znów oddać się w objęcie morfeusza, lecz nic z tego. Usiadła za to na parapecie przytulając się do poduszki wpatrując się w gwiaździste niebo. Nie wiedziała co ma zrobić. I najważniejsze czy ma się aż tak obawiać swojego kuzyna? Nie wiedziała. Ale jedno jest pewne. Jej przyszłość była pełna ciemności, która nie wiadomo kiedykolwiek i czy w ogóle zostanie rozwiana. Z tym przeświadczeniem wyczekiwała ranka by móc wyrwac z tego domostwa w którym jej życie przypomina horror. Gdy zeszła do kuchni nikogo nie było. Zaparzyła sobie i wypiła dwa kubki kawy. Bezsenna noc robi swoje. Zerknęła na kalendarz i dokonała przerażającego odkrycia, że dzisiaj jest sobota i ma wolne. Ociężale znów weszła po schodach na górę. Odrzuciła kołdrę i próbowała oddać się krainie zapomnienia zwaną snem.
W tym samym czasie kilka kilometrów dalej.......
Daniela nie mogła spać. Nadal wkurzał ją Axel, chociaż nie już tak bardzo jak dawniej. Była sobota, okolica gdzieś godziny ósmej a ona z własnej woli na nogach. To było dziwne nawet jak na nią. Ale cóż. Tak jakoś wyszło. A dzisiaj mimo tego, że nadciąga już jesień była bardzo ładna pogoda. Brunetka ubrana z dżins i czerwoną bluzę sportową stała na dachu wieżowca w którym mieszkała, a dokładniej mówiąc leżała. Wpatrywała się w białe chmury bawiąc się w kształty. Bardzo często tak spędzała czas z Marzeną. Ale to tylko wspomnienia. Otarła samotnie spadająca łezkę i wstała. Podeszła do krawędzi, rozłożyła ręce a wiatr owiewał ją. Czuła się wspaniale. Tak blisko jej druha zwanego wiatrem. Niespodziewanie ktoś ją złapał w pasie i popchnął na ziemię jak najdalej od krawędzi.
-Ała! Co ty sobie wyobrażasz?! Rzucasz mną jak workiem kartofli?!
-Przepraszam. Nie mogłem pozwolić byś chciała się zabić.
-Blaze? - spytała gdy usłyszała znajomy głos, lecz nie widziała twarzy przez kaptur który miał na głowie.
-Tak. - rzekł ściągając go.
-Co ty tu robisz?
-Ratuje ci życie.
-Co ty tu robisz?
-Ratuje ci życie.
-Obejdzie się. Nie było zagrożone.
-Chciałaś się zabić!
-Chyba masz jakieś nieaktualne dane. W życiu nie chciałam tego nigdy zrobić. Stałam sobie tak dla frajdy.
-Musisz mieć takie szalone i niebezpieczne pomyły i hobby?
-Tak. Wtedy czuje że żyje. Zwłaszcza, jeśli chodzi o wiatr. Mam ci może przysiąść, że nigdy nie będę próbować skończyć ze sobą?
-Byłbym bardzo rad.
-Chyba masz jakieś nieaktualne dane. W życiu nie chciałam tego nigdy zrobić. Stałam sobie tak dla frajdy.
-Musisz mieć takie szalone i niebezpieczne pomyły i hobby?
-Tak. Wtedy czuje że żyje. Zwłaszcza, jeśli chodzi o wiatr. Mam ci może przysiąść, że nigdy nie będę próbować skończyć ze sobą?
-Byłbym bardzo rad.
-Obiecuje.
-Na pewno?
-Na sto procent. A teraz wybacz...... idę odwiedzić przyjaciółkę.
Daniela zbiegła po schodach na dół i wybiegła z wieżowca. Chciała już jak najszybciej być u Alice. Nie chciała sama przed sobą przyznać, że zaczyna go lubić. Lecz jej duma na to nie pozwalała. Kto wie? Może w końcu sięgnie po rozum do głowy.
Wówczas gdy się bez sensu kłócili pod chmurami, dla Alice przyśnił się kolejny sen, którego interpretacja nie jest łatwa i jest bez sensu. Tajemniczy chłopak otoczony krukami. Chce jej pomóc, lecz kim on jest? Nigdy go na oczy nie widziała. Czy to jakieś nowy dziwny początek?
*********************************************************************************************
Następny będzie dłuższy i ciekawszy słowo honoru.
-Na pewno?
-Na sto procent. A teraz wybacz...... idę odwiedzić przyjaciółkę.
Daniela zbiegła po schodach na dół i wybiegła z wieżowca. Chciała już jak najszybciej być u Alice. Nie chciała sama przed sobą przyznać, że zaczyna go lubić. Lecz jej duma na to nie pozwalała. Kto wie? Może w końcu sięgnie po rozum do głowy.
Wówczas gdy się bez sensu kłócili pod chmurami, dla Alice przyśnił się kolejny sen, którego interpretacja nie jest łatwa i jest bez sensu. Tajemniczy chłopak otoczony krukami. Chce jej pomóc, lecz kim on jest? Nigdy go na oczy nie widziała. Czy to jakieś nowy dziwny początek?
*********************************************************************************************
Następny będzie dłuższy i ciekawszy słowo honoru.