Nie mogę w to uwierzyć :)
Bo właśnie dziś mija okrągły rok działania tego bloga :D
Dziś ten blog obchodzi swoje pierwsze urodziny :)
Z tej okazji mam dla was mały konkursik, ale wszelkie info po dzisiejszą specjalną notką na którą zapraszam :)
******************************************************************************************************
Jude i Celia.... Oboje stracili
rodziców gdy byli jeszcze bardzo mali , którzy zginęli w
katastrofie lotniczej. Niestety nie mając bliskich krewnych trafili
do sierocińca. Bardzo się kochali i chcieli by mieszkać razem.
Lecz co mogły zrobić i uczynić zwykły sześciolatek i
pięciolatka. Nic. Mimo, iż ogromnie protestowali, nic to nie dało.
I tak zostali rozdzieleni. Chłopiec obiecał, że będzie
kontaktował się z nią, lecz to nie było mu dane. Za wszelką cenę
próbowano by zapomnieli o sobie. Jednak nie było to wcale takie
proste. Ona pisała do niego wiele listów lecz nigdy nie dostała
ani jednej odpowiedzi. W dniu swoich swoich ósmych urodzin już nie
wytrzymała i poszła do parku, gdzie w opłakanym stanie znaleźli
ją jej przybrani rodzice. W nocy obudził ją koszmar. Podeszła do
okna i spojrzała na dobrze znany trawnik gdzie wylała wiele łez,
gdy otrzymała tą wiadomość, że ,,mama" i ,,tata" nie
wiedzą, gdzie jest jej brat. Od tamtej chwili zamknęła się w
sobie ale to wszystko się zmieniło. Wróćmy do teraz ...
Normalny dzień... Normalna pora...
Normalne miasto..... Spokojna dzielnica. W sam raz dla tych którzy
chcą się wychować z dala od hałasu zgiełku centrum. Właśnie w
tej dzielnicy mieszkali państwo Hills wraz ze swoją adoptowaną
córką. Minęło tyle lat odkąd się tu sprowadzili. Bardzo ją
kochali i chronili na wszelkie możliwy sposób nie wiedząc, że tą
ochroną zrobili tylko krzywdę psychice dziewczyny. Ich mała
dziewczynka właśnie rozpoczęła dzisiaj naukę w niedalekim
Gimnazjum Raimona. Od dziecka uczyła się dobrze i wiedzieli, że
zdobędzie zapewne wielu przyjaciół. Jednak nie wiedzieli jednego.
To co widzieli było tylko maską którą dziewczyna nalładała przed
światem. Na prawdę co innego było w jej sercu. Właśnie
przekroczyła po raz kolejny bramę swej nowej szkoły i poszła do
swego domu okrężną drogą. Niestety idąc przez centrum jak na
złość trafiła na uczniów z Akademii Królewskiej. Jak bardzo
nienawidziła tej szkoły. Wszyscy którzy do niej uczęszczali byli
po prostu okropnymi ludźmi. Ludzie starali się ich unikać na
wszelkie sposoby schodząc im z drogi. Byli traktowani przywilejowo
ze względu na swoje sukcesy w świecie piłki nożnej. I wiele im
wybaczano. Grafitowłosa od samego początku miała z nimi otwarty
konflikt wewnętrzny gdy niecałe dwa lata temu w pewien piękny
dzień zniszczyła swoją ulubioną bluzkę gdy wpadła na jednego z
nich a ten obrudził ją lodem. Nie usłyszała żadnych słów
przeprosin. Oczekiwano, że to ona to robi. Ona zaskoczona i
zezłoszczona dała chłopakowi kopniaka w zakazane miejsce i uciekła
najdalej jak tylko mogła. Wiedziała, że jego koledzy ją gonią.
Jednak ona była chytrzejsza przeskakując przez średniej wielkości
murek i znikając za zakrętem. Tą akcją wytoczyła im wojnę.
Teraz zamiast uciec podniosła podbródek i szła przed sienie jak
gdyby nigdy nic. Niestety los chciał, że przez przypadek jeden z
nich był tym którego nastolatka wtedy uderzyła. On od razu ją
rozpoznał i chwycił gwałtownie za jej ramię.
-Puść idioto! To boli!
-To ty! Ta zuchwała dziewczyna! Ja nigdy nie zapominam twarzy! - krzyknął podnoszą pięść chcąc ją uderzyć.
-Puść idioto! To boli!
-To ty! Ta zuchwała dziewczyna! Ja nigdy nie zapominam twarzy! - krzyknął podnoszą pięść chcąc ją uderzyć.
Odruchowo zamknęła oczy czekając na
cios. Jednak nic się nie działo. Otworzyła lekko lewą powiekę i
aż ją zatkało. Otóż ktoś powstrzymał tego chłopaka.
-Wiesz o tym, że dziewczyn się nie
bije?! - spytał puszczając jego dłoń którą zatrzymał w
powietrzu a w zamian biorąc dziewczynę za drugie ramię przyciągnął
do siebie.
Ona zmieszana poddała się brunetowi
czekając na ruch drugiego.
-A rób co chcesz. Chłopaki idziemy
dalej. Zostawmy pana Kinga z .... jego nową wybranką.
Gdy odeszli grafitowłosa wyrwała się zdana, że nadal jest w ramionach obcego chłopaka.
Gdy odeszli grafitowłosa wyrwała się zdana, że nadal jest w ramionach obcego chłopaka.
-Dziękuje. - rzekła i pobiegła przed
siebie przebiegając przez przejście i wtapiając się w tłum
ludzi.
Wbiegła jak szalona do domu zamykając
się w swojej sypialni. Byłam tym wszystkim bardzo zszokowana. Jakim
prawem tak się z nią spoufalał. Była wszystkim bardzo zdziwiona.
Przebrawszy się w dres wyszła na dwór chcąc pobiegać wy wyrzucić
z siebie wszelkie złe emocje. Wręcz nienawidziła królewskich za
ich zachowywanie się jak ostatnie palanty i wywyższanie jakby to
oni zawsze byli najlepsi. Ktoś musiał się im przeciwstawić i ona
bardzo tego chciała, lecz co może zrobić. W dodatku jej brat...
Minęło tyle lat odkąd jego widziała a on przepadł jak kamień w
wodę. Już straciła nadzieję, że kiedyś go spotka. Nie wiedziała
co by zrobiła gdy znowu go ujrzała. Wolała o tym nie myśleć.
Dobiegła do pewnego pagórka z którego widać całe miasto. Musiała
się wykrzyczeć. Wyrzucić z siebie słowa na wiatr które poniesie
je chen daleko. Bierze głęboki oddech i krzyczy:
-Nienawidzę królewskich!!! Tych
idiotów!!! Zasługują by pokazać im, że nie są najlepsi!!!
-Jesteś bardzo głośna... wiesz.
Zaskoczona obróciła się na pięcie i
zobaczyła chłopaka o blond włosach i czerwonych oczach.
-Kim jesteś?
-Kimś kto może ci pomóc.
-Kimś kto może ci pomóc.
-Nie rozumiem.
-Nienawidzisz królewskich i to
oczywiste, że chcesz zemsty. Mogę ci w tym pomóc.
-Kim ty w ogóle jesteś?
-Zapomniałem się przestawić. Byron Love. Kapitan szkolnej drużyny z Liceum Zeusa.
-Liceum Zeusa? Nigdy nie słyszałam o takiej szkole.
-Kim ty w ogóle jesteś?
-Zapomniałem się przestawić. Byron Love. Kapitan szkolnej drużyny z Liceum Zeusa.
-Liceum Zeusa? Nigdy nie słyszałam o takiej szkole.
-Jesteśmy nowi. Ale mocniejsi niż
królewscy. Pokonamy ich z łatwością. Jeśli nam pomożesz Celio
Hills.
-Skąd wiesz kim jestem?
-Trzeba znać swojego wroga z każdej strony.
-Trzeba znać swojego wroga z każdej strony.
-O czym ty mówisz?!
-Nie mów, że nic nie wiesz? - spytał
śmiejąc się.
-Albo powiesz mi o co ci chodzi, albo
sobie idę.
-Ty chyba na prawdę nic nie wiesz...
Twój brat... Jude, teraz Jude Sharp jest kapitanem drużyny
piłkarskiej z Akademii Królewskiej.
Była tym bardzo zaskoczona. Nie potrafiła nawet ustać na nogach. Padła na kolana patrząc się przed siebie.
Była tym bardzo zaskoczona. Nie potrafiła nawet ustać na nogach. Padła na kolana patrząc się przed siebie.
-Teraz już wszystko wiesz. W tej
sytuacji chyba wszystko się zmienia. Przemyśl to i przyjdź tu
jutro w południe i wtedy dasz mi odpowiedź. Do zobaczenia... Celio.
Dziewczyna zostawiona sama sobie
musiała postarać się poradzić z tą sytuację. Jednak szybo
zebrała się w garść. Gdy przybyła po tym wszystkim do domu,
zamknęła się w swoim pokoju i nareszcie puściła łzy, które
przez całe lata gromadziła.
-Celia, wszystko w porządku? - zadała
jej pytanie mama
-Nie, nic nie jest w porządku.
-Co się stało córeczko? - zadał
pytanie tym razem jej ojciec pokazując się za plecami pani Hills.
-Co się stało?! Dzisiaj dowiedziałam
się, że mój brat jest o wiele bliżej niż myślałam.
-Ale jak to? Przecież Dark mówił, ze
wyjechali z miasta. - rzekła pani Hills, nieświadoma, że mówi to
głośno.
-Słucham? - spytała sarkastycznie
grafitowłosa wstając ze swojego posłania i stając twarz w twarz z
rodzicami.
-Nic kochanie. - próbowała załagodzić
sytuację nadal jej matka.
-Przeciez wyraźnie słyszałam.
Wiedzieliście o Judzie i nic mi nie powiedzieliście!
-Tak, chcieliśmy, żebyś o nim
zapomniała. - powiedział pan Hills.
-Przecież dobrze wiedzieliście, że o
nim nie zapomnę. To mój brat! - krzyknęła i wybiegła z domu nie
racząc się zatrzymać na ich wołania. Tak biegła aż w końcu
zatrzymała się nad boiskiem nad rzeką i tam usiadła na trawie.
Zakryła twarz swoimi dłońmi szlochając. W tej chwili przypomniała
sobie rozmowę z Byronem. Sama siebie zaskakując postanowiła się
zgodzić na jego propozycje. Wróciła do domu, ale zatrzasnęła się
na cztery spusty. Swoich przybranych rodziców traktowała z
obojętnością. Następnego dnia już stała w umówionym miejscu.
-Widzę, że jednak jesteś. Jaka jest
twoja decyzja.
-Chyba samo moje przyjście mówi za siebie.
-Chyba samo moje przyjście mówi za siebie.
-Witam na pokładzie. - rzekł i
wyciągnął do niej rękę.
Kilka dni później....
Kilka dni później....
Celia nadal normalnie chodziła do szkoły i funkcjonowała. Nikt nie wiedział o jej drugiej stronie która zaczęła współpracę z nieznanym nikomu Liceum Zeusa. Jej szkoła nie miała oficjalnej drużyny a jedyne wspomnienie piłki jakie miała to to jako dziecko grał dobrze jej brat. Niespodziewanie nastała wielka nowina Akademia Królewska chce grać z ich szkołą. Ciekawe dlaczego? To wszystko było pozbawione sensu. O wszystkim powiadomiła Byrona przez SMS.
-,,To może być ciekawe.'' - pomyślał chłopak. - ,,Nasz trener jest taki przewidywalny." - zaśmiał się i wrócił do przeglądania informacji. - A to interesujące... Nie wiedziałem, że kiedyś grała.
Celia za to siedziała koło Silvii i wszystko obserwowała. Nie mogła patrzeć na to bezludzkie traktowanie. Królewscy to nie ludzie... To potwory... W tej chwili znienawidziła ich jeszcze bardziej. Tak samo znienawidziła swojego brata patrząc jak wszystko to jego bawi jak resztę. To już nie był jej brat. Zmienił się. Stał się takim samym potworem jak oni. Zerwała się z miejsca i odeszła. Była zbyt wściekła. Wcześniej wyszła do domu i poszła do miejsca gdzie potajemnie spotykała się z Byronem. Jednak chłopak wcale nie przychodził mimo iż mieli dzisiaj ustalić dalsze plany. Wracając usiadła na drabinkach zwisając głową w dół.
-A to niespodzianka. - przestraszona otworzyła szybko oczy widząc chłopaka który uratował ją kilka dni temu. - Uważaj bo jeszcze spadniesz.
-Nie bądź taki hop do przodu. - rzekła elegancko się podnosząc i skacząc na równe nogi.
Chwyciła torbę i poszła przed siebie ignorując go.
-Jesteś z Raimona? Prawda?
-Tak. I co cię to obchodzi?
-Nie pamiętasz tej sytuacji sprzed kilka dniu.
-Pamiętam doskonale. Ale poradziłam bym sobie sama.
-Tak. I co cię to obchodzi?
-Nie pamiętasz tej sytuacji sprzed kilka dniu.
-Pamiętam doskonale. Ale poradziłam bym sobie sama.
-Jakoś bym tego nie powiedział.
-Dobra. Dziękuje.... Zadowolony! Teraz zostaw mnie w spokoju.
Już by odeszła gdyby nie to, że on chwycił ją za ramię.
-Co ty robisz?
-To. - rzekł nachylając się i ją całując.
Była jego śmiałym czynem zszokowana. Próbowała się wyrwać jednak ten za mocno ją trzymał. Coraz mocniej ją do siebie tulił a ona mocniej się szarpała. Co on sobie myślał. Jakim prawem to robił. Próbowała wszystkiego by się wyrwać bez efektu. Jednak z każdą sekundą coraz bardziej mu ulegała. Może by nie odzyskała zdrowego rozsądku gdyby nie to, że zadzwonił telefon. Jakby otrzeźwiała podniosła nogę i z całych sił stanęła mu na nodze. Gdy ten ją puścił, zwinęła rękę w pięć w uderzyła go w gębę.
-Za co?
-Za niewinność! - krzyknęła i odbiegł od niego na kilka kroków i krzyknęła:
-Za niewinność! - krzyknęła i odbiegł od niego na kilka kroków i krzyknęła:
-Niedługo się spotkamy. Wtedy wszystkiego pożałujecie.
Brunet nie wiedział o co jej chodzi. Nie potrafił rozgryść nastolatki. Ona zaś pobiegła do domu gdzie pod drzwiami znalazła ... Byrona!
-Co ty tu robisz?!
-Masz bardzo ciekawą osobowość panno Alice Night.
-O czym ty mówisz?
-Doskonale o tym wiesz... Dotarłem do twojej drugiej strony. - rzekł pokazując jej tajemnicza teczkę z bardzo dobrze znanym jej znakiem.
-Co ty tu robisz?!
-Masz bardzo ciekawą osobowość panno Alice Night.
-O czym ty mówisz?
-Doskonale o tym wiesz... Dotarłem do twojej drugiej strony. - rzekł pokazując jej tajemnicza teczkę z bardzo dobrze znanym jej znakiem.
-Oddawaj to, nie masz prawa.
-Masz całkiem ciekawy życiorys. Pod pseudonimem jako uczennica podstawówki byłaś członkinią Samurajek. Grałaś w piłkę na skrzydle. Byłyście niepokonane... Grałyście aż przez trzy lata z rzędu wygrywałyście ligę dla podstawówek pomiędzy szkołami w Tokio. Jednak w trzeciej klasie pod koniec roku nastał wypadek. Jedna z waszych koleżanek zaginęła a po niej trzy kolejne. Podejrzewali waszą trenerkę o to i ją zwolnili. Dwie się później znalazły, lecz trzecią wyłowiono z rzeki. Od tamtej pory zamknięto klub i na zawsze było trzeba w tej szkole zapomnieć o piłce nożnej.
On miał rację. To wszystko co powiedział to prawda. Ale panna Sakura nie była niczemu winna. Nikt z ich drużyny nie mógł w to uwierzyć, lecz gdy ją zwolniono zaginęła bez śladu po wyjechaniu z miasta. Akira i Kotori gdy się odnalazły nie pamiętały niczego i nie mogło się od nich czego dowiedzieć. Najbardziej jednak było żal Shizuki która w tak młodym wieku została zabita. Mimo iż była tylko rezerwową i rzadko grała to pożegnały ją jako honorowego członka drużyny który wiele zrobił. Przynajmniej tyle mogły zrobić dla swojej koleżanki.
-Możesz nam pomóc o wiele bardziej niż sądziłem.
-Co masz na myśli?
-Co masz na myśli?
-Chcesz dołączyć do naszej drużyny.... Celio Hills?
-Ja.... Nie wiem o czym ty mówisz? Musiałeś mnie z kimś pomylić.
-Ja.... Nie wiem o czym ty mówisz? Musiałeś mnie z kimś pomylić.
-Doprawdy? - spytał podrzucając do góry piłkę którą miał pod ręką i wykonał zwykłą przewrotkę jednak z wielką siłą. Szarooka myśląc tylko o odparciu zagrożenia podskoczyła i oddała rzut a on bz problemu ją złapał.
-Właśnie sama się zdradziłaś słodziutka.
-O nie....
-Witaj na pokładzie... Dzięki temu na pewno pokonamy Królewskich.
-O czym ty mówisz?
-Nasz szef zrobi wszystko byśmy zagrali z nimi mecz podczas finałów mistrzów.
-Ale ja jestem w Raimonie. Nie mogę z wami otwarcie grać.
-Podobno chciałaś się zemścić na królewskich. Nie chcesz tego?
-Chcę jak najbardziej.
-Więc postanowiono. Przyjdź w następną sobotę nad boisko nad rzeką. Tam wypróbujemy twoje siły.
-O nie....
-Witaj na pokładzie... Dzięki temu na pewno pokonamy Królewskich.
-O czym ty mówisz?
-Nasz szef zrobi wszystko byśmy zagrali z nimi mecz podczas finałów mistrzów.
-Ale ja jestem w Raimonie. Nie mogę z wami otwarcie grać.
-Podobno chciałaś się zemścić na królewskich. Nie chcesz tego?
-Chcę jak najbardziej.
-Więc postanowiono. Przyjdź w następną sobotę nad boisko nad rzeką. Tam wypróbujemy twoje siły.
Wchodząc do domu zastanawiała się co mógł mieć on na myśli.
Tydzień później...
Dziewczyna przebrana w dres czekała na chłopaka. Wtedy wówczas się zjawił przebrany w strój drużyny.
Dziewczyna przebrana w dres czekała na chłopaka. Wtedy wówczas się zjawił przebrany w strój drużyny.
-Teraz pokaż mi... Jak działa technika hissatsu podstęp Posejdona.
O nie! To technika którą wykonywała bardzo dawno temu.
-Niestety nie mogę. To jest technika obrony i jednocześnie forma ataku i działa dopiero gdy wykonuje go z drugą osobą.
-Rozumiem. Nie musisz go teraz wykonywać, ważne byś opanowała go na mecz więc pomoże ci w tym Jeff. Jeśli ci się to nie uda, będziesz musiała się z nami rozstać. A muszę ci powiedziec, że pokładam w tobie wielką nadzieje. Może nawet okażesz się lepsza od brata.
C.D.N
******************************************************************************************************
* Dzisiaj po południu pojawi się nowa notka oraz dalsza część specjalnego rozdziału. A powiem jedno.... Będzie się działo.
*****************************************************************************************************
*****************************************************************************************************
A teraz konkursik :D
Temat konkursu wydaje się być prosty.
Wasza wymyślona postać.
W przyszłych notkach chce dodać special związany z inną okazją. I postanowiłam, że będzie on dotyczył waszej postaci w Raimonie. Zwycięska postać pojawi się w notce i przeżyje przygodę.
Co ma się zawierać w pracy? Oczywiście informacje o niej takie jak wygląd, cechy itp. Jeśli macie talent plastyczny może być rysunek, jeśli nie jakiekolwiek zdjęcie które lustruje tą postać.
Na podany e-mail : axeliela.blaze@wp.pl ; wysyłacie swoje prace.
Zgłoszenia przyjmuje od 04.01 do 15.01. do 23:30.
Mam nadzieję, że taka zabawa wam się spodoba :D
Mam nadzieję, że taka zabawa wam się spodoba :D
Zapraszam i czekam na wasze pracę :)
Super rozdział i czekam na kolejny notki. Konkursik bardzo mi się podoba :) Zapraszam na mojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńWow! To jest super! Po prostu mega! Troszkę przypomina mi sytuację Celi po śmierci Imperias. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńKiedy jest?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie, ale... Gdzie jest druga część? Bardzo mi zależy żeby dokończyć to czytać, a ty kochana mi tego nie ułatwiłaś ;( Bardzo fajnie by było gdybyś dała drugą część 😉 Po roku, ale zawsze :)
OdpowiedzUsuń