środa, 28 grudnia 2016

18. Atak z zaskoczenia

Ta - dam :D
Z okazji tego, że były święta na ten blog zawitał spóźniony święty Mikołaj !!!! :D

Dlatego przychodzi do was z nową notką tak szybko :) 

************************************************************************************

Piękny październikowy dzień. Jak na jesień dziwnie dziś było ciepło. Wolna sobota tylko skłaniała do spacerów. Tak też panna Raimon chodziła po mieście bez żadnego celu. Dzień był piękny po wczorajszym deszczowym dniu. Nie było żadnego sensu tej wędrówki. Myślała o wszystkim i o niczym. Ciężko było myśleć rozsądnie zwłaszcza po wczorajszym południu.
-,,Nelly! O czym ty myślisz!" - zganiła samą siebie w myślach kręcąc przy okazji nerwowo głową. Nie chciała zostać sama w domu ani trafić na nikogo znajomego na mieście. Niespodziewanie zadzwonił jej telefon jednak pozwoliła by nadal grał melodyjkę nie odbierając go. Oddzwoni później. Nie miała teraz siły na żadne rozmowy. Miała poważniejszy problem na głowie. Jego imię brzmiało Mark. A na nazwisko Evans. Mimo iż to był przypadek to na prawdę ją to zaskoczyło i speszyło. Cała szkoła zaczęła plotkować i snuć swoje teorie co było jej na rękę. Pod groźbą jednak kary zostania po lekcjach rozmowy ucichły. Uniosła dłoń do swego policzka i dotknęła go lekko opuszkami palców przypominając sobie jego wargi w tym miejscu. Znów poczuła jak na policzki wyskakuje jej rumieniec a potem czerwieni się sama. Nie..... Nie.... Nie!!!!! Czemu on! Czemu ten maniak od piłki nożnej! Czemu to zrobił! Jak na złość! Nie wierzyła w jego tłumaczenia. Podobno tylko się potknął..... Musi o tym zapomnieć. Musi. To nie miało żadnego głębszego znaczenia i nie chciała by to jakkolwiek jej przeszkadzało w życiu lub w tym co robiła lub kim była. Była Nelly Raimon. Dziewczyną która nie wyraża otwarcie swoich emocji ani nikomu o nich nie mówi. Odkąd jej matki nie ma. Nigdy jej nie miała. Zmarła zaraz po urodzeniu swego jedynego dziecka. Od zawsze uczucia dla brunetki były zbędną formą wyrażania która przeszkadzała ludziom. Po nich niektórzy mogą dokładnie określić kim jesteśmy i jacy jesteśmy co jest niepokojące dla niej. Tylko przy swoim ojcu mogła być sobą bo trudno było cokolwiek przed nim ukrywać. Czasami pan Raimon mówił, że była ona jak otwarta księga i można było odczytać z jej twarzy co się dzieje w niej. Z każdą minutą pokonywała coraz więcej kroków a kamyki które znajdowała przed sobą odkopywała dalej lub na boki. Tak ją poniosło, że nie wiedząc jak z ulicy przy swoim domu wyszła o kilka przecznic dalej. Jej telefon nadal brzęczał. Z ciekawości wyjęła komórkę by sprawdzić kto się do niej dobijał:
Tata (3)
Celia (2)
Już miała oddzwonić by dowiedzieć się o co może chodzić. Podniosła słuchawkę do ucha i jej spojrzenie zahaczyło o ..... Marka! Na przeciwko niej biegł chłopak którego próbowała wyrzucić ze swych myśli. Czemu jak na złość musi być tu i teraz. Jakim cudem nogi ją tu przyniosły? O co chodzi? To jakby jej ciało wiedziało i czuło inaczej niż jej rozum. Może jednak uda się jej jakoś go wyminąć i z nim nie rozmawiać. Trzeba było mieć nadzieję do ostatniej sekundy. Próbowała się odwrócić i przejść na drugą stronę jednak on ją zawołał będąc zaledwie kilka kroków od niej:
-Nelly..... Co ty tu robisz? - spytał przystając i patrząc się na koleżankę.
-A ty Evans?
-Dzisiaj nie ma treningu więc postanowiłem sam trochę potrenować.
-Rozumiem. To na razie. - rzekła wymijając go.
Jakby pomiędzy nimi przebiegła elektryzująca nić dotycząca ich relacji.
-Nelly.... zaczekaj. - po kilku sekundach chłopak się odwrócił chcąc złapać koleżankę jednak jej już nie było. 
-Gdzie ona..... Jest? - spytał sam siebie i pobiegł dalej.
W tej samej chwili dziewczyna odetchnęła głęboką ulgą ukrywając się za ścianą pobliskiego budynku. Czułą to dziwne napięcie między nimi gdy go mijała. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie miała. Przez to spotkanie wszystko jej się przypomniało. Jakby to się działo nie ponad dwadzieścia cztery godziny temu tylko kilka sekund temu. Przez to wszystko podniósł jej się poziom adrenaliny i musiała uspokoić się by pójść dalej. Nie wiele myśląc poszła dalej coraz bardziej zagłębiając się w miasto zapominając o istniejącym świecie. Znowu sprawił to bramkarz zespołu Raimona. Ale czemu? Nie wiedziała. Niespodziewanie poczuła coś dziwnego za swoimi plecami. Jakby ktoś wpatrywał się w jej plecy. Jednak ona to zignorowała i szła dalej. Godzina mijała za godziną. Już niedługi nastanie wieczór a ona zmęczona przysiadła na huśtawce na pobliskim placyku zabawa który mijała. Z tego wszystkiego zapomniała zadzwonić i zorientowała się, że nie ma przy sobie
komórki.
-Gdzie ona jest? - przeszukiwała kieszenie mając nadzieję, że po prostu wrzuciła ją do innej.
Jednak nie było telefonu zapewne wypadł jej gdy spotkała Marka.
-No nie. Muszę wrócić i ją znaleźć.
Wstała bardzo szybko i już miała zawrócić gdy jej oczy ujrzały że z daleka przygląda jej się jakiś dziwny typ. Adrenalina znów uderzyła, zaczęła krążyć w jej żyłach. To tylko jej wyobraźnia. Pójdzie normalnie jak gdyby nigdy nic i wróci spokojnie do domu. Telefon nie jest aż taki ważny by się dodatkowo narażać. Zrobiła szybko zwrot i znów poszła do siebie. Robiąc kroki przysłuchiwała się czy przypadkiem za nią nie idzie. Gdy stawała kroki za nią też stawały. Gdy się odwracała on znikał z widoku.
-,,Spokojnie Nelly..." - rzekła do siebie próbując się uspokoić by nie wpaść w panikę.
Jednak gdy ten niebezpiecznie się do niej zbliżył ona zamieniła krok w szybki marsza, a marsz w bieg. Chciała jak najszybciej się znaleźć w domu. Jaka była głupia. Teraz tego żałuje. Gdy wybiegła na główne skrzyżowanie skręciła w pierwszą lepszą ulicę u skryła się w maleńkiej uliczce. Jednak on już tam był a miał przy sobie trzech kolegów. Nie czekając na rozwój wypadków pognała znów przed siebie jednak jedyna na co trafiła to ślepa uliczka. Była w pułapce. Zamknęli ją jak w potrzasku. Niebezpiecznie zbliżyli się do niej przyciskając ją do muru. Ile by dała by być bardziej rozważną. Pozwoliła dziś zaufać uczuciom i gdzie ją one przywiodły. Jeszcze tylko kilka kroków i nic ich nie powstrzyma. Zdezorientowana zamknęła ze strachu oczu. Jednak..... Niespodziewany hałas nastąpił. Co się dzieje. Za bardzo się bała by je otworzyć. Minęły trzy minuty a nadal nic się nie dzieje. Uchyliła jedną powiekę, lecz co to zobaczyła zaskoczyło ją. Ci którzy ją otoczyli leżeli rozwaleni na ziemi jakby ich pociąg przyjechał. Z ich nieprzytomnych ciał przeniosła wzrok ku górze i zobaczyła kogoś kogo się nie spodziewała....
-Mark......?

























-Nic ci nie jest.... Nelly?
-Nie. Arigato.... - rzekła rozpłakując się i wycierając rękoma spływające łzy z jej policzków.
-Na pewno nic ci nie zrobili?
-Nie. Nie zdążyli. Jakim sposobem się tu znalazłeś?
-Mówiąc szczerze śledziłem cię od rzeki.
-Co! Jak to?
-Upuściłaś swój telefon. Chciałem ci go zwrócić. Nieźle się za tobą nabiegałem. Chodź zanim oni się obudzą. 
Opuścili uliczkę i wyszli na znajome ulice miasta.
-Gomen... Przeze mnie nie mogłeś trenować. 
-Nic się nie stało. Za to, że za tobą biegałem przez prawie cało miasto też był jakiś trening.
-Fakt.
I oboje się zaśmiali. 
-Odprowadzę cię do domu. Lepiej by nikomu o tym nie mówić co się stało.
-Dobrze. 
Dziewczyna spojrzała milszym wzrokiem na chłopaka. Dzisiaj ją uratował i była mu bardzo wdzięczna.
-Nelly uważaj! 
Bruneta obróciła się i zobaczyła, że weszła na czerwonym świetle na przejście dla pieszych. Chłopak przyciągnął ją do siebie najszybciej jak umiał. Gdyby nie chwila, ułamek sekundy uderzyła by w nią taksówka. Niestety pan Evans się potknął i pociągnął za sobą panną Raimon. Wokół nich powstało małe zamieszanie. Nelly poczuła na swych ustach coś niewiarygodnie miękkiego i ciepłego. Gdy powoli otworzyła oczy uderzyło w nią spojrzenie jej kolegi. Z jednej sekundzie zdała sobie sprawę co się wydarzyło. Nie! Szybko się zerwała i stanęła na równe nogi. 
-Dziękuje ci za wszystko. Musze lecieć już. Cześć. - i pobiegła przed siebie najszybciej jak mogła. 
Mark był też z niezłym szoku i nie mógł uwierzyć w to co się stało. Jakimś cudem właśnie przed chwilą, przez przypadek pocałował się z Nelly Raimon!!! Przez kilka minut siedział na ziemi aż się w końcu otrząsnął. Wtedy zdał sobie sprawę, że nie zdążył jej oddać telefonu. Zrobi to gdy ponownie ją spotka. 

2 komentarze:

  1. WOW!! Co za super akcja. To jest super mega! Czekam na kolejny i na Imperias zapraszam.

    OdpowiedzUsuń