niedziela, 12 marca 2017

20. Chłód listopadowej nocy



Nie przedłużając zapraszam na nową notkę. Przepraszam, że tak długa ale nauka daje mi się bardzo we znaki. Zwłaszcza, że wielkimi krokami zbliża mi się matura :(


*******************************************************************************************************

-Ale nudy... - rzekła Daniela siedząc podczas przerwy w szkolnej ławce.
-Nie przesadzasz? - spytała Raven odrywając się od czytanej lektury.
-Nie. Dziś są tylko przedmioty ścisłe. A zajęcia mam dopiero po południu
-,,Jakie zajęcia?" - napisała Alice.
-Przecież należę do klubu lekkoatletycznego. - rzekła wstając i wychodząc.
-Dokąd idziesz? Przecież zaraz skończy się przerwa.
-Idę do łazienki. Wrócę za chwilę. - rzekła zamykając drzwi otaczając się jakby mroczną aurą.
-,,Co ją ugryzło?" - pokazała kartkę dla Raven, Alice.
-Nie wiem. Myślisz, że może mieć na to wpływ nieobecność chłopaków? A w szczególności tego jednego?
Rudowłosa wzruszyła ramionami nie wiedząc nic w tej sprawie. Jednak ciekawiło ją o co tym razem mogła pokłócić się ta dwójka.
                                                             ***
Brunetka nie wiedziała co się dzieje. Była dziś dziwnie rozbita. Może ze względu że dziś jest rocznica śmierci Marzeny. Także tej nocy śniły jej się koszmary. W dodatku jedyny człowiek który o tym wiedział był dziś nieobecny. To spowodowało jej jeszcze głębsze przeżywanie tego. Nie mogła jednak nikomu o tym powiedzieć. Nie dała rady. Gdy wraca do klasy niespodziewanie zadzwonił jej telefon.
-Dziwne. - rzekła patrząc na wyświetlacz.
Numer pochodził z ... Polski! Nie zdążyła jednak odebrać gdy sygnał ustał. Sekundę później przyszedł SMS:


,,Czas już nie zawróci Kolejny rok minął. Pamiętam o wszystkim mimo iż minęło wiele miesięcy. Mam nadzieję, że masz się dobrze i że kiedyś jeszcze się spotkamy
P."




A nad wiadomości było zdjęcie ich czwórki: ona, Daniel, Paweł i ... Marzena.












Łza spłynęła po jej policzku. Wspomnienie wróciło. P.? Czyżby to był... Paweł? Po tym czasie nadal o niej ani o nich nie zapomniał. Więc to on dzwonił a ona nie odebrała. Gdy weszła do klasy nauczyciel sprawdzał obecność.
-Olson, gdzie się podziewałaś?
-Przepraszam sensei, ale nie czuje się najlepiej. Mogę pójść do pielęgniarki?
-Tak. Panno Hood proszę pomóc koleżance.
Raven już wstawała jednak Daniela ją powstrzymała.
-Nie trzeba. Mogę  pójść sama. - rzekła zabierając swoje rzeczy i wychodząc z pomieszczenia.
Jednak nigdy nie dotarła tam gdzie miała się udać. Zamiast tego wróciła do domu. Żałowała, że w ogóle przyszła dziś do szkoły. Chciała by wróciły dawne czasy by znów mogli być we czwórkę. Ale to niemożliwe. Daniel i Marzena już nigdy nie wrócą. Ich paczka rozpadła się na zawsze. Nic nie było w stanie ich rozdzielić a zrobiła to śmierć. Dawna przyjaźń umarła, odeszła w zapomnienie. Nawet Paweł ją opuścił. Jego rodzice się wyprowadzili i zabrali go ze sobą do USA. A teraz niespodziewanie się odzywa. Ciekawe czemu? I skąd ma je numer? Nie wiedziała, lecz ma nadzieję iż kiedyś znów się spotkają w Polsce a ich przyjaźń ożyje na nowo. Był dla niej jak brat którego straciła nic więc dziwnego, że przeżyła pewnego rodzaju zawiedzenie gdy zniknął z dnia na dzień.
-Paweł... Tęsknie za tobą przyjacielu...  - wyszeptała patrząc na przesłane zdjęcie.
Gdy doszła do domu rzuciła torbę na ziemię i poszła od razu pod prysznic. Chciała zmyć z siebie wszelkie złe wspomnienia.
                                                            ***
Alice martwiła się o przyjaciółkę. Nie wiedziała co jej jest. A w dodatku w tajemniczy sposób zniknęła ze szkoły. Czyżby poszła do domu? Może tak. Gdyby chociaż dziewczyna odbierała telefon, lecz jak na złość miała jakby wyłączony. To było zdecydowanie zbyt zagadkowe. Co wstąpiło w brunetkę? Rudowłosa nie wiedziała. Musiała pomyśleć temu mimo chłodnego wieczoru wyszła na spacer by się przewietrzyć. Był dopiero początek listopada a temperatura już dawała się we znaki. wszystkim którzy są wielbicielami ciepła. Panna Maskarade lubiła jednak taki chłód. Dla wielu było to dziwne. Kiedyś kochała ciepło i lato. Jednak po wypadku  który wydarzył się w czasie wakacji znienawidziła lata i przeniosła swoje uczucia na tą porę roku która odzwierciedlała to co czuła. Więc
ten spacer był dla niej orzeźwiający. Szła właśnie przez centrum miasta gdy nagle zobaczyła go. Taki podobny do niego, że to aż nierealne. Jednak on tu stoi. Ale to niemożliwe. Mimo to; jest tu; przed nią. James... Jej zmarły brat. Jakim cudem?! Przecież lekarz powiedział jej gdy się obudziła ze śpiączki, że już dawno go pochowano. Czemu go teraz widzi?
-James... - szepnęła a on szedł nadal przez siebie. - James! - krzyknęła jednak ten jakby jej nie słyszał.
Alice krzyczała biegnąc za nim. Jednak on zniknął za rogiem. Gdy ona skręciła jego tam już nie było. Jakby się rozpłynął w powietrzu. A może to był tylko chłopak bardzo podobny do niego. Bo to chyba niemożliwe... żeby,,,,, widziała..... ducha!
Nie wierzy w takie bzdury. On nie żyje i musi się z tym raz na zawsze pogodzić. Już nigdy go nie zobaczy. Nie mogła uwierzyć, że aż tak się zahamowała. Straciła w jednej chwili zdrowy rozsądek. Przeszłość jest przeszłością a teraźniejszość, teraźniejszością. Nic tego nie zmieni choćby człowiek bardzo tego chciał.
-James.... Wybacz swojej siostrze... Wybacz to, że nie masz teraz szansy żyć dalej... Wybacz... Braciszku... - zaczęła cicho szlochać.
Ludzie na ulicy mijając ją dziwnie się na nią patrzyli. Wytarła je rękawem płaszcza i poszła w stronę swojego domu. Po raz pierwszy od czasu wyjścia ze szpitala się odezwała a to wszystko było do niej samej i związane z jej przywidzeniami.
                                                           ***
Daniela nie mogła spać. Narzuciła na siebie bluzę i wyszła na balkon. Noc była chłodna a ciemne chmury przysłoniły wszelkie gwiazdy na niebie. Spojrzała w bok a w jego oknach widniała jasna poświata co znaczy, że paliło się w jego pokoju światło. Wszyscy już wiedzą, że drużyna Raimona wygrała swój mecz z Liceum Akiren.
-,,Ciekawe czemu jeszcze nie śpi..." - pomyślała patrząc w dół gdzie nie było widać nic poza ciemnością.
-Cześć. - usłyszała jego głos.
Podniosła głowę i zobaczyła go stojącego na sąsiednim balkonie.
-Cześć. Ty jeszcze nie śpisz?
-Mogę się ciebie zapytać o to samo?
Zaśmiała się z jego trafnej uwagi.
-Jakoś... Nie mogę zasnąć.
-Co jest tego powodem ?
-Pamiętasz jak kiedyś opowiadałam ci o mojej przyjaciółce która... która odebrała sobie życie?
-Pamiętam.
-Dziś jest rocznica jej śmierci.
Zapadła niezręczna cisza.
-Gdy się tutaj przeprowadziłam miałam po niej jedyną pamiątkę ale ją zgubiłam. To było wtedy kiedy pod drzewem spotkałam twoją siostrę. Uciekłam zostawiając ją, lecz gdy wróciłam się po nią, jej już nie było.
-Jest dla ciebie aż tak cenne?
-Tak. To był prezent od niej na moje ostatnie urodziny które spędziłyśmy jeszcze razem.
-Poczekasz chwilkę?
-Tak.... Ale Axel... Co ty...?
Jednak ten zniknął za drzwiami. Ona oparła się na barierkę i czekała. Niespodziewanie usłyszała huk obok siebie.
-Musiałeś skakać? Od czego są schody? Przestraszyłeś mnie.
-Sorry, ale to najszybszy sposób by się do ciebie dostać. W dodatku nie zdziwiło by twoich rodziców czemu chodzisz tak późno po mieszkaniu?
-Nie boisz się tak skakać?
-Jakoś nie.
-Jesteś szalony.
On uśmiechnął się na jej słowa.
-Po co w ogóle poszedłeś?
-Ah.... Tak. To chyba twoje. - rzekł podając jej..... książkę od Marzeny!
-Co? Ale....? Jak to?
-Znalazłem to wtedy po twojej ucieczce. Nie rozumiałem ani słowa, więc nie mogłem przeczytać tego co ktoś napisał i dowiedzieć się do kogo należy. Zatrzymałem ją licząc, że kiedyś znów spotkam właścicielkę i będę mógł ją oddać.
-Axel... Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy... Jesteś najlepszy! - krzyknęła rzucając się w jego ramiona płacząc ze szczęścia.
On zaskoczony uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk. Ucieszył się, że mógł pomóc przyjaciółce.

 

4 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za 5 maturzystów w tym za cb matko jak nie zwiędną to cud xd
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy nowy rodział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń