-Mam nadzieję, że dobrze. O ile nie popełniłam literówek powinnam mieć większą cześć zaliczoną.
Daniela i Paweł wraz z resztą byli akurat po kartkówce z języka angielskiego. Miło znowu było mieć go u swego boku. Przyjazd Pawła wpłynął na jej życie. To na pewno. Nigdy nie sądziła,że coś takiego może się wydarzyć. To niesamowite jak los może nas pokierować by się znów zobaczyć po dłuższej rozłące. Paweł był ważnym elementem w jej życiu. To on pomógł jej się pozbierać po śmierci Daniela. To on był przy niej gdy Marzena postanowiła dołączy do Daniela. Towarzyszył jej w najtrudniejszych chwilach jej życia martwiąc się najpierw o nią a dopiero później o siebie. Gdyby nie wyjazd do Stanów nadal by przy niej był. Trudno było to opisać ale w jakiś sposób tych dwoje łączyła szczególna więź. Nawet próba czasu nie zdołała jej przerwać. Rodzice Danieli przyjęli Pawła niczym własnego syna, zresztą tak już go traktowali od dziecka. Paweł zawsze był obecny w życiu Danieli i Daniela, więc był takim nieformalnym piątym członkiem ich rodziny.
-Daniela? Słuchasz mnie?
-Co? Ah..Tak. O co chodzi?
-Jak zwykle błądzisz myślami. - poczochrał jej włosy robiąc z nic niezły bałagan.
-Hej! Nawet nie wiesz jak trudno jest je tak ułożyć.
-Na pewno nie tak długo... Pytałem się ciebie czy może chciałabyś pójść jutro, ze mną do kina?
-Jutro? Niestety nie mogę. Umówiłam się z Judem i Markiem. Będziemy robić projekt na biologię.
-Rozumiem. Szkoda. Może następnym razem?
-Może. Widzimy się w domu. Na razie.
-Cześć.
Daniela poszła na zajęcia swojego klubu zaś on pofatygował się do mieszkania przyjaciółki. Zdziwił się gdy zastał w swojej sypialni Amuna.
-Cześc Amun. Co cię do mnie sprowadza?
-Cześć Paweł. Nie mogę tak po prostu do ciebie przyjść?
-Nie no, możesz. Ale nigdy tego nie robiłeś więc się pytam. - zdjął marynarkę od mundurku i gdy wieszał ją w szafie usłyszał pytanie którego się nie spodziewał.
-Powiedz mi Paweł... kochasz moją siostrę?
-Co? O co ty mnie pytasz Amun?!
Był zmieszany. W życiu nie spodziewałby się takiej bezpośredniości po tym chłopaku.
-Pytam wprost. Ty tak samo mi odpowiedz.
-Po co ci ta wiedza?
-Powiem wprost... Nigdy nie chciałem tu przyjeżdżać. Jedyne czego chce to wrócić do Polski. Gdybyś zaczął chodzić z moją siostrą może w jakiś sposób wtedy mógłbym nakłonić moją mamę do powrotu.
-Amun...
-Nie chcesz chyba powiedzieć Paweł, że chcesz zostać w Japonii na zawsze?
Amun doskonale go znał. Nawet nie wiedział jakim to cudem. Miał już dość życia na obczyźnie. Polska to jego jedyny dom i chce on tam wrócić gdy tylko będzie mógł... z kobieta którą kocha.
-To prawda. Kocham Danielę i zrobię wszystko by wróciła ze mną do Polski.
-A jednak. Miałem rację.
-Podpuściłeś mnie?
-Tak. Ale nie miałem innego wyboru. To się nazywa siła perswazji.
-Chyba siła przymusu.
-Nazywaj to jak chcesz, ale wiedz, że będę cię w tym wspierał. Jesteś najlepszy dla Danieli.
-Dzięki.
Amun wstał i w końcu opuścił jego pokój. Jednak nie spodziewał się, że na korytarzu wpadnie na Maokiego.
-Maoki... co ty tu robisz?
-To samo co ty. Stoję.
-Nie denerwuj mnie.
Miał iść w stronę kuchni gdy nagle coś kazało mu się zatrzymać.
-Powiem jej.
-Słucham?
-Powiem Danieli wszystko. O tym o czym rozmawialiście.
-Nie zrobisz tego.
-A założysz się? Jestem ciekawy jak na to zareaguje Daniela.
-Powtarzam jeszcze raz... nie zrobisz tego!
-A jak zrobię to co?
-Ty...! Ile kosztuje twoje milczenie.
-Proszę?
-Przecież wiem, że chcesz na tym ugrać interes. Nie znamy się od wczoraj Maoki.
-To prawda. Po prostu oddasz mi swoje miesięczne kieszonkowe.
-Słucham?
-Moje milczenie w tej sprawie drogo kosztuje.
-Okej, umowa stoi. Tylko ani słowa Danieli.
-Masz moje słowo, oni-chan.
Amun miał nadzieję, że Maoki dotrzyma umowy. Inaczej może to się wszystko zakończyć zanim się jeszcze zaczęło. A właśnie... Była jeszcze rzecz która musiał się zająć on. Musi się pozbyć jeszcze jednej przeszkody zagrażającej jego planowi. Mimo, że go lubił i wydawał się być super kumplem to teraz to zdaje się niknąć. Axel Blaze musi zniknąć jako przyjaciel z życie jego siostry.
***
Następnego
dnia...
Mark, Nathan i Jude wracali ze szkoły rozmawiając ze sobą. Głowy zaprzątał im dzisiejszy trening. Ćwiczyli dziś nowe zagrywki więc było o czym dyskutować. Nowi przeciwnicy wymagają nowych rozwiązań i nowych taktyk. Gdy zbliżyli się ku boisku gdzie dość często ćwiczyli usłyszeli czyjeś krzyki. Na bramce stał jakiś chłopak a dwie dziewczyny na zmianę lub podając sobie poprzez zagrywki próbowały strzelić mu gole.
- Nie masz szans Karol, wiesz o tym!
- Nie gadaj, tylko strzelaj Julio!
Mark, Nathan i Jude wracali ze szkoły rozmawiając ze sobą. Głowy zaprzątał im dzisiejszy trening. Ćwiczyli dziś nowe zagrywki więc było o czym dyskutować. Nowi przeciwnicy wymagają nowych rozwiązań i nowych taktyk. Gdy zbliżyli się ku boisku gdzie dość często ćwiczyli usłyszeli czyjeś krzyki. Na bramce stał jakiś chłopak a dwie dziewczyny na zmianę lub podając sobie poprzez zagrywki próbowały strzelić mu gole.
- Nie masz szans Karol, wiesz o tym!
- Nie gadaj, tylko strzelaj Julio!
- Mówisz masz!
Nie rozumieli ich krzyków które były wykrzykiwane w obcym dla nich języku. Brzmiał dość dziwnie i skomplikowanie lecz Judowi wydawało się, że gdzieś go słyszał, ale nie wiedział gdzie.
- Uwaga!Nie rozumieli ich krzyków które były wykrzykiwane w obcym dla nich języku. Brzmiał dość dziwnie i skomplikowanie lecz Judowi wydawało się, że gdzieś go słyszał, ale nie wiedział gdzie.
Ten krzyk był
skierowany wyraźnie w ich stronę. Szybka reakcja Juda i jego
błyskawiczne podanie sprawiło, że nie oberwał żaden z nich.
- Sorry, za mocno kopnęłam.
Jedna z dziewczyn zwróciła się do nich łamaną japońszczyzną. Słychać było, że była cudzoziemką.
- Nic się nie stało. - odrzekł Mark jak zwykle będąc dla wszystkich przyjazny. - Następnym razem bardziej uważaj.
Jude kopnął im piłkę co chłopak łatwo ją złapał a nie było to słabe podanie. Nagle białowłosy szepnął coś rudowłosej i pokazał na ich mundurki.
-Sorki, że pytam... Ale nie jesteście przypadkiem z Gimnazjum Raimona?
-Tak. - Nathan był zdziwiony.
- Sorry, za mocno kopnęłam.
Jedna z dziewczyn zwróciła się do nich łamaną japońszczyzną. Słychać było, że była cudzoziemką.
- Nic się nie stało. - odrzekł Mark jak zwykle będąc dla wszystkich przyjazny. - Następnym razem bardziej uważaj.
Jude kopnął im piłkę co chłopak łatwo ją złapał a nie było to słabe podanie. Nagle białowłosy szepnął coś rudowłosej i pokazał na ich mundurki.
-Sorki, że pytam... Ale nie jesteście przypadkiem z Gimnazjum Raimona?
-Tak. - Nathan był zdziwiony.
Co ci cudzoziemcy mogą od nich chcieć. Nagle granatowłosa uśmiechnęła się i spojrzała na swoich towarzyszy.
- Jesteś dla nich zbyt miła Julia. Wrogów się zawsze traktuje ostro.
- Że co?! - krzyknął Mark. - Jakich wrogów?! O co ci chodzi?
- Nie krzycz na nią. - powiedziała podniesionym głosem dziewczyna, którą tamta nazwała Julią i spojrzała na chłopaków niemiłym spojrzeniem.
- Jesteś dla nich zbyt miła Julia. Wrogów się zawsze traktuje ostro.
- Że co?! - krzyknął Mark. - Jakich wrogów?! O co ci chodzi?
- Nie krzycz na nią. - powiedziała podniesionym głosem dziewczyna, którą tamta nazwała Julią i spojrzała na chłopaków niemiłym spojrzeniem.
- Tylko ja i Karol możemy to robić.
- Nie mieszaj mnie w swojego gierki kuzynko.- Ty się lepiej w to nie mieszaj. To oni się tu napatoczyli.
- O co wam w ogóle chodzi? - włączył się do dyskusji Jude.
- To wy nic nie wiecie?
Białowłosy uśmiechnął się drwiącą zaś granatowłosa spojrzała na nich nieufnie nie wiedząc czy żartują czy kłamią.
- Oni na prawdę nic nie wiedzą Łucja.
- No co ty nie powiesz Julka. Może im wszystko pięknie wyjaśnisz Karol. W końcu jesteś takim zapalonym poliglotą.
- Wolę pozostawić tę zagadkę naszym towarzyszom. I tak wkrótce się wszystkiego dowiedzą.
- Masz rację Karol.
Julka uśmiechnęła się z satysfakcją, podrzuciła piłkę chłopaka do góry i wykonując piruet w skoku strzeliła piłkę na pustą bramkę nadając jej prędkości huraganu.
- Powiem wam jedno, marna namiastko Raimona. Nigdy nie lekceważcie dziewczyn, bo jeszcze mogą was zgnieść.
I odeszła zostawiając wszystkich.
- Julia, czekaj! Gdzie się tak spieszysz?
Chłopak wraz ze swoją drugą towarzyszką pobiegli za koleżanką.
Mark, Jude i Nathan stali niczym osłupieni. Nie wiedzieli jak mają na to zareagować. O co tu właściwie chodziło i kim byli ci... tamci?!
- Jude... Czy ty wiesz co tu się przed chwilą wydarzyło? - spytał Nathan który jako pierwszy odzyskał przytomność z szoku.
- Nie. Dzieje się tu coś dziwnego. I najwidoczniej ktoś nam czegoś nie mówi.
- Hę?
Mark jak zwykle nie rozumiał słów przyjaciela. Był nadal pod pewnym wrażeniem wykopa tamtej dziewczyny. Tylko skąd coś takiego umiała?
***
Amun chodził po swoim pokoju jak narwany. Nie mógł się powstrzymać, coś go nosiło. Zbyt dużo myślał i teraz wszystko spadło na jego głowę. Wiedział, że musi to zrobić inaczej nic z tego nie będzie. Okej. Raz kozie śmierć. Co chwila również podchodził do okna by monitorować sytuacje i nie przegapić jego powrotu. Jak na złość musiał mieć dzisiaj jakieś zajęcia. Jest. Właśnie idzie. Zerwał się jak poparzony i już stał przed drzwiami. Za chwilę wysiądzie z tej windy i musi wtedy zadziałać. Jak nie on to nikt tego nie zrobi. Musi to zrobić. Dla Pawła i Danieli. I dla powrotu do domu. Dzyn... Drzwi windy się otworzyły i wysiadł z nich znajomy blondyn.
- Cześć Amun, wychodzisz gdzieś o tej porze?
- Cześć Axel. Tak właściwie to nie. Czekałem na ciebie.
- Hy? Chciałeś czegoś ode mnie?
- Tak. Jest coś co od ciebie chce.
- Zamieniam się w słuch.
- ZstawDanile... - wysyczał przez zęby.
- Słucham? Amun, mów wyraźniej.
- Zostaw Danielę w spokoju i więcej się do niej nie odzywaj.
Tego Axel się po nim nie spodziewał.
- Amun... O czym ty mówisz?
- To co słyszałeś. Nie jesteś przecież ani głuchy ani głupi.
- Nie rozumiem cię. Jaki masz w tym cel?
- To już moja sprawa.
- Amun... Rób sobie co chcesz, lecz mnie w to nie mieszaj.
- Musisz się usunąć z życia Danieli. Inaczej ona znowu będzie cierpieć.
Brunet znów wprawił sąsiada w osłupienie. Blaze czuł, że tu chodzi o coś innego.
- Olson... Nigdy w życiu nie sprawiłbym, żeby skrzywdzić kogokolwiek. W to także zalicza się twoja siostra. Nic nie grozi Danieli.
- Jakiś ty niedomyślny Blaze. Wkrótce wszystkiego się dowiesz skoro jesteś taki ciekawy.
Blondyn został sam w czasie gdy jego młodszy kolega wszedł do swojego mieszkania. O co tu chodzi?
*********************************************************************************************************
Sorki, że tak krótko i późno, ale jestem chora i nie mam siły na dłuższe pisanie, ale mogę powiedzieć tylko jedno....
W kolejnych notkach będzie więcej niespodzianek, sekretów, tajemnic i wiele smutnych oraz radosnych chwil.