Witajcie :)
W tym tygodniu będę miała bardzo długa majówkę, gdyż są matury i ja z automatu mam tydzień wolny :)
W związku z tym na 100% nowa notka pojawi się w tą środę, może nawet pojawią się dwie w tym tygodniu :D
Trzeba mieć nadzieję i dobrą motywację :)
A teraz zapraszam na rozdział :D
*********************************************************************************************
Daniela wbiegła jak burza do swojego pokoju. Bardzo się spieszyła. Dziś się akurat zdarzyło że zaspała. I jeśli chce zdążyć na lekcję powinna się pospieszyć. I to bardzo. Gdy wtargnęła jak tornado do swej sypialni usłyszała trzask.
-Proszę, tylko nie to co myślę. - spojrzała na ziemię i zobaczyła leżącą ramkę.
Szybko ją podniosła. Nie zważając na leżące rozbite szkło i jak to bywa z jej szczęściem, musiała się skaleczyć. Jednak spojrzała na twarz dziewczyny która pozowała do zdjęcia. Od razu powróciły wszelkie wspomnienia z Polski.

-Marzeno..... Tak mi ciebie brakuje przyjaciółko. - z oka poleciała jej samotna łezka którą szybko otarła. Tamten dzień powrócił jakby to było wczoraj. To była niedziela, maj, tydzień do końca miesiąca, godzina 13.
W tym dniu jej kuzyn miał urodziny. Więc nie było jej w domu. Gdy tylko wróciła zadzwonił do niej telefon.
-Halo.....
-Witaj Danielo.
-Dzień dobry pani Purzewska. Coś się stało?
-Stało się..... Coś strasznego....... - i niespodziewanie kobieta wybuchnęła szlochem.
-Co? Czy coś się stało z Marzeną?
Odpowiedziała jej tylko cisza.
-Proszę pani?
-Ona.....ona..... odeszła.
-Ale jak to?
-Dzisiaj..... rano..... pan Purzecki,mój mąż..... znalazł ją martwą w łazience. Popełniła samobójstwo. Gdy tylko usłyszała to słowa, rozluźniła uścisk i telefon uderzył o posadzkę rozwalając się. Nie pamięta co wtedy robiła. Jej umysł przestał w tej chwili myśleć. Jedyne co pamięta to bezgraniczną ciemność. Gdy się ocknęła nie mogła opanować płaczu. Zaczęła się dla niej wielka żałoba. Straciła jedyną w życiu przyjaciółkę. Do dnia dzisiejszego jej śmierć pozostaje wielką zagadką. Nikt nie wiem czemu tak pełna energii i miła dziewczyna odebrała sobie życie. To wydarzenie złamało ją całkowicie na cały rok. Nie chciała w ogóle nigdzie wychodzić. Zamknęła się w sobie.
-Marzeno.... - wyszeptała jej imię kładąc zdjęcie na łóżku.
Mimo że minęły już trzy lata nadal nie może się do końca pozbierać. To dlatego zamknęła się w sobie. I jeszcze tu w Japonii zgubiła po niej jedyną pamiątkę. Nie mogła sobie darować.
-Nie, nie! To niemożliwe! Jest pan pewien?
Zdziwiona Daniela wychyliła głowę ze swojego pokoju. Co robi w domu o tej porze jej matka? Powinna być w pracy. To jest w pewien sposób podejrzane i z kim rozmawia.
-W takim razie.... Do widzenia.
Gdy brunetka wyszła całkowicie z pokoju zobaczyła jak jej matka już wychodzi trzymając w ręku tajemnicze pudełko. Wiedziała, że to te które zawsze trzymała ukryte sekretnie. Co takiego ważnego w nim może być? Nie wiedziała. Postanowiła jednak śledzić matkę by się czegoś dowiedzieć.
-,,Olać lekcje!" - krzyknęła w myślach.
Szła za panią Olson już jakieś pół godziny. Nie wiedziała gdzie zmierza ani co zamierza. Niespodziewanie stanęła i rozejrzała się wokół. Zdezorientowana dziewczyna schowała się za drzewem. Wyjrzała na krótką chwilkę i zobaczyła jak kobieta wrzuca pudełko do kosza na śmieci.
-,,Co?! Tyle lat trzymała to w zamknięciu, wmawiała mi nie wiem co a teraz się tego tak łatwo pozbywa, coś tu nie gra!" - myśli krążyły jej po głowie.
W związku z tym na 100% nowa notka pojawi się w tą środę, może nawet pojawią się dwie w tym tygodniu :D
Trzeba mieć nadzieję i dobrą motywację :)
A teraz zapraszam na rozdział :D
*********************************************************************************************
Daniela wbiegła jak burza do swojego pokoju. Bardzo się spieszyła. Dziś się akurat zdarzyło że zaspała. I jeśli chce zdążyć na lekcję powinna się pospieszyć. I to bardzo. Gdy wtargnęła jak tornado do swej sypialni usłyszała trzask.
-Proszę, tylko nie to co myślę. - spojrzała na ziemię i zobaczyła leżącą ramkę.
Szybko ją podniosła. Nie zważając na leżące rozbite szkło i jak to bywa z jej szczęściem, musiała się skaleczyć. Jednak spojrzała na twarz dziewczyny która pozowała do zdjęcia. Od razu powróciły wszelkie wspomnienia z Polski.

-Marzeno..... Tak mi ciebie brakuje przyjaciółko. - z oka poleciała jej samotna łezka którą szybko otarła. Tamten dzień powrócił jakby to było wczoraj. To była niedziela, maj, tydzień do końca miesiąca, godzina 13.
W tym dniu jej kuzyn miał urodziny. Więc nie było jej w domu. Gdy tylko wróciła zadzwonił do niej telefon.
-Halo.....
-Witaj Danielo.
-Dzień dobry pani Purzewska. Coś się stało?
-Stało się..... Coś strasznego....... - i niespodziewanie kobieta wybuchnęła szlochem.
-Co? Czy coś się stało z Marzeną?
Odpowiedziała jej tylko cisza.
-Proszę pani?
-Ona.....ona..... odeszła.
-Ale jak to?
-Dzisiaj..... rano..... pan Purzecki,mój mąż..... znalazł ją martwą w łazience. Popełniła samobójstwo. Gdy tylko usłyszała to słowa, rozluźniła uścisk i telefon uderzył o posadzkę rozwalając się. Nie pamięta co wtedy robiła. Jej umysł przestał w tej chwili myśleć. Jedyne co pamięta to bezgraniczną ciemność. Gdy się ocknęła nie mogła opanować płaczu. Zaczęła się dla niej wielka żałoba. Straciła jedyną w życiu przyjaciółkę. Do dnia dzisiejszego jej śmierć pozostaje wielką zagadką. Nikt nie wiem czemu tak pełna energii i miła dziewczyna odebrała sobie życie. To wydarzenie złamało ją całkowicie na cały rok. Nie chciała w ogóle nigdzie wychodzić. Zamknęła się w sobie.
-Marzeno.... - wyszeptała jej imię kładąc zdjęcie na łóżku.
Mimo że minęły już trzy lata nadal nie może się do końca pozbierać. To dlatego zamknęła się w sobie. I jeszcze tu w Japonii zgubiła po niej jedyną pamiątkę. Nie mogła sobie darować.
-Nie, nie! To niemożliwe! Jest pan pewien?
Zdziwiona Daniela wychyliła głowę ze swojego pokoju. Co robi w domu o tej porze jej matka? Powinna być w pracy. To jest w pewien sposób podejrzane i z kim rozmawia.
-W takim razie.... Do widzenia.
Gdy brunetka wyszła całkowicie z pokoju zobaczyła jak jej matka już wychodzi trzymając w ręku tajemnicze pudełko. Wiedziała, że to te które zawsze trzymała ukryte sekretnie. Co takiego ważnego w nim może być? Nie wiedziała. Postanowiła jednak śledzić matkę by się czegoś dowiedzieć.
-,,Olać lekcje!" - krzyknęła w myślach.
Szła za panią Olson już jakieś pół godziny. Nie wiedziała gdzie zmierza ani co zamierza. Niespodziewanie stanęła i rozejrzała się wokół. Zdezorientowana dziewczyna schowała się za drzewem. Wyjrzała na krótką chwilkę i zobaczyła jak kobieta wrzuca pudełko do kosza na śmieci.
-,,Co?! Tyle lat trzymała to w zamknięciu, wmawiała mi nie wiem co a teraz się tego tak łatwo pozbywa, coś tu nie gra!" - myśli krążyły jej po głowie.
Gdy tylko jej rodzicielka zniknęła,
ona wyszła z kryjówki i wyjęła wyrzucone pudełko. Miała prawo
wiedzieć co tak usilnie przez tyle lat próbowała matka przed nią
ukryć. Wzięła zatem je i usiadła na ławeczce, zdjęła pokrywkę
i zdziwiło ją to co zobaczyła w środku.
-Co to ma być?
************************ w tym samym czasie kilka w Raimonie ***********************
Alice czekała z niecierpliwością
razem z Raven aż w końcu przyjdzie Daniela. Jednak jej nie
było.
Gdy zabrzmiał dzwonek dziewczyny weszły do środka i udały się do sali. Nie było sensu czekać na brunetkę już dłużej. Ona się nigdy aż tak nie spóźniała. Skoro jej nie ma to znaczy, że nie będzie. Ciekawe tylko....... Z jakiego powodu. Jednak dla Alice nie tylko brak Danieli był dziwny w ogóle atmosfera w klasie była jakaś inna, dosłownie mówiąc dziwna. Nawet Raven stała się ponownie smutna.
-,,Co się tu dzieje!" - krzyczała w myślach.
Podczas przerwy chciała podejść do Juda i z nim porozmawiać swoim sposobem, lecz ten szybko od niej uciekł. Nawet nie wiedziała dlaczego. Czyżby zrobiła coś złego? Czemu jej unikał przez cały dzień? Chciało jej się płakać. Popołudnie spędziła na nauce w szkolnej bibliotece. Jednak nie mogła się skupić więc postanowiła wrócić do domu. Raven też jej się tego dnia zapodziała.
Gdy zabrzmiał dzwonek dziewczyny weszły do środka i udały się do sali. Nie było sensu czekać na brunetkę już dłużej. Ona się nigdy aż tak nie spóźniała. Skoro jej nie ma to znaczy, że nie będzie. Ciekawe tylko....... Z jakiego powodu. Jednak dla Alice nie tylko brak Danieli był dziwny w ogóle atmosfera w klasie była jakaś inna, dosłownie mówiąc dziwna. Nawet Raven stała się ponownie smutna.
-,,Co się tu dzieje!" - krzyczała w myślach.
Podczas przerwy chciała podejść do Juda i z nim porozmawiać swoim sposobem, lecz ten szybko od niej uciekł. Nawet nie wiedziała dlaczego. Czyżby zrobiła coś złego? Czemu jej unikał przez cały dzień? Chciało jej się płakać. Popołudnie spędziła na nauce w szkolnej bibliotece. Jednak nie mogła się skupić więc postanowiła wrócić do domu. Raven też jej się tego dnia zapodziała.
-,,Co się z nimi wszystkimi dzisiaj
dzieje!"
Wróciła ponownie do pustego domu. Tara poszła razem z Celią do jej domu. A na całe szczęście Kim i Andrew jeszcze nie wrócili a wujostwo w pracy. Rzuciła torbę pod ścianę i poszła do kuchni nalać sobie soku. Gdy wracała z szklanką przez korytarz, usłyszała pukanie do drzwi. Była zdziwiona gdyż każdy z nich miała własny komplet kluczy. Pukanie stało się coraz bardziej natarczywe, więc rudowłosa się przestraszyła. Postanowiła jednak otworzyć. Dobrze, że jeszcze w Anglii brała udział w lekcjach karate. Może jej się teraz przydadzą. Przekręciła więc klucz w zamku i gdy tylko otworzyły się drzwi chlusnęła sokiem z szklanki prosto w twarz........... Juda!
Szybko zakryła sobie rękoma buzię. Niespodziewała się takiego zwrotu akcji. Jej oczy wyrażały skruchę i żal za to co zrobiła. Jednak...... Należało mu się za to że przez prawie cały dzień jej unikał a teraz nagle ni z gruszki ni z pietruszki tu przylazł. Szybko zmieniła wzrok z strachu na grozę.
-Przepraszam, że cię nachodzę ale muszę ci coś ważnego powiedzieć.
Rudowłosa wskazał mu schody na górę. Nie chciała by ktoś ich przyłapał na dole. Gdy już byli przed drzwiami jej pokoju....
-Alice.....Przepraszam za ten dzień, ale....... Od jakiegoś czasu jestem jakiś nieswój. Przepraszam jeszcze raz, ale Axel przekonał mnie, że muszę ci o tym powiedzieć. Bo.... Widzisz.......Ja.......
-Pomyleńcu! Jesteś w domu! Pokarz mi się na oczy niemowo!
-,,O nie!"
-Ten głos jest jakiś znajomy...... - zaczął mówić Jude.
Jednak Alice nie chciała by te dwie osoby się spotkały. On i Andrew mogliby się pozabijać nawzajem. Szybko wepchnęła Juda do swojej sypialni i wyprowadziła go na balkon.
-Chcesz żebym sobie poszedł?
Złożyła ręce i zrobiła sarnie oczy i ruszała wargami w stylu : ,,Proszę."
-Dobrze. Chcę ci powiedzieć tylko coś bardzo ważnego najpierw.
Ona przytaknęła głową coraz bardziej się niecierpliwiąc.
-Gdzie jesteś ruda?!
-Wyjeżdżam jutro z kraju. Muszę załatwić coś bardzo ważnego. Wracam do Japonii dopiero za jakiś miesiąc. Do zobaczenia.......... przyjaciółko.
I już go nie było. Wyskoczył z pierwszego piętra. Ale co to dla niego. Ona patrzyła się nieprzytomnie przed siebie. On wyjeżdża? I to na ile? Na miesiąc? Co ty ukrywasz Sharp?
*********************************************************************************************
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Wróciła ponownie do pustego domu. Tara poszła razem z Celią do jej domu. A na całe szczęście Kim i Andrew jeszcze nie wrócili a wujostwo w pracy. Rzuciła torbę pod ścianę i poszła do kuchni nalać sobie soku. Gdy wracała z szklanką przez korytarz, usłyszała pukanie do drzwi. Była zdziwiona gdyż każdy z nich miała własny komplet kluczy. Pukanie stało się coraz bardziej natarczywe, więc rudowłosa się przestraszyła. Postanowiła jednak otworzyć. Dobrze, że jeszcze w Anglii brała udział w lekcjach karate. Może jej się teraz przydadzą. Przekręciła więc klucz w zamku i gdy tylko otworzyły się drzwi chlusnęła sokiem z szklanki prosto w twarz........... Juda!
Szybko zakryła sobie rękoma buzię. Niespodziewała się takiego zwrotu akcji. Jej oczy wyrażały skruchę i żal za to co zrobiła. Jednak...... Należało mu się za to że przez prawie cały dzień jej unikał a teraz nagle ni z gruszki ni z pietruszki tu przylazł. Szybko zmieniła wzrok z strachu na grozę.
-Przepraszam, że cię nachodzę ale muszę ci coś ważnego powiedzieć.
Rudowłosa wskazał mu schody na górę. Nie chciała by ktoś ich przyłapał na dole. Gdy już byli przed drzwiami jej pokoju....
-Alice.....Przepraszam za ten dzień, ale....... Od jakiegoś czasu jestem jakiś nieswój. Przepraszam jeszcze raz, ale Axel przekonał mnie, że muszę ci o tym powiedzieć. Bo.... Widzisz.......Ja.......
-Pomyleńcu! Jesteś w domu! Pokarz mi się na oczy niemowo!
-,,O nie!"
-Ten głos jest jakiś znajomy...... - zaczął mówić Jude.
Jednak Alice nie chciała by te dwie osoby się spotkały. On i Andrew mogliby się pozabijać nawzajem. Szybko wepchnęła Juda do swojej sypialni i wyprowadziła go na balkon.
-Chcesz żebym sobie poszedł?
Złożyła ręce i zrobiła sarnie oczy i ruszała wargami w stylu : ,,Proszę."
-Dobrze. Chcę ci powiedzieć tylko coś bardzo ważnego najpierw.
Ona przytaknęła głową coraz bardziej się niecierpliwiąc.
-Gdzie jesteś ruda?!
-Wyjeżdżam jutro z kraju. Muszę załatwić coś bardzo ważnego. Wracam do Japonii dopiero za jakiś miesiąc. Do zobaczenia.......... przyjaciółko.
I już go nie było. Wyskoczył z pierwszego piętra. Ale co to dla niego. Ona patrzyła się nieprzytomnie przed siebie. On wyjeżdża? I to na ile? Na miesiąc? Co ty ukrywasz Sharp?
*********************************************************************************************
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Izumi: Teraz przegiąłeś ty mendo społeczna niedorobiona! Tak ci wpierdole, że wszystkich świętych zobaczysz! *trzymany siłą przez Alice i Patricka* (jakby przekleństwa ci przeszkadzały to pisz)
OdpowiedzUsuńJenny: Po co te nerwy? *nachyla się z jadowitym uśmiechem* Chłopcze lepiej odwal się od Alice bo może inaczej skończysz tam gdzie nikomu się nie śpieszy ^^
Izumi: Haru dawaj bazooke!
Harumi: Victor nas zabije...
Izumi: Ciul z tym!
Ja: *załamana głupota własnych postaci*
Jenny: Daniela nie łam się i mów co tam ciekawego było w środku *próbuje spojrzeć przez ramię dziewczyny*
Kyoya: *wchodzi* Czemu ten rudy się tak drze?
Izumi: Jak mnie nazwałeś?
Kyoya: Rudy? *widzi minę Izumiego* O kurna...
Jenny: Chyba Andrew i Tategami nie zobaczą księżyca. Jak mi przykro :)
Ja: Super rozdział :D czekam na kolejny ^^
wow! zaskoczyłaś mnie! Jude co ty kr*a odwalasz? Rozdział mega jak zawsze! weennyy!!! życzęęęę!!! Jaaaa!!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdzial. Wreszcie po dlugiej przerwie. Juda czy ty chciales powiedziec ze ja kochasz?!?! Andrew wparowal?
OdpowiedzUsuńKelly: Jak cos zrobi Alice, chodzby ja tknie, to nie recze za siebie!
Biedna Daniela. Moge sobie tylko wyobrazac jak sie czuje. To tylko tyle z mojej strony bo zbieram sie na rehabilitacje
Czekam na next
:***