środa, 28 grudnia 2016

19. Kostiumowe szaleństwo

I oto kolejna prezentowa notka :D 
Już ostatnia kolejna pojawi się na Sylwester lub już w Nowym Roku :D

************************************************************************************

Zbliża się koniec października. A co za tym idzie -  Halloween. Oczywiście w Raimonie z tej okazji będzie organizowana zabawa - bal przebierańców. Ten pomysł dla wszystkich się spodobał. Oczywiście ludzie z królewskich też się ba nim pojawią. Lecz kto pozna że nie są uczniami tej szkoły. Im bliżej tego wydarzenia tym więcej przygotowań. Kostiumy już gotowe, dekoracje też. Teraz jedynie wystarczało zaczekać na odpowiednią godzinę. Wraz z wybiciem piątej drzwi sali się otworzyły i wszystko się rozpoczęło. Muzyka wprost kusiła do tańca. Daniela w białej sukni i skrzydłach tego samego koloru podpierała ścianę. Nigdy nie chodziła na takie imprezy. To jej brat Amun lepiej się czuł w takich miejscach. Nie wiedziała w ogóle co ona tutaj robi. 
-Witaj Aniele. 
Wyrwana z myśli szukała osoby która do niej zagadała, a był to facet w masce. 
-Widzę że się bawisz w zorro, Axel. 
-Skąd wiedziałaś? 
-Strzelałam. - rzekła uśmiechając się chytrze. 
-Widziałaś resztę? 
-Nie. 
-Czemu tu stoisz?
-Nie wiem. Tak jakoś wyszło. Takie zabawy nie są dla mnie. Hahaha.... - zaśmiała się bardziej ponuro. 
-W moim też nie, ale.... Daniela?
-Hai?
-Zatańczysz aniołku? 
-Jesteś pewien że włożyłeś dziś odpowiedni strój Blaze? - spytała sarkastycznie przyjmując jego dłoń. 
-Na sto procent. - odgryzł się jej.
                                                                               
                                                          ***

Raven poprawiła maskę i ruszyła dalej przed siebie. Jakie miała  szczęście, że znalazła stary kostium na strychu. Wystarczyło tylko go przerobić i ..... gotowe. Na zabawę szła piratka. Po raz pierwszy miała na sobie buty na obcasie i miała nadzieję, że się nie zabije. Po drodze dołączyła do Alice która przeobraziła się w czarodziejkę z anime. Na imprezę dotarły w milczeniu otoczone aurą nadchodzącej nocy. Gdy weszły do sali zauważyły Danielę tańcząca z Axelem. Uśmiechnęły się znacząco i zniknęły w tłumie. Na ich nieszczęście zostały rozdzielone i w tej chwili Alice miała idealny punkt obserwacyjny by oglądać aniołka i zorro którzy się od siebie oderwali i zaczęli kłócić. 
-,, Czy oni kiedykolwiek się zmienią. '' - spytała samą siebie wzruszając ramionami i uśmiechając się tajemniczo. 
Niespodziewanie wpadła na nią kobieta z miotłą.
-,,Co się stało?" - spytała wzrokiem dziewczynę.
-Nie widziałaś mnie. Zniknęłam. Zaginęłam. - rzekła panna Raimon i dalej pobiegła przed siebie.
Kilka sekund później przed jej oczami pojawił się kościotrup.
-Widziałaś Nelly? - spytał Mark.
Skinęła głową w stronę przeciwną niż tam gdzie na prawdę poszła dziewczyna.
-,,Gomen Mark." - pomyślała patrząc jak chłopak odchodzi w błędnym kierunku.

                                                         ***
-Jesteś pewny, że to dobry pomysł? - spytał David Joe'ego gdy stali we trójkę pod bramą szkoły.
-Tak jestem. - bardzo chciał zobaczyć Celię więc nie zawahał się zakraść na tę zabawę.
Nie zrozumiał tylko co tu robią David i Andrew.
-Wiecie, że nie musicie iść. - rzekł brunet odwracając się do nich plecami.
-I opuścić całą zabawę? - spytał Andrew zakładając czarną maskę.
-Nic z tego Joe. Idziemy z tobą. - rzekł David.
Nie było już na ten temat dyskusji. Trójka z królewskich rozpoczyna zabawę wśród ludzi z Raimona. Joe wyprzedzając przyjaciół był już na sali. Szukając tej jedynej dla której tu był. Czuł do niej zdecydowanie coś innego niż do tej pory czuł. Chciała wiedzieć kim jest. Jedynym sposobem na to jest ją odnaleźć. A gdzie indziej i lepiej szukac niż szkoła do której chodzi. Przechadzał się między ludźmi szukając tego jedynego spojrzenia dzięki kóremu jego serce bije szybciej niż dotychczas. Wraz z każdą minutą jego zapał zaczął maleć. Widział wiele dziewczyn, lecz poniej jakby zniknął ślad. Ale nie chciał zrezygnować. Zrobił krok do tyłu i poczuł jakby w kogoś uderzył.
-Gomen.- rzekł odwracając się, by zobaczyć, że stoi odwrócona do niego tyłem dziwczyna w różowej sukience i z tiarą na głowie.
-Nic się nie stało. - rzekła odwracając się by spojrzeć kto na nią wpadł.
Wówczas on poczuł się jakby ktoś strzelił piłką w jego głowę. To była ona. Dziewczyna z parku. W tej chwili stała i wpatrywała się w niego pytająco.
-Coś ci się stało?
-Nie. - rzekł.
-To dobrze.
Na jej miły uśmiech jakby uderzył w niego deszcz kwiatów. Jak ktoś może być tak słodki? Po raz pierwszy spotkał taką osobę i chciał ją poznać bardziej.
-Jesteś Celia.... prawda? - chciał się upewnić by później móc uniknąć gafy.
-Tak. A ty?
-,,Nie poznała mnie. " - pomyślał.
Miał szanse by móc ją lepiej poznać. Do czasu aż nie dowie się, że to on Joseph King i nie ucieknie. Musi tego uniknąć za wszelką cenę. Jeśli jest zmuszony nagiąć prawdę zrobi to. Nie wie czemu. Ale wie, że musi.
-Jestem Robert.
-Miło mi cie poznać. Nigdy cię w naszej szkole nie widziałam?
Niedawno dołączyłem.
-Rozumiem. Dobrze się bawisz?
-Jak najbardziej. - rzekł uśmiechając się znacząco.
Na jego reakcję jakby się lekko zmieszała.
-Kim jesteś Robercie?
-Twoim księciem z bajki moja księżniczko. Czy oferujesz mi ten taniec? - rzekł kłaniając się dwornie.
Ona zaskoczona podała mu swoją dłoń i nieśmiało skinęła głową lekko się uśmiechając.

                                                           ***

Raven siedziała pod ścianą razem z irytowaną Danielą. Przyjaciółka coś mówiła, lecz ona nie słuchała. Wpatrywała się w uczniów czując sę jak jakś obca osoba.
-Wyobrażasz to sobie!
-Tak, tak.
-Wiesz, że tajfun zmiótł mi dom?
-Tak, tak.
Raven! Ty mnie w ogóle nie słuchasz!
-Przepraszam. Jestem jakaś nieobecna dziś.
-Właśnie widzę..... Chwileczkę... Spójrz.
Właśnie zobaczyły jak Celia rozmawia z jakimś chłopakiem.
-Widzisz gdzieś wampirka? - spytała Daniela.
-Kogo? - spytała zaskoczona Raven.
-Kogo... Juda! Musimy go trzymać jak najdalej stąd. Widziałaś Alice? - spytała zmieniając temat.
-Ostatnio chyba wyszła na zewnątrz.
-Dzięki. - rzekła i poszła szukać rudowłosej.
Jednak nigdzie jej nie było. Niespodziewanie na jej telefon przyszła wiadomość.
,,Już wszystkim się zajęłam. Jude dał się nabrać i odprowadza mnie do domu. Specjalnie wybrałam okrężną trasę. Trzeba dać Celii trochę wolności. Buziaczki Alice :* "
Daniela tylko się zaśmiała i odwróciła się by wrócić na salę gdy wpadła na nią fioletowłosa.
-Daniela... Jak dobrze, że cię widzę.
-Co się stało Raven?
-Musisz mi pomóc. - rzekła złapała przyjaciókę za rękę i zaprowadziła ku głównym drzwiom w kierunku wyjścia ze szkoły.
-W czym mam ci pomóc? - spytała brunetka, gdy się w końcu zatrzymali.
-Chodzi o Axela.
Na dźwięk tego imienia obróciła się na pięcie i chciała odejść jednak panna Hood była szybsza. Wypchnęła dziewczynę na zewnątrz zamykając przed nuą drzwii.
-Raven! Otwórz je natychmiast! Wpuszczaj mnie!
-Gomen. - rzekła i zniknęła brunetce z oczu.
Olson nie miała wyboru i musiała tu zostać. Co strzeliło do głowy tej Hood! Zabije ją! Tu jest zimno! Złapała się za ramiona próbując się ogrzać. Nie ma to jak stać w zimną noc w sukience na ramiączkach.
-Mogła chociaż rzucić mi mój płaszcz. - rzekła cicho do siebie.
Niespodziewanie poczuła jak coś spada jej na ramiona.
-,,Jak ciepło" - jednak otrzeźwiała gdy zobaczyła znajomy czarny materiał. - Dzięki.
-Przepraszam za podstęp z Raven, ale inaczej byś pewnie nie przyszła.
-Masz rację. Chciałeś coś?
-Tak. Spójrz w niebo/
-Wow.
Dziwnym trafem właśnie podziwiali najbardziej rozgwieżdżone niebo jakie widzieli. W dodatku tylu spadających gwiazd jeszcze nie widziała.
-Piękne.
-Warto było się wyrwać ze środka.
-Fakt. Axel...
-Tak?
-Arigato.
-Już się nie gniewasz na mnie?
-Nie. Wiesz przecież, że nie lubię się kłócić. W końcu jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Blondyn na jej słowa uśmiechnął się i skupił swój wzrok na niebie. Dziewczyna czuła się szczęśliwa. Zastanawiała się co będzie dalej w jej życiu tutaj.

                                                             ***

Raven  wiedziała, że Daniela chce ją zabić. Jednak była świadoma, ze pewnie za chwilę jej ta złość przejdzie. Miała taką nadzieję. Gdy stała i czekała na rozwój wypadku zobaczyła go. Jego spojrzenie jakby przenikało ją na wskroś. Czerwone włosy miał związane w kitkę i dziwnie jakby chytrze się do niej uśmiechał. Ona nie miała śmiałości by zrobić krok w jego stronę. Przeniosła swój ciężar na swe plecy które oparła o ścianę  i odwróciła swój wzrok spuszczając do na swe stopy. Ten tajemniczy pirat lekko zawrócił jej w głowie. A gdyby tak podszedł i ..... Szybko potrząsnęła głową by się otrzeźwić.
-,,O czym ty myślisz. Przestań!''
Niespodziewanie poczuła jak ktoś złapał ją za rękę i siłą przyciągnął do siebie. Uderzyła w męską klatkę piersiową i poczuła jak obejmują ją jego ramiona. Czuła jego oddech na swojej szyi.
-Jestem piratem. - zaczął szeptać do jej ucha. - Jestem złodziejem i oszustem. Dziś ty należysz do mnie. - rzekł odsuwając się od niej, chwytając jej dłoń i prowadząc za sobą. Ona posłusznie szła. Była jakby zahipnotyzowana. Gdy dotarli na prawie sam środek sali porwał ją do tańca. Fioletowłosa czuła się jakby latała. Była bardzo szczęśliwa. Dziś ten łotr skradł nie tylko taniec z nią ale także jej serce. Jedna, kim on był? Z jakiej był klasy? Na te pytanie zaraz przyjdzie czas. Gdy zabrzmiała ostatnia nuta pociągnął ją w kierunku tylnego wyjścia. Zaszli tak do pierwszej lepszej klasy gdzie ona usiadła na ławce by odpocząć. Był bardzo dobrym tancerzem.
-Zdradzisz mi jak masz na imię? - spytała niespodziewanie go tym zaskakując.
Uśmiechnął się znacząco i rzekł:
-Możesz mnie nazywać Andy. Jednak mnie raczej tu nie znajdziesz.
-O czym ty mówisz? - wydusiła z siebie zmieszana.
On tylko uśmiechnął się, nachylił i ją.... pocałował.
-Może się jeszcze kiedyś zobaczymy... Raven. - rzekł wyskakując przez okno znikjaąc w cieniu gdzie czekał na niego jego kolega zbójca.
-Co... Co to było? - pytała podnosząc swoje palce i dotykając swoich nabrzmiałych warg.
Próbowała wstać, lecz jej nogi były jak z waty. Jak on całował. Czuła się nadal silnie pod wpływem tego co się stało. Jej pierwszy pocałunek i to jaki... I to gdzie? Na balu przebierańców. Przez kogo Przez kolesia w masce. Co miał na myśli mówiąc, ze może jeszcze kiedyś się zobaczą. Czyżby nie był z Raimona? Przecież to niemożliwe. Skąd inaczej znałby jej imię. W tej chwili było więcej pytań niż odpowiedzi. Czuła jak się cała czerwieni na twarzy. Musi się ocknąć z tego kilkuminutowego snu. Gdy się ostudziła w końcu ze wszystkich emocji, zorientowała się że za pół godziny dzwony zegra wybiją północ. A przecież mieli jeszcze świętować dziś urodziny Marka. Co miało być dla niego niespodzianką. Musiała więc wyjść i odszukać resztę. Wyszła na sekundę na zewnątrz by zobaczyć jak Andy znika z dwoma kolegami w ciemności. Chciała podbiec i się go o coś spytać, lecz byli szybsi.
-Raven, co ty tu robisz? - spytał Jude który już wrócił.
-Nic wyszłam się przewietrzyć.
-Tak ja ci dwojga? - spytał wskazując na Danielę i Axela .
-Tak.
-Czy ty próbujesz ich swatać? - spytał szeptem.
-Raczej pogodzić po raz kolejny. - odrzekła znikając w środku.

                                                        ***

Kilka minut temu...
Celia nadal niczego nieświadoma tańczyła z swym księciem. Tańczyli tak prawie całą zabawę. Grafitowłosa bawiła się przecudownie. Zdziwiło ją to, że jeszcze nigdzie na horyzoncie nie widziała swojego brata. I dobrze. Przynajmniej nie wydarzy się nic podobnego co miała miejsce podczas festiwalu kulturowego w kawiarence ( odwołanie do roz. 16)  To był taki dodatkowy plus. Dziękowała w duchu tym osobom, które się do tego przyczyniły. Będzie im za to bardo wdzięczna. Jednak teraz skupiała się tylko na Robercie. Jeszcze nigdy nie.... Jednak spotkała. Joe. Bardzo przypominał Roberta... Nie mogła teraz o tym myśleć. Musiała zapomnieć o Josephie. Nie może zniszczyć jego przyjaźni z jej bratem. Nie chce by z jej powodu stracili, rozwalili swoją przyjaźń. Może właśnie Robert będzie tym. Ale wiedziała, że Jude nikogo nie zaakceptuje. Trzeba postawić go przed faktem dokonanym. Niespodziewanie brunet odciągnął ją na bok.
-Coś się stało? - spytała go panna Hils.
-Celio... Już wybiła jedenasta. Muszę już iść.
-Zobaczę cię jeszcze Robercie?
-Zapewne tak, lecz pod innym imieniem.
-Jak to?
-Wszystko zrozumiesz w swoim czasie. - rzekł kłaniając się i całują dziewczynę w rękę, włożył na jej palec pierścionek z szarym oczkiem.
-To będzie symbol naszego spotkania. Tylko ja i ty o nim wiemy. Nikt inny. Dzięki temu będziesz mogła mnie odnaleźć moja księżniczko. - i odszedł w cieniu podwórza razem z Davidem i Andrew.
Miał nadzieję, że być może coś się teraz zmieni. Pozostała nadzieja i czas. Czy domyśla się ona kim jest człowiek ukryty za maską. Może tak, może nie. Dowie się tego wkrótce. Już niedługo wszystko się powinno rozwiązać. Celia zaś stała tam gdzie zostawił ją Joe. Nie wiedziała co ma robić gdy dołączyła do niej zmieszana Raven.
-Jude wrócił. - szepnęła Raven do ucha Celii.
Ta się w końcu ocknęła i przyjęła maskę, że nic si,ę nie stało i się dobrze  bawiła.
-Idziemy?
-Tak. - rzekła otrząsnąwszy się ze snu dzisiejszej nocy.
Gdy wszyscy znów zebrali się na sali odśpiewali huczne sto lat dla Marka który był zaskoczony. Niespodziewanie ujrzał Nelly w kacie sali i uśmiechnął się pokazując jej podniesiony kciuk do góry. Jakby zrobiło jej się lżej w środku. Odwzajemniła uśmiech i odwróciła się uciekając. Jej serce biło mocniej. Cóż to oznacza? Mark już jej nie widział. Znikła mu z oczu.

                                                           ***

Alice leżała na łóżku patrząc się w sufit. Obok niej leżała jej maska. Dziwnie się czuła na większych imprezach i cieszyła się, że mogła wcześniej wyjść robiąc tym dobry uczynek dla kogoś i niego. Dwie pieczenia na jednym ogniu. Jedyne przez co czuła się dziwnie, że przerwała zabawę Judowi, który ją odprowadził. To było miłe. W dodatku musiała go jakoś zająć by dać Celii czas z chłopakiem który jej nie odpuszczał od pierwszego tańca. Czuła się mieszanie. Co powinna prawidłowo czuć. Usłyszała jak drzwi obok trzaskają.
-,,Gdzie Andrew był o tej porze?'' - pomyślała przewracając się na drugi bok i zakładając słuchawki do mp3. - ,,Dobrze, że nie natknęli się z Judem na siebie.'' - z tą myślą zasnęła w rytm angielskiej ballady.


************************************************************************************
A na zakończenie mam zdjęcie które stoi na szafce nocnej Joe'ego :D

                             

3 komentarze:

  1. Joe nieźle nieźle! Mogłeś inaczej rozegrać, ale i tak jest super. Szalejesz Axeliela. Czekam na kolejny a ja lecę do Imperias coś napisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne. Czekam na następną notkę. Mam pytanie, bo widziałam na twoim profilu że masz jeszcze inne blogi o Inazumie i czy ty dalej je prowadzisz? Na jeden widziałam notkę w lipcu tego roku, a dalej nie ma rodziału. Porzuciłaś tamte blogi???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie po prostu z braku czasu i pomysłu na razie wstrzymałam jednej blog ale niedługo zamierzam go reaktywować. A drugiego zamierzam trochę uporządkować bo wyszło trochę mi zamieszania z notkami.

      Usuń