niedziela, 29 maja 2016

9. Sekret gniewu

Nastała sobota. Daniela była w drodze do sklepu. Miała zrobić zakupy gdyż jej bracia tajemniczo zapadli się pod ziemię. Zawsze tajemniczo znikają gdy trzeba coś zrobić. Nie ma to jak mieć rodzeństwo. Gdy skończyła i wracała żałowała że zapomniała bluzy. Połowa września robi swoje. Gdy weszła do domu zastała swoją matkę załamaną w jej pokoju.
-Mamo...... Co ty tu robisz? - spytała widząc jak jej rodzicielka siedzi przy jej biurku i ma zwieszoną głową nad .......
Pamiętnik! Strzeliła sobie ręką w czoło! Zapomniała schować pamiętnika który powinien być w śmieciach.
-Danielo....... Skąd to masz?
-To ja powinnam zadawać pytania. Czemu coś takiego ukrywałaś?
-Pozwól mi wyjaśnić. Ja......
-Nie mów mi, że to dla naszego dobra. To stara wymówka.
-Danielo.....
-Czemu ukrywałaś coś tak ważnego....... Czemu nie powiedziałaś prawdy? Czy tata o wszystkim wie?
-Tak....
-To dlaczego milczałaś?
-To dla mnie drażliwy temat. W dodatku teraz jeszcze dzieci.....
-Co? Jakie dzieci?
Widać było, że wypaplała coś czego nie chciała powiedzieć.
-Mamo?
-Przyjaciel twojego ojca, adwokat pan Agdam odkrył kilka dni temu, że moja siostra miała syna, lecz trafił do rodziny zastępczej. Jeszcze nie wie gdzie jest. Stara się go odnaleźć.
-Nie chce mi się wierzyć, że o tym nie wiedziałaś.
-Córeczko.....
-Nie mów nic do mnie mamo. Wiadomo jakie sekrety jeszcze masz.
-Nie mam żadnych.
-Nie wierzę ci! - krzyknęła i wybiegła z mieszkania.
Jak na złość na schodach minęła się z Axelem. Gdy już wybiegła z budynku pani Olson zdała sobie sprawę, że jej córka uciekła. Pobiegła do wejścia i stanęła oko w oko z Axelem Blazem.
-Pani Olson.... Coś się stało?
-Axel... Proszę cię... Biegnij za nią... Jest w takim stanie, że może chyba wszystko zrobić.
Blondyn tylko kiwnął głową i pobiegł schodami na dół. Nie ma to jak zbiegać na parter z ostatniego piętra. Jednak brunetka biegła przed siebie aż dotarła nad boisko nad rzekę. Zbiegła pod most i usiadła pod nim chroniąc się. Oddychała ciężko jak po długim biegu. Nie wiedziała co ma robić. Nie chciała się kłócić z matką lecz gniew nią pokierował. To było bolesne. Chciała teraz być sama. Nie chciała nikogo widzieć. Oby na nikogo się nie natknęła. Lecz los chciał inaczej. Kilka minut później usłyszała kroki...
-Daniela.
Zauważyła tego kogo najmniej się spodziewała.
-Axel? Co ty tu robisz? Nic nie mów. Moja matka cię za mną wysłała?
-Tak.
-Ludzie! Przekaż jej, że nic głupiego nie zrobię. - wstała i znów pobiegła przed siebie.
W końcu nie na darmo ćwiczyła biegi. Blondyn był zadziwiony jej szybkością.
-Widzę Nathan, że masz konkurencje. - wyszeptał patrząc na odbiegającą brunetkę.
W tym samym czasie Raven postanowiła odwiedzić Alice. Nie chciała siedzieć sama i nie miała co czytać. Szła ulicą patrząc pod nogi gdy usłyszała:
-Raven! Raven!
Gdy odwróciła się zobaczyła biegnącą Daniele. Jaki dziwny zbieg okoliczności.
-Daniela, cześć. Ty też idziesz do Alice.
-Ja..... Tak. To zabawne, że się spotkałyśmy. Idziemy razem?
-Jasne.
Brunetka musiała zapomnieć o gniewie i rozczarowaniu a tylko spotkanie z przyjaciółką może je polepszyć. I tak już we dwie zapukały do domu w którym mieszkała rudowłosa. Zapukały, jednak drzwi otworzył im ktoś inny.
-Czego!
-Może trochę milej. Jest Alice?
-Ten dziwoląg? Nie. Gdzieś zniknął.
-Jak śmiesz ją tak nazywać! - zaczęła się z nim kłócić Daniela.
-Mogę i nikt mi tego nie zabroni.
-Jakim prawem?
-Jestem jej kuzynem i mam na imię Andrew i jakaś małolata co ma włosy jak drzewo i jakaś...... - gdy zerknął na Raven zaniemówił.
Obie wpatrywały się w niego jak w oszołoma.
-Clarisa... - szepnął niespodziewanie.
-Chyba się pomyliłeś. Mam na imię Raven.
W pewnej chwili jakby ocknął się z złego snu.
-Tak jak mówiłem. Nie ma jej! Poszła gdzieś! Nie ma tej dziwaczki!
-Jeśli jeszcze raz ją obrazisz... - zaczęła mu grozić Daniela.
-To co..... ?
-To to! - i się na niego rzuciła.
Gdyby nie Raven moglibyście nawzajem pozabijać. Na całe szczęście brunetka wyszła z tego tylko z podrapanym policzkiem. On nie miał tyle szczęścia.Na jego prawym oku widniał piękny siniak. -Zapamiętasz już na zawsze! - krzyknęła i zniknęła ciągnięta za Raven w stronę boiska nad rzeką.
Tam zatrzymał się.
-Danielo... Co ci się stało?
-Wybacz Raven poniosło mnie. Przynajmniej dostał nauczkę. - i cicho się zaśmiały.
Szły dalej, gdy zobaczyły ciekawe zjawisko pod mostem.
-Czy to nie Alice? - spytała Raven.
-Tak i zobacz kto jej towarzyszy.
-Czy to .....Jude?
-O ile dobrze pamiętam tak chyba ma na imię.
-Widzę, że już wrócił.
-A wyjechał?
-Tak. Chodź. Zostawmy ich samych.
Poszły swoją drogą nie chcąc im zakłócać czasu.
Gdy nastał wieczór czerwonowłosy chłopak nadal siedział w swoim pokoju jak słup soli. To było dla niego drastyczne przeżycie. Wziął pewne zdjęcie z biurka i rzekł:
-Clariso.... Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknie. Niech twój morderca zgnije w więzieniu. Twoje odejście zmieniło mnie na zawsze. Zamieniło we serce w lód. - rzekł Andrew i położył się zwinięty w kłębek przytulając ramkę do swej piersi. 

7 komentarzy:

  1. Super rozdzial! Krotki wsam raz dla mnie ^^
    Tyle ode mnie bo przed rehabilitacjami jeszcze musze sie sporo uczyc
    To czesc czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zapomnialam. Adrew wreszcie dostal! Nalezalo mu sie!
      To teraz wszystko :) (chyba)

      Usuń
    2. Ktoś mu w końcu musiał przyłożyć :D

      Usuń
  2. Mam odp. na jedno pytanie^^
    Rozdział super. wstawiaj kolejny jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3 Wenyy! Życzęę!!

    OdpowiedzUsuń