piątek, 8 kwietnia 2016

6. Sny równowaga życia.

Przepraszam od razu na wstępie :( 
Notka wyszła jakaś taka sobie.
Ale obiecuje, że następne będzie dłuższa lepsza i ciekawsza :)

********************************************************************************************

-,,Co się dzieje?!" - jakiś głos krzyczy w jej głowie.
Niebo było szare a z chmur padały ciężkie krople deszczu. Ona nie wiedząc czemu, stała jak słup soli. Jej bose stopy dotykały zimnego betonu. Nie wiedziałam gdzie dokładnie się znajduje, ale był to pewien plac. Usłyszała pewne kroki, zdziwiona podniosła głowę.
-,,Andrew? Co on tu robi?" - pomyślała.
W jej stronę szedł jej kuzyn. W pewnego rodzaju niemocy, osunęła się po ścianie i opadła na ziemię. Gdy ponownie podniosła głowę, zobaczyła ten gniew i żądzę mordy w jego oczach.
-,,Andrew? Co chcesz zrobić?"
Wówczas przeniosła wzrok na jego rękę a trzymał w niej łuk. Właśnie nałożył strzałę na cięciwe i wymierzył broń ku niej.
-,,Czyli to mój koniec?" - znów spuściła głowę i zaczęła cicho płakać.
Czekała, aż chłopak wypuści symbol jej śmierci. Jednak nic nie następowało. Przestraszona nadal otworzyła jedną powiekę i zobaczyła stal która miasta ją przebić.
-AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!
Obudził ją jej własny krzyk. Ten sen był tak realny. Dobrze, że ten krzyk był niemy. Inaczej pewnie by się zaraz wszystcy zbudzili. A ona tego nie chciała. Próbowała znów oddać się w objęcie morfeusza, lecz nic z tego. Usiadła za to na parapecie przytulając się do poduszki wpatrując się w gwiaździste niebo. Nie wiedziała co ma zrobić. I najważniejsze czy ma się aż tak obawiać swojego kuzyna? Nie wiedziała. Ale jedno jest pewne. Jej przyszłość była pełna ciemności, która nie wiadomo kiedykolwiek i czy w ogóle zostanie rozwiana. Z tym przeświadczeniem wyczekiwała ranka by móc wyrwac z tego domostwa w którym jej życie przypomina horror. Gdy zeszła do kuchni nikogo nie było. Zaparzyła sobie i wypiła dwa kubki kawy. Bezsenna noc robi swoje. Zerknęła na kalendarz i dokonała przerażającego odkrycia, że dzisiaj jest sobota i ma wolne. Ociężale znów weszła po schodach na górę. Odrzuciła kołdrę i próbowała oddać się krainie zapomnienia zwaną snem.
W tym samym czasie kilka kilometrów dalej.......
Daniela nie mogła spać. Nadal wkurzał ją Axel, chociaż nie już tak bardzo jak dawniej. Była sobota, okolica gdzieś godziny ósmej a ona z własnej woli na nogach. To było dziwne nawet jak na nią. Ale cóż. Tak jakoś wyszło. A dzisiaj mimo tego, że nadciąga już jesień była bardzo ładna pogoda. Brunetka ubrana z dżins i czerwoną bluzę sportową stała na dachu wieżowca w którym mieszkała, a dokładniej mówiąc leżała. Wpatrywała się w białe chmury bawiąc się w kształty. Bardzo często tak spędzała czas z Marzeną. Ale to tylko wspomnienia. Otarła samotnie spadająca łezkę i wstała. Podeszła do krawędzi, rozłożyła ręce a wiatr owiewał ją. Czuła się wspaniale. Tak blisko jej druha zwanego wiatrem. Niespodziewanie ktoś ją złapał w pasie i popchnął na ziemię jak najdalej od krawędzi.
-Ała! Co ty sobie wyobrażasz?! Rzucasz mną jak workiem kartofli?!
-Przepraszam. Nie mogłem pozwolić byś chciała się zabić.
-Blaze? - spytała gdy usłyszała znajomy głos, lecz nie widziała twarzy przez kaptur który miał na głowie.
-Tak. - rzekł ściągając go.
-Co ty tu robisz?
-Ratuje ci życie.
-Obejdzie się. Nie było zagrożone.
-Chciałaś się zabić!
-Chyba masz jakieś nieaktualne dane. W życiu nie chciałam tego nigdy zrobić. Stałam sobie tak dla frajdy.
-Musisz mieć takie szalone i niebezpieczne pomyły i hobby?
-Tak. Wtedy czuje że żyje. Zwłaszcza, jeśli chodzi o wiatr. Mam ci może przysiąść, że nigdy nie będę próbować skończyć ze sobą?
-Byłbym bardzo rad.
-Obiecuje.
-Na pewno?
-Na sto procent. A teraz wybacz...... idę odwiedzić przyjaciółkę.
Daniela zbiegła po schodach na dół i wybiegła z wieżowca. Chciała już jak najszybciej być u Alice. Nie chciała sama przed sobą przyznać, że zaczyna go lubić. Lecz jej duma na to nie pozwalała. Kto wie? Może w końcu sięgnie po rozum do głowy.
Wówczas gdy się bez sensu kłócili pod chmurami, dla Alice przyśnił się kolejny sen, którego interpretacja nie jest łatwa i jest bez sensu. Tajemniczy chłopak otoczony krukami. Chce jej pomóc, lecz kim on jest? Nigdy go na oczy nie widziała. Czy to jakieś nowy dziwny początek?

*********************************************************************************************
Następny będzie dłuższy i ciekawszy słowo honoru. 


11 komentarzy:

  1. Krotki w sam raz a mnie w obecnym czasie. Ogolnie rozdzial bardzo fajny. Czy cos mnie ominelo? Czemy Adrew (jak zle to sorrki) chce ja zastrzelic?
    Kelly: Jeszcze z bliska. Phi co to za lucznik. Ja do biegnacych szkileletow strzelalam
    Ja: Nie marudz.
    Nie moge sie doczekac nastepnego.
    Wyslala bym czas bo wene niesety sama mam jej braki
    Pozdrawiam
    Ps. A gdzie 4 rozdzial? Bo chyba mial byc :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był tylko sen, czasami śnią nam się rzeczy, których znaczenia nie rozumiemy. Dzięki za pozdrowienia :) Ja ciebie także. Rozdział IV już wkrótce. Mam z nim małe komplikacje....

      Usuń
    2. Kelly: Jestem żywym przykładem że niektóre sny są powalone... A ja nie jestem w stanie och ogarnąć. Musiałam iść po porade do Wu a i tak wszystkiego jeszcze nie wiem.
      Ja: Rozdziale IV masz przestac robić komplikacje i dać Axelieli (dobrze odmienilam? Jesli nie to sorki) się wstawić!
      Kai: Gadanie do rozdziałow takie normalne
      Ja: Cichaj. Przez ten stres mi odwala.

      Usuń
    3. Daniela: Uwierz mi... Wiele razy także miałam powalone sny. M.in. ja i Axel byliśmy razem. * wzdryga się *
      Axel: Mówiłaś coś?
      Daniela: Nie. Co ty tu robisz?
      Axel: Mieszkam obok.
      Daniela: I to właśnie jest tragedia.
      Axel: Słucham?
      Daniela: Nie.... nic.....
      Axel: Masz ochotę na truskawki?
      Daniela: Czy ty zawsze wiesz jak mnie przekupić?
      Axel: Twój brat się wygadał.
      Daniela: Maoki! Nie żyjesz.
      Axel: Wybaczcie... Ale muszę iść ratować kolejną osobę przed gniewem Danieli.
      Ja: Ta dwójka to jak pies z kotem. Poprawnie według mnie odmieniłaś moje imię :)

      Usuń
  2. Jenny: Anderw dogadałby się z Tategamim.
    Kyoya: Nie próbowałem cie zastrzelić z łuku. To by i tak nic nie dało.
    Jenny: Ciężko jest wiedzieć,że jestem od ciebie silniejsza,co? ^^ A teraz na poważnie bo Alice sobie nie poradzi w inny sposób *wręcza dziewczynie karteczkę* Jak coś to dzwoń. Przylec taka ekipa,że twój kuzyn zejdzie na zawał.
    Jenny2: Masz zamiar pomagać CZŁOWIEKOWI?!
    Jenny: Morda w kubeł i wypad -.-
    Jenny2: *znika*
    Kyoya: *facepalm* To wygląda idiotycznie...
    Jenny: Twoja twarz tak wygląda. Nie wtrącaj się! Axel~~*złośliwy uśmiech*
    Ja: *wypycha Jenny* Rozdział ciekawy ^^ Czekamy niecierpliwie na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alice * uśmiecha się z wdzięcznością i wsadza kartkę do książki *
      Andrew * podchodzi o tyłu i wyjmuje kartkę * : A tylko spróbujesz coś zrobić przeciwko mnie. Pożałujesz jak wtedy w Akademii.
      Alice * ucieka przed siebie *
      Ja : Jeśli Andrew nie przestanie, będę musiała się z nim sama rozprawić. Wezwę tylko na pomoc Camilę i Skylar oraz Jaya! * krzyczę w duszy i biegnę za Alice

      Usuń
    2. Jenny: *czyści pistolet* Uwazaj żebym cię ,, przypadkiem" nie postrzeliła :) *zapisuje numer jeszcze raz i biegnie za Alice*
      Izumi: *walczy z szafą* To kogo tutaj mordujemy?
      Harumi: Nasz kolor włosów.
      Izumi: *kręci głową* My to nigdzie nie mamy szczęścia.

      Usuń
  3. ten rozdział był super <3 przez chwilę poczułam się jak Daniela nawet przeniosłam się w ten sam świat :* łał! Już się nie mogę doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń