Przepraszam, że ta notka pojawia się z pewnym poślizgiem czasowym z mojej strony jednak miałam niespodziewany wyjazd którego nie mogłam opuścić ani nie miałam na nim jak sięgnąć na bloga :(
Mam nadzieję, że notka się spodoba :)
*********************************************************************************************************
-To jak Jude? Gotowy na jutro? - zadała chłopakowi pytanie Daniela.
Właśnie podążali miastem w kierunku mieszkania brunetki.
-Mówiąc szczerze, to nie. Nawet nie wiem czy coś się nie wydarzy.
-Dlaczego tak mówisz?
-Znam ludzi z Raimona, ale także znam ludzi z Królewskich. Nigdy nie przewidzisz wszystkiego co się może wydarzyć.
-Hę?
-Nie nic. Zobaczymy jak się wszystko potoczy. Bo w końcu... lubię niespodzianki. I znając wszystkich na pewno sami także się zdziwią jak to powiem.
-Jesteś pewien, że chcesz to ogłosić właśnie wtedy?
-Tak. Zbyt długo to już ukrywam. Zresztą niektórzy mogą snuć jakieś dziwne teorie i domysły, że tak często przebywamy razem po szkole.
-Niby jakie?
-Lepiej żebyś nie wiedziała.
-Ej no! Nie bądź taki. Powiedz.
-Nie. I nie zmusisz mnie do tego w żaden sposób.
-To nie fair.
-Po co mam ci to powtarzać skoro to są tylko plotki. Nie widzę w tym sensu.
-No dobrze. Jesteś jeszcze bardziej uparty od Amuna.
Uśmiechnął się na słowa kuzynki. Lepszych urodzin nie mógł sobie wymarzyć. W końcu może spędzić je z rodziną. Pierwsze urodziny z Celią, jego siostrą oraz z Danielą, ich kuzynką. Chciał by te urodziny się udały i by wszystko było dobrze. Jednak los bywa nieprzewidywalny i wszystko może się wydarzyć.
Następnego dnia...
Daniela była już gotowa do wyjścia. Jedyne co musiała zrobić to pójść do jubilera oraz do kwiaciarni i to odebrać. Bo dziś o dziwny zbieg okoliczności oprócz Juda urodziny ma także Raven. Fioletowłosa myśli, że nikt o nich nie wie. Bardzo się myliła. Zwłaszcza gdy akcję rozkręciła brunetka i grafitowłosa. Bo czego się nie robi dla przyjaciół. Miały nadzieję, że dzięki temu chodź trochę uda im się ją rozweselić. Zwłaszcza, że ostatnio zachowuje się o wiele ciszej niż zazwyczaj. Około południa wyszła z domu. Właśnie zamykała drzwi kluczem gdy z mieszkania obok wyszedł... Axel. Na jego widok dziewczyna upuściła klucze. Szybko ukucnęła by je podnieść.
-Witaj Danielo.
-Cześć Axel. - rzekła gdy stanęła z nim twarzą w twarz.
W tej chwili wyraz twarzy blondyna był dla niej zagadką. Nie potrafiła z niej nic odczytać. A do tej pory było to zawsze łatwe.
-Wybierasz się gdzieś? - spytał chłopak.
-Tak. Pewnie w to samo miejsce co ty teraz. - rzekła uśmiechając się.
-W to samo miejsce?
-Na imprezę urodzinową u Juda?
-Więc ty też idziesz?
-Tak. Alice i Raven też tam będą. W końcu świętujemy także urodziny Raven. Sama by się do tego nie przyznała, że je ma. Ale Celia pociągnęła za język tam gdzie trzeba i to odkryła.
-Rozumiem... A więc... Jesteś blisko z Sharpem?
-Słucham? Axel... O co ci chodzi?
-O nic. Zapomnij. Idziesz czy nie? - spytał znikając za drzwiami windy.
-Poczekaj na mnie. - zdążyła zanim drzwi się zamknęły.
Jechali na dół w całkowitym milczeniu. W końcu wyszli i poszli w wspólnym kierunku.
-Poczekasz na mnie. Muszę zajść w jedno miejsce.
-Dobrze.
-To super. - uśmiechnęła się i zniknęła czekoladowookiemu z oczu w .... sklepie jubilerskim?
Po chwili wyszła z małą paczuszką.
-Moja mam prosiła bym to odebrała. Mam nadzieję, że się spodoba. Muszę jeszcze zahaczyć o jedno miejsce. I będziemy mogli iść już prosto do Juda. Chyba, że wolisz na mnie nie czekać?
-Nie. Mogę zaczekać.
-To super. - rzekła znikając za drzwiami kwiaciarni.
Musiał przyznać, że dość szybko uporała się z zakupem.
-Jak myślisz? Spodobają się Raven?
-Myślę, że tak. - rzekł wsadzając ręce do kieszeni i poszedł do przodu a koło niego kroczyła brunetka.
Gdyby nie to, że znał się z Judem od dłuższego czasu i to był jego kumpel w ogóle go by tu nie było. Już bardzo dawno spędził tyle czasu w towarzystwie sąsiadki. Zawsze miała coś na głowie. A od ponad miesiąca jest jakaś inna. I o dziwo spędza dużo czasu z Sharpem. Nigdy nie widział, żeby dredowłosy spędzał w ogóle kiedykolwiek czas z jakimiś dziewczynami. Jedyne które wokół niego widział często to ich menadżerki oraz jego młodsza siostra. A co wspólnego z nim mogła mieć panna Olson. Chłopak nie wiedział co przez niego przemawia. Jednak chciał wiedzieć o co tu chodzi i z czym ma do czynienia. W zamyśleniu dotarli do rezydencji Sharpów. Drzwi otworzył im sam solenizant.
-Witaj Jude. Wszystkiego najlepszego. - rzekła brunetka uśmiechając się szeroko i podając mu zapakowane pudełko które odebrała u jubilera.
-Dzięki. - rzekł odwzajemniając uśmiech.
-Wszystkiego najlepszego stary. - rzekł przybijając z kolegą uścisk dłoni.
Dla dziewczyny wydawało się, że czuje pomiędzy nimi jakieś napięcie. O co mogło chodzić.
-Jude... Raven już jest?
-Tak. Jesteście jednymi z ostatnich. Tylko jeszcze Celia z Nelly się spóźniają. Ale dzwoniły, że będą za parę minut. Wchodźcie.
Dla piwnookiej nie było trzeba dwa razy powtarzać. Od razu przeszła całe piętro i rzuciła się przyjaciółce na szyję.
-Wszystkiego najlepszego kochana! Proszę! - rzekła podając jej bukiet kwiatów które uwielbiała.
-Wielkie dzięki... Ale skąd wiedzieliście? Przecież nikomu nie mówiłam? - spytała Danielę i Alice która stała przy oknie zatopiona w swoich myślach.
-Mamy swoje źródła. Ale nie mogę nic zdradzić. - rzekła Daniela.
-Bardzo wam dziękuje. - rzuciła się przyjaciółkom na szyję.
We trójkę tonęły w uścisku. Niespodziewanie do środka weszły spóźnione dziewczyny.
-Celia... Nelly. - rzekł Jude witając się z nimi.
Pierwsza z nich emanowała radością, druga zaś smutkiem. Trudno było się dziwić Nelly skoro od tamtego wydarzenia minęło dopiero czterdzieści osiem godzin. Nie chciała nikogo widzieć. I tylko dzięki Celii jest tutaj. Gdyby nie grafitowłosa w życiu by w tej chwili jej tu nie było. Nie potrafiła się cieszyć. Jednak nie chciała niszczyć nikomu zabawy swoim złym humorem.
-Wszystkiego najlepszego onii-chan! - krzyknęła rzucając mu się na szyję.
On tylko z uśmiechem odwzajemnił jej uścisk.
-Wszystkiego najlepszego. - rzekła panna Raimon z lekkim wymuszonym uśmiechem podając mu mały pakunek.
-Dzięki.
Widział, że dziewczyna jest w strasznym stanie i nie chciał pogarszać sytuacji.
-Axel, Nathan, Mark, cześć! - krzyknęła panna Hills machając do kolegów ręką.
-Witaj. - odrzekli wszyscy uśmiechając się na wielki entuzjazm dziewczyny.
Jednak oczy Evansa i Raimon od razu się spotkały. Wokół nich powstał dziwny chłód którzy wszyscy to wyczuli. Dziewczyna bez słowa, odwróciła się i poszła przed siebie. Byle jak najdalej od bruneta który spowodował, że teraz była prawie na skraju depresji. Nie wiedziała po co tu przyszła.Wiedziała, że go tu spotka. Więc po co? Chyba tylko po to by siebie jeszcze bardziej zdołować. Musiała znaleźć miejsce w którym nie będzie jego, chodź będzie to dość trudne. Dość szybko dogoniła ją Celia i dołączyły do Raven, Alice i Danieli stojących w kącie dość daleko od chłopaków.
-Cześć Raven! - rzekła Celia rzucając się na szyję koleżance. - Wszystkiego najlepszego.
-Dziękuje. - rzekła z uśmiechem przyjmując od każdej z dziewczyn drobny upominek.
To był jeden z najszczęśliwszych dni w jej życiu. Ostatni raz kiedy świętowała urodziny była mała i od tamtej pory wszystko się zmieniło w jej życiu.
-Raven? Wszystko w porządku? Odpłynęłaś nam gdzieś. - rzekł Silvia która dołączyła chwilę wcześniej.
-Tak. Wszystko w porządku. - i szeroki uśmiech pojawił się na jej ustach.
-Dziewczyny, chodźcie. Chyba przyszłyśmy tu się bawić a nie siedzieć w kącie. - rzekła Silvia która właśnie do nich dołączyła odłączając się od Ericka i Bobby'ego.
-Tak, ale muszę przerosić was na chwilę. - rzekła Daniela. - Celia... chodź.
Grafitowłosa kiwnęła głową i poszła za dziewczyną. Obie poszły w kierunku pana Sharpa który rozmawiał z chłopakami.
-Cześć wszystkim. -rzekła brunetka uśmiechając się lekko.
-Cześć Daniela. - rzekł Mark
-I jak Jude... Mówiłeś już, wiesz o czym?
-He? - wszyscy zebrani koło jubilata byli zdziwieni. O co dziewczynie mogło chodzić? Szczególnie Axel któremu szklanka wypadła z dłoni i uderzyła o ziemię.
-Jeszcze nie.
-Ale o czym Jude? - spytał Erick patrząc to na Juda to na Celię z Danielą.
-O czymś o czym nie ma sensu przed nikim ukrywać. Pamiętacie jak musiałem pilnie wyjechać jakieś dwa miesiące temu?
-Tak... Ale co to ma teraz do rzeczy? - spytał Nathan.
-Wyjechałem wtedy z kraju by kogoś odnaleźć. Jednak mi się nie udało. Bo ta osoba była już na miejscu w Japonii.
-Jude? Do czego zmierzasz? - Mark z każdą chwilą coraz bardziej nie rozumiał.
-Mark... Wszyscy... Daniela to ... moja... moja i Celii.. kuzynka.
To jedno słwo starczyło by wprowadzić w wszystkich niezłe zaskoczenie.
-Eeeee...!!! - krzyknęli dosłownie wszyscy. Nikt się tego nie spodziewał.
-Poważnie Jude... Jesteście ze sobą spokrewnieni? - dopytywał Mark.
-Tak. Okazało się, że nasz mamy były rodzonymi siostrami.
Brunet tylko się uśmiechnął i powiedział:
Mam nadzieję, że notka się spodoba :)
*********************************************************************************************************
-To jak Jude? Gotowy na jutro? - zadała chłopakowi pytanie Daniela.
Właśnie podążali miastem w kierunku mieszkania brunetki.
-Mówiąc szczerze, to nie. Nawet nie wiem czy coś się nie wydarzy.
-Dlaczego tak mówisz?
-Znam ludzi z Raimona, ale także znam ludzi z Królewskich. Nigdy nie przewidzisz wszystkiego co się może wydarzyć.
-Hę?
-Nie nic. Zobaczymy jak się wszystko potoczy. Bo w końcu... lubię niespodzianki. I znając wszystkich na pewno sami także się zdziwią jak to powiem.
-Jesteś pewien, że chcesz to ogłosić właśnie wtedy?
-Tak. Zbyt długo to już ukrywam. Zresztą niektórzy mogą snuć jakieś dziwne teorie i domysły, że tak często przebywamy razem po szkole.
-Niby jakie?
-Lepiej żebyś nie wiedziała.
-Ej no! Nie bądź taki. Powiedz.
-Nie. I nie zmusisz mnie do tego w żaden sposób.
-To nie fair.
-Po co mam ci to powtarzać skoro to są tylko plotki. Nie widzę w tym sensu.
-No dobrze. Jesteś jeszcze bardziej uparty od Amuna.
Uśmiechnął się na słowa kuzynki. Lepszych urodzin nie mógł sobie wymarzyć. W końcu może spędzić je z rodziną. Pierwsze urodziny z Celią, jego siostrą oraz z Danielą, ich kuzynką. Chciał by te urodziny się udały i by wszystko było dobrze. Jednak los bywa nieprzewidywalny i wszystko może się wydarzyć.
Następnego dnia...
Daniela była już gotowa do wyjścia. Jedyne co musiała zrobić to pójść do jubilera oraz do kwiaciarni i to odebrać. Bo dziś o dziwny zbieg okoliczności oprócz Juda urodziny ma także Raven. Fioletowłosa myśli, że nikt o nich nie wie. Bardzo się myliła. Zwłaszcza gdy akcję rozkręciła brunetka i grafitowłosa. Bo czego się nie robi dla przyjaciół. Miały nadzieję, że dzięki temu chodź trochę uda im się ją rozweselić. Zwłaszcza, że ostatnio zachowuje się o wiele ciszej niż zazwyczaj. Około południa wyszła z domu. Właśnie zamykała drzwi kluczem gdy z mieszkania obok wyszedł... Axel. Na jego widok dziewczyna upuściła klucze. Szybko ukucnęła by je podnieść.
-Witaj Danielo.
-Cześć Axel. - rzekła gdy stanęła z nim twarzą w twarz.
W tej chwili wyraz twarzy blondyna był dla niej zagadką. Nie potrafiła z niej nic odczytać. A do tej pory było to zawsze łatwe.
-Wybierasz się gdzieś? - spytał chłopak.
-Tak. Pewnie w to samo miejsce co ty teraz. - rzekła uśmiechając się.
-W to samo miejsce?
-Na imprezę urodzinową u Juda?
-Więc ty też idziesz?
-Tak. Alice i Raven też tam będą. W końcu świętujemy także urodziny Raven. Sama by się do tego nie przyznała, że je ma. Ale Celia pociągnęła za język tam gdzie trzeba i to odkryła.
-Rozumiem... A więc... Jesteś blisko z Sharpem?
-Słucham? Axel... O co ci chodzi?
-O nic. Zapomnij. Idziesz czy nie? - spytał znikając za drzwiami windy.
-Poczekaj na mnie. - zdążyła zanim drzwi się zamknęły.
Jechali na dół w całkowitym milczeniu. W końcu wyszli i poszli w wspólnym kierunku.
-Poczekasz na mnie. Muszę zajść w jedno miejsce.
-Dobrze.
-To super. - uśmiechnęła się i zniknęła czekoladowookiemu z oczu w .... sklepie jubilerskim?
Po chwili wyszła z małą paczuszką.
-Moja mam prosiła bym to odebrała. Mam nadzieję, że się spodoba. Muszę jeszcze zahaczyć o jedno miejsce. I będziemy mogli iść już prosto do Juda. Chyba, że wolisz na mnie nie czekać?
-Nie. Mogę zaczekać.
-To super. - rzekła znikając za drzwiami kwiaciarni.
Musiał przyznać, że dość szybko uporała się z zakupem.
-Jak myślisz? Spodobają się Raven?
-Myślę, że tak. - rzekł wsadzając ręce do kieszeni i poszedł do przodu a koło niego kroczyła brunetka.
Gdyby nie to, że znał się z Judem od dłuższego czasu i to był jego kumpel w ogóle go by tu nie było. Już bardzo dawno spędził tyle czasu w towarzystwie sąsiadki. Zawsze miała coś na głowie. A od ponad miesiąca jest jakaś inna. I o dziwo spędza dużo czasu z Sharpem. Nigdy nie widział, żeby dredowłosy spędzał w ogóle kiedykolwiek czas z jakimiś dziewczynami. Jedyne które wokół niego widział często to ich menadżerki oraz jego młodsza siostra. A co wspólnego z nim mogła mieć panna Olson. Chłopak nie wiedział co przez niego przemawia. Jednak chciał wiedzieć o co tu chodzi i z czym ma do czynienia. W zamyśleniu dotarli do rezydencji Sharpów. Drzwi otworzył im sam solenizant.
-Witaj Jude. Wszystkiego najlepszego. - rzekła brunetka uśmiechając się szeroko i podając mu zapakowane pudełko które odebrała u jubilera.
-Dzięki. - rzekł odwzajemniając uśmiech.
-Wszystkiego najlepszego stary. - rzekł przybijając z kolegą uścisk dłoni.
Dla dziewczyny wydawało się, że czuje pomiędzy nimi jakieś napięcie. O co mogło chodzić.
-Jude... Raven już jest?
-Tak. Jesteście jednymi z ostatnich. Tylko jeszcze Celia z Nelly się spóźniają. Ale dzwoniły, że będą za parę minut. Wchodźcie.
Dla piwnookiej nie było trzeba dwa razy powtarzać. Od razu przeszła całe piętro i rzuciła się przyjaciółce na szyję.
-Wszystkiego najlepszego kochana! Proszę! - rzekła podając jej bukiet kwiatów które uwielbiała.
-Wielkie dzięki... Ale skąd wiedzieliście? Przecież nikomu nie mówiłam? - spytała Danielę i Alice która stała przy oknie zatopiona w swoich myślach.
-Mamy swoje źródła. Ale nie mogę nic zdradzić. - rzekła Daniela.
-Bardzo wam dziękuje. - rzuciła się przyjaciółkom na szyję.
We trójkę tonęły w uścisku. Niespodziewanie do środka weszły spóźnione dziewczyny.
-Celia... Nelly. - rzekł Jude witając się z nimi.
Pierwsza z nich emanowała radością, druga zaś smutkiem. Trudno było się dziwić Nelly skoro od tamtego wydarzenia minęło dopiero czterdzieści osiem godzin. Nie chciała nikogo widzieć. I tylko dzięki Celii jest tutaj. Gdyby nie grafitowłosa w życiu by w tej chwili jej tu nie było. Nie potrafiła się cieszyć. Jednak nie chciała niszczyć nikomu zabawy swoim złym humorem.
-Wszystkiego najlepszego onii-chan! - krzyknęła rzucając mu się na szyję.
On tylko z uśmiechem odwzajemnił jej uścisk.
-Wszystkiego najlepszego. - rzekła panna Raimon z lekkim wymuszonym uśmiechem podając mu mały pakunek.
-Dzięki.
Widział, że dziewczyna jest w strasznym stanie i nie chciał pogarszać sytuacji.
-Axel, Nathan, Mark, cześć! - krzyknęła panna Hills machając do kolegów ręką.
-Witaj. - odrzekli wszyscy uśmiechając się na wielki entuzjazm dziewczyny.
Jednak oczy Evansa i Raimon od razu się spotkały. Wokół nich powstał dziwny chłód którzy wszyscy to wyczuli. Dziewczyna bez słowa, odwróciła się i poszła przed siebie. Byle jak najdalej od bruneta który spowodował, że teraz była prawie na skraju depresji. Nie wiedziała po co tu przyszła.Wiedziała, że go tu spotka. Więc po co? Chyba tylko po to by siebie jeszcze bardziej zdołować. Musiała znaleźć miejsce w którym nie będzie jego, chodź będzie to dość trudne. Dość szybko dogoniła ją Celia i dołączyły do Raven, Alice i Danieli stojących w kącie dość daleko od chłopaków.
-Cześć Raven! - rzekła Celia rzucając się na szyję koleżance. - Wszystkiego najlepszego.
-Dziękuje. - rzekła z uśmiechem przyjmując od każdej z dziewczyn drobny upominek.
To był jeden z najszczęśliwszych dni w jej życiu. Ostatni raz kiedy świętowała urodziny była mała i od tamtej pory wszystko się zmieniło w jej życiu.
-Raven? Wszystko w porządku? Odpłynęłaś nam gdzieś. - rzekł Silvia która dołączyła chwilę wcześniej.
-Tak. Wszystko w porządku. - i szeroki uśmiech pojawił się na jej ustach.
-Dziewczyny, chodźcie. Chyba przyszłyśmy tu się bawić a nie siedzieć w kącie. - rzekła Silvia która właśnie do nich dołączyła odłączając się od Ericka i Bobby'ego.
-Tak, ale muszę przerosić was na chwilę. - rzekła Daniela. - Celia... chodź.
Grafitowłosa kiwnęła głową i poszła za dziewczyną. Obie poszły w kierunku pana Sharpa który rozmawiał z chłopakami.
-Cześć wszystkim. -rzekła brunetka uśmiechając się lekko.
-Cześć Daniela. - rzekł Mark
-I jak Jude... Mówiłeś już, wiesz o czym?
-He? - wszyscy zebrani koło jubilata byli zdziwieni. O co dziewczynie mogło chodzić? Szczególnie Axel któremu szklanka wypadła z dłoni i uderzyła o ziemię.
-Jeszcze nie.
-Ale o czym Jude? - spytał Erick patrząc to na Juda to na Celię z Danielą.
-O czymś o czym nie ma sensu przed nikim ukrywać. Pamiętacie jak musiałem pilnie wyjechać jakieś dwa miesiące temu?
-Tak... Ale co to ma teraz do rzeczy? - spytał Nathan.
-Wyjechałem wtedy z kraju by kogoś odnaleźć. Jednak mi się nie udało. Bo ta osoba była już na miejscu w Japonii.
-Jude? Do czego zmierzasz? - Mark z każdą chwilą coraz bardziej nie rozumiał.
-Mark... Wszyscy... Daniela to ... moja... moja i Celii.. kuzynka.
To jedno słwo starczyło by wprowadzić w wszystkich niezłe zaskoczenie.
-Eeeee...!!! - krzyknęli dosłownie wszyscy. Nikt się tego nie spodziewał.
-Poważnie Jude... Jesteście ze sobą spokrewnieni? - dopytywał Mark.
-Tak. Okazało się, że nasz mamy były rodzonymi siostrami.
Brunet tylko się uśmiechnął i powiedział:
-Rozumiem. Witaj w Raimonie Danielo, kuzynko Juda i Celii. - rzekł podając jej rękę a ona ja przyjęła.
Tak oto w jednej chwili Wszystko się wyjaśniło. Dla Axela ta wiadomość była niczym dobra wiadomość. Poczuł się lżej po tym co usłyszał. Nawet nie wiedząc dlaczego. Od wielu dni go to męczyło. Teraz skoro jednak jego przyjaciela łącza z jego przyjaciółką i sąsiadka więzi rodzinne to wszystko zdaje się będzie układać i jest dobrze. Gdy w końcu dziewczyna podeszła do niego spytał ją:
-Czemu nic mi o tym nie powiedziałaś Olson?
-Po prostu się bałam Blaze.
-Czego?
-Sama już nie wiem. Mówiąc szczerze czasami to ja nawet sama siebie nie rozumiem.
***
Celia stała wraz z innymi dziewczynami które próbowały odkryć co tak bardzo gnębi Nelly. Tak że dziewczyna siedziała w kącie trzymając cały czas od początku imprezy tą samą szklankę soku. Jednak było coś co nie dawało grafitowłosej spokoju. Królewscy... Wiedziała że Jude ich zaprosi. I mówiąc szczerze wcale się ich nie obawia. Jest tylko jeden chłopak z ich szeregu którego wolała dziś nie widzieć. Jednak jej prośby nie zostaną dziś wysłuchane. Bo oto zaledwie dziesięć kroków od niej stał on. Próbowała od niego oderwać wzrok jednak zbyt późno gdyż chłopak ją zauważył. Towarzyszył mu jego cyjanowowłosy przyjaciel. Rozpoznała w nim Davida, przyjaciela jej brata z dawnej drużyny. Chłopak z przepaską także zwrócił uwagę w jej stronę i uśmiechnął się na przywitanie. Nieświadomie podeszła do nich.
-Witaj Celio...
-Cześć David.
-Poznałaś już Joe'ego?
-Tak. - odrzekła cicho próbując ukryć swoje zmieszanie.
David tylko się uśmiechnął i spojrzał ponad ramię dziewczyny i doznał zaskoczenia.
-Maskarade...
Celia odwróciła się i zobaczyła że spojrzenia chłopaków przeniosły się na rudowłosą.
-Znacie Alice?
-Tak. Ty także?
-Tak. Jest kuzynką mojej przyjaciółki. A także moją koleżanką.
-Rozumiem. - rzekł i jeszcze raz spojrzał na dziewczynę która także go zauważyła. Jej spojrzenie mówiło samo za siebie. Była przerażona. Jej oczy wyrażały strach oraz niepewność. Nie czekając na nic obróciła się szybko na pięcie i poszła przed siebie. Chłopak rozumiał jej zachowanie. Zwłaszcza po tej aferze kilka miesięcy temu.
***
Joe nie miał pojęcia, że ona tu będzie. Była to dla niego miła niespodzianka. Nie widział jej od czasu balu przebierańców. Zwłaszcza że nawet ona nie wie, że on to było on. Przedstawił się jej jako Robert. Dał jej znak rozpoznawczy, ze gdy znowu się spotkają, on jako Joseph a nie jako Robert powie jej prawdę i wyzna, że ją lubi. Był bardzo ciekaw czy nadal go ma. Myślał o tym dosadnie od kilku tych ostatnich dni. A teraz? Miał ją dosłownie przed sobą. Co ona tu robiła? I to, że David ją zna? Nic z tego nie rozumiał. Był niczym zagoniony w ślepą uliczkę. Stał przy swoim przyjacielu jak kołek nie chcąc niczym się ujawniać. Widział, że jego obecność peszy dziewczynę. Jednak nie wiedział dlaczego. W dodatku rozmawiali o tej dziewczynie... Maskarade... On sam jej nie znał. Słyszał o niej tylko pogłoski związane z jakimś skandalem w ich szkole. Wszystko to było trzymane w tajemnicy i nie miało ujrzeć światła dziennego poza mury małej grupy osób z ich szkoły. Nie rozumiał tylko co David ma z tym wspólnego?
***
-Znacie Alice?
-Tak. Ty także?
-Tak. Jest kuzynką mojej przyjaciółki. A także moją koleżanką.
-Rozumiem. - rzekł i jeszcze raz spojrzał na dziewczynę która także go zauważyła. Jej spojrzenie mówiło samo za siebie. Była przerażona. Jej oczy wyrażały strach oraz niepewność. Nie czekając na nic obróciła się szybko na pięcie i poszła przed siebie. Chłopak rozumiał jej zachowanie. Zwłaszcza po tej aferze kilka miesięcy temu.
***
Joe nie miał pojęcia, że ona tu będzie. Była to dla niego miła niespodzianka. Nie widział jej od czasu balu przebierańców. Zwłaszcza że nawet ona nie wie, że on to było on. Przedstawił się jej jako Robert. Dał jej znak rozpoznawczy, ze gdy znowu się spotkają, on jako Joseph a nie jako Robert powie jej prawdę i wyzna, że ją lubi. Był bardzo ciekaw czy nadal go ma. Myślał o tym dosadnie od kilku tych ostatnich dni. A teraz? Miał ją dosłownie przed sobą. Co ona tu robiła? I to, że David ją zna? Nic z tego nie rozumiał. Był niczym zagoniony w ślepą uliczkę. Stał przy swoim przyjacielu jak kołek nie chcąc niczym się ujawniać. Widział, że jego obecność peszy dziewczynę. Jednak nie wiedział dlaczego. W dodatku rozmawiali o tej dziewczynie... Maskarade... On sam jej nie znał. Słyszał o niej tylko pogłoski związane z jakimś skandalem w ich szkole. Wszystko to było trzymane w tajemnicy i nie miało ujrzeć światła dziennego poza mury małej grupy osób z ich szkoły. Nie rozumiał tylko co David ma z tym wspólnego?
***
Alice nie czuła się dobrze. Miała dziś zrobić coś ważnego... Jednak nie potrafiła się przełamać. Było tu zbyt dużo ludzi z królewskich czego się nie spodziewała. A to przywraca wspomnienia. Złe wspomnienia. Rzeczy o których lepiej zapomnieć i nigdy do nich nie powracać. Jednak dość ciężko zapomnieć o tym gdy swojego oprawcę widzisz codziennie w swym domu, a teraz także kogoś z nimi wspólnego. Pamięta wszystko dokładnie... Tak jakby to było wczoraj... Ból... Upokorzenie... I obrzydzenie do końca tego co kochała kiedyś całkowicie. A teraz widziała tego co był w to zamieszany. Nie... Tego było dla niej za wiele. Musiała wyjść i porzucić swój plan. Nie da rady. Myślała, że jest wystarczająco silna by to przetrwać, jednak się myliła. Postanowiła wyjść tylnym wyjściem by nikt nie zauważył niczego. Gdy już stała przy drzwiach prowadzących do ogrodu poczuła jak ktoś kładzie jej rękę na ramieniu. To był Jude! Nie spodziewała się go.
-Możemy porozmawiać?
Rudowłosa stanęła do niego plecami i kiwnęła głową. Nie miała sił by jej odpowiedź mogła brzmieć inaczej. I tak wyszła do ogrodu... jednak nie sama lecz z nim.
-Wszystko w porządku?
Ona kiwnęła głowa twierdząco sztucznie się uśmiechając.
-Nie wierzę ci.
Tym jednym stwierdzeniem całkiem ją zaskoczył.
-Alice... Wiem, że podczas nauki w Królewskich coś się wydarzyło...
-,,O nie....!!!" - pomyślała.
Nie chciała by chłopak o tym się dowiedział. Nie chciała wracać do przeszłości. Nie mówcie, że David mu raptem wszystko powiedział, skoro od wielu miesięcy milczał pod groźbą ze strony Andrew.
-Nie wiem dokładnie co się wydarzyło... Lecz widzę, że zachowujesz się inaczej niż zwykle... W dodatku jesteś dziś bez notesu. Nie zamierzałaś dziś nic mówić?
Zaprzeczyła. Nie takie były jej intencje. Przyszła dziś bez niego... bo po raz pierwszy od wielu miesięcy postanowiła w końcu przemówić. Jednak to było o wiele trudniejsze niż się spodziewała. Zwłaszcza, że bardzo długo go nie używała. Otworzyła w końcu usta i zdołała z siebie wydusić słowa których nie wymawiała dość długo.
-Ja...
Na dźwięk jej głosu dredowłosy myślał, że się przesłyszał... Spojrzał uważnie na swoją koleżankę i czekał na jakikolwiek sygnał, że dobrze słyszy.
-Jude... - powiedziała jego imię podnosząc wzrok z ziemi na chłopaka. - Wszystkiego najlepszego. - powiedziała uśmiechając się szeroko.


Może dowiemy sie co sie stało Alice. Co ci idioci jej zrobili? Hmmm...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Czekam na drugą część i liczę że teraz będziesz regularnie publikować notki :) bo wierz mi że czekanie zżera mi internet gdy wchodzę do cienie codziennie i sprawdzam czy nie ma jakiegoś nowego posta ;D
Tak :) Po prostu miałam bardzo ciężki okres w swoim życiu :) Ale wraz z każdą notką coraz bardziej rozwija się akcja :D Mogę obiecać, że niespodzianek będzie o wiele więcej :D
Usuń