środa, 14 lutego 2018

Special Valentine's Day

Witajcie :)
Dziś zamiast notki coś specjalnego z okazji dzisiejszych walentynek :D
Dziś świętowałam je przy czekoladzie i ciekawym romansie, mam nadzieje, że u was były lepsze :)
Normalna notka pojawi się najpóźniej w piątek.
A teraz zapraszam na special walentynkowy.

*********************************************************************************************************

Fabuła zawarta nie ma żadnych powiązań z zawartością fabuły która dzieje się obecnie na blogu. Można to potratować jako bonusowy rozdział :)

*********************************************************************************************************

-Dokąd ty mnie ciągniesz Rika? Zwłaszcza tak wcześnie rano? Szkołę mamy dopiero za dwie godziny.
-Nie marudź Touko. Muszę tam być odpowiednio wcześniej by tego nie rozkupiono.
-O czym ty mówisz?
Różowłosa nie rozumiała swojej koleżanki. Po co ją tak ciągnie przez całe miasto o ... szóstej rano?!
-Nie mów, że nie wiesz. Dzisiaj są walentynki.
Dla Touko nie było trzeba więcej tłumaczyć obróciła się na pięcie i odeszła by gdyby nie zatrzymała jej Rika.
-Dokąd idziesz?
-Wracam do domu.
-Przecież dziś są walentynki.
-No właśnie temu.
-Nie powiesz mi, że o nich zapomniałaś?
-Tak. Nie mam celu pamiętać o tym czego nie obchodzę.
-Chwileczkę... Przecież w Raimonie i w tym mieście jest wielu przystojniaków, nie podoba ci się żaden?
-Szczerze? Nie. Moją miłością jest gra w piłkę i to mi wystarczy.
-Jak tam sobie chcesz, ale i tak idziesz ze mną.
Tym razem Rika pobiegła ciągnąć niechętną koleżnakę. Po kilku minutach weszły do lokalu który był zaludniony.
-Jaki tu tłok.
-Co się dziwisz? Madame Valentina jest najlepsza w tym co robi. W walentynki zawsze ma największe obroty. Największą sławą cieszą się jej czekoladki z eliksirem miłości.
-Błagam cię Rika, chyba nie wierzysz w takie rzeczy?
-Możesz się śmiać, jednak w tym roku zamierzam je podarować dla Kochanie.
-,,No pięknie, fascynacja Erikiem jeszcze jej nie minęła."
Obecnie uczęszczały do ostatniej klasy liceum. Niedługo miały rozpocząć studia a tu Rika wierzy w jakieś magiczne czekoladki.
-Witam madame. - niebieskowłosa zwróciła się w stronę kobiety za ladą. - Zostało coś jeszcze z pani specjalności?
-Dla mojej stałej klientki mam specjalne odłożone. Proszę kochana. Cena taka jak zwykle.
Rika wyjęła odpowiedni banknot i jednocześnie schowała swój zakup.
-Madam Valentino, czy ma może pani coś dla mojej koleżanki?
-,,O nie! To było specjalnie Rika."
Teraz cała uwaga została skupiona na różowowłosej.
-Masz śliczną koleżankę Urabe-chan. Jednak widzę, że ma dość skomplikowaną osobowość a tu będzie dość trudno.
-Hę? - nastolatka nie wiedziała jak ma na to zareagować. - Skoro kupiłaś Rika to co chciałaś możemy już iść.
-Sama pani widzi madame, Touko to dość trudny przypadek jeśli chodzi o trudne przypadki.
Jednak Zaizen już wyszła na zewnątrz. Czekała tylko aż jej koleżanka z własnej woli opuści ten lokal. Magiczna czekolada, też coś. Magia nie istnieje. Po pięciu minutach w końcu wyszła i mogły pójść do szkoły. Drogę pokonały w całkowitym milczeniu. Rozeszły się do swoich klas i miały się spotkać podczas przerwy obiadowej. Jednak było coś co martwiło Touko. Ten dziwny błysk w oku Riki podczas gdy ta oznajmiała jej gdzie mają się później spotkać. Na lekcjach siedziała jak na szpilkach, zamiast się skupić na lekcjach obserwowała ludzki. Daniela coś bazgrała w zeszycie zaś Raven przyglądała się co się dzieje za oknem. Tylko Silvia wpatrywała się w tablicę skupiając się nad tym co mówili nauczyciele. Gdy w końcu zaczęła się dłuższa przerwa poszła do klasy Riki gdzie uczęszczali także Mark, Axel i Jude. Erick i Bobby wylądowali wraz z Tsunamim i Nelly w jeszcze innej klasie. W liceum ich porozrzucano, takie było życie. Jednak gdy Touko weszła do odpowiedniej sali w życiu nie spodziewała się tego co ujrzy.
-Urabe Rika!!!
-Tak Touko?
-Co to ma znaczyć?!
-Przecież ci mówiłam, że te czekoladki są magiczne.
-Właśnie widzę, tylko czemu udzieliło się to innym?
-Zostawiłam je dla Erika z karteczką i czekałam na jego reakcję ale nie przewidziałam, że podzieli się nimi z chłopakami. Ale i tak cieszy mnie efekt końcowy. Prawda kochanie?
-Prawda słoneczko.
Erik niczym jakiś ślepy siedział przy Rice i przytulał się do niej a dziewczyna próbowała robić niewinną minę do złej gry.
-No pięknie, brakuje tylko by Silvia to zobaczyła.
Różowowłosa błagała by to minęło jak najszybciej. Magiczne czekoladki, w tej chwili żadne tłumaczenie nie miałoby sensu. Wszystko co się tu działo nie było normalne. Na prawie końcu sali na ziemi siedział Bobby a przy nim... Nelly! Trzymali się za ręce a jej głowa była oparta na jej ramieniu. Na przeciwko nich siedział Mark a wokół niego jakieś dwie dziewczyny których nie kojarzyła. Wesoło o czymś rozmawiali i obie trzymały go za każde ramię chcąc jego uwagi tylko dla siebie. Nagle do sali wbiegł przestraszeni Axel i Jude gonieni przez ... Danielę i Raven!!! ŚWIAT OSZALAŁ!
-Axel, Jude... Wy nie jedliście czekoladek od Erika?
-Nie. Zdążył je rozdać zanim przyszliśmy. - wytłumaczył Axel, który równiez nie mógł uwierzyć wraz z Sharpem w to co widzą. Manewrując między ławkami próbowali uciec dziewczynom nadal nie wiedząc co im jest.
Przynajmniej oni byli bezpieczni, ale reszta.
-Rika! W tej chwili powiedz nam jak to odkręcić.
-Ale po co? Dzisiaj są walnetynki. To święto miłości. Niech wszyscy będą szczęśliwi i zakochani.
-O nie! Nie mówisz, że ty także je zjadłaś?
-Tak. Nie mogłam przeciez odrzucić poczęstowania przez kochanie...
Touko już nie wytrzymywała. To jest chore! Te walentynki to jedna wielka tortura. I co ona ma zrobić? Musi czekać aż działanie tych... czekoladek się skończy. Ale ile ma czekać? Kilka minut, godzin, może dni? Co ta Rika w ich wpakowała. Jeśli dość szybko wytrzeźwieją z tej miłosnej atmosfery to przysięga, że wybije takie głupi rzeczy z jej głowy. Jednak nagle poczuła jak ktoś unosi ją w powietrzu. Jednak chwila i znalazła się w ramionach... Tsunamiego!!! Chłopak wyniósł ją z sali i szedł przed siebie.
-Tsunami!!! Co ty robisz?! Dokąd mnie niesiesz? Postaw mnie w tej chwili! Nie mów, że także zjadłeś czekoladki od Erika?
Jednak ten wydawał się być głuchy na jej pytania niosąc ją nadal a wszyscy im się przyglądali z zaciekawieniem. No pięknie, tylko jeszcze dziewczynie brakowało w tej chwili plotek. W końcu zatrzymali się przed pustą salą i posadził ją na stoliku przy którym nie raz siedziała na lekcjach plastyki.
-Tsunami Jousuke! Wyjasnij mi wszystko w tej chwili!
Jednak ten ani myślał cokolwiek powiedzieć.

-Touko... Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
-Ale ja nie chcę. Muszę pójść i im pomóc.
-Nie musisz. - powiedział przykładajć jej palec do ust nakazując milczenie.
Patrzył się prosto w jej oczy powodując, że czuła jak się czerwieni.
-Tsunami.
Nachylił się by ją pocałować. Gdy ich usta dzieliły zaledwie centymetry, ktoś uderzył chłopaka z tyłu o głowę.
-Tsunami! Zaizen! Co wy tu robicie? Zachciało wam się amorów... Lepiej wracajcie do swoich klas.
Pan Kasai stał za nimi z poważną miną. Tsunami chwycił dziewczynę za ręke i wybiegli z klasy.
-Touko, tu jesteś. Wszędzie cię szukaaaaałam.
Silvia była zdziwiona widokiem koleżanki z chłopakiem.
-Wybacz jeśli wam przeszkadasz.
-Nie przeszkadzasz. - różowowłosa otrząsnęła się.
Nie mogła dać się wyprowadzić z równowagi. Jednak od razu przyszedł jej do głowy obraz tego co się przed chwilą działo. Poczuła jak rumieńce pieką jej w policzki. Trząsła głową by jak najszypciej pozbyć się niechcianego wspomnienia z myśli.
-Touko? Wszystko w porządku?
-Nie! Nic nie jest w porządku. Co chciałaś ode mnie Silvio?
-Mam twoją torbę. Możemy już iśc do domu. Pani Ito się rozchorowała i możemy iść do domu.
-Rozumiem dzięki.
Gdy zielonowłosa podawała jej torbę upadła ona na ziemię i wypadło z niej jakieś zawiniątko. O dziwo było na niej logo tego sklepiku który odwiedziły rano dziewczyny. Od razu przypomniała się dla Touko poranek.
-Madam Valentino, czy ma może pani coś dla mojej koleżanki?
-Masz śliczną koleżankę Urabe-chan. Jednak widzę, że ma dość skomplikowaną osobowość a tu będzie dość trudno.
-Hę? Skoro kupiłaś Rika to co chciałaś możemy już iść.
-Sama pani widzi madame, Touko to dość trudny przypadek jeśli chodzi o trudne przypadki.
Czyżby to dlatego Rika została tam jeszcze dłużej niż powinna? Szybko otworzyła opakowania i znalazła tam pudełko czekoladek a przy nim kartkę. 

Więc Madam Valentina wszystko przewidziała. Tylko dlaczego dała to jej? Skoro Rika kupuje to co roku, to co roku musiało by się dziać coś podejrzanego. Jednak to pierwszy raz gdy jest świadkiem czegoś takiego. Czyżby to był pierwszy raz kiedy trafiły do Erika osobiście? Lecz to nie była właściwa chwila by o tym myśleć. Było trzeba wszystkich odczarować. 
-Wszystko w porządku Silvio. Dziękuje ci, że przyniosłaś moją torbę. Do zobaczenia jutro.
-Tak. Do zobaczenia. - uśmiechnęła się na pożegananie i już jej nie było.
Tym lepiej. Dzięki temu nie zobaczy Riki i Erika. Tsunami znów chwycił ją za rękę i obrócił tak, że niemal wtulała się w niego. Jego ramiona objęły ją w mocnym uścisku. Nie wiedziała czemu, ale czuła się zupełnie inaczej niż się spodziewała. Już po krótkiej chwili przestała się wyrywać. Co się z nią działo. Nawet nie zaprotestowała kiedy ten chciał ją pocałować.
-Tsunami...
-Tak Touko?
-Powiedz... Zjesz czekoladkę który ci przygotowałam?
-Z przyjemnością.
Otworzyła opakowanie i bez namysłu włożyła mu jedną w jego usta. Ten zjadł ją ze smakiem i ucałował jej palce na których została odrobina czekolady. Tyle wystarczyło by stała przed nim czerwona jak burak.
-Touko... Co ja tu robię? Co ci się stało?
-Ja.. To... Nic nie pamiętasz?
-Co mam pamiętać?
-Już nic. Chodź zanim to wszystko się źle skończy.
Po drodze do klasy wpadły na Axela i Juda chowających się za ścianę.
-Chłopaki, łapcie. - rzuciła im po czekoladce. - Niech to zjedzą. Wtedy wszystko wróci do normy.
Tyle im wystarczyło nie było żadnych niepotrzebnych pytań. W klasie każdemu dała antidotum na różne sposoby. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Wiedziała, że potem będzie wiele pytań a teraz także wiele zgrzytów, ale w końcu dzisiaj są walentynki. Gdy miała już wracać do domu kątem oka zauważyła jak Mark rozmawia z Nelly a na końcu się do siebie przytulają. Oni to dopiero byli wieczną zagadką. Bobby próbował rozmawiać z Erikiem zaś Rika gdzieś zniknęła. Przy drzwiach czekał na nią Tsunami nieźle zmieszany.
-Touko słuchaj... Ja... Pamiętam wszsytko co się wydarzyło. Nie wiem jak się tłumaczyć.
-Nie musisz. To nie była twoja wina. Wszystko w porządku.
-Mogę cię przynajmniej odprowadzić do domu? Wyjaśnisz mi wszystko po drodze.
-Czemu nie.
Podczas przechadzki dziewczyna opowiedziała chłopakowi całą przygodę. Od dzisiejszego ranka aż do teraz.
-No nieźle. W życiu bym się nie spodziewał, że będziecie takie szalone!
-Ja nie.. to.. Już nieważne. Dobrze, że wszystko skończyło pozytywnie.
Pożegnała się przy bramie i weszła do środka. 
O dziwo miała gościa. Na kanapie w salonie siedziała Rika cała zapłakana.
-Rika? Co ty tu robisz? 
-Touko, zrobiłam coś głupiego. Możemy porozmawiać?
-Tak pewnie. Chodźmy do mnie.
Zabrała ją do swojego pokoju. Tam niebieskowłosa opowiedziała jej co się stało gdy oboje zażyli antidotum i wyszli z klasy by spokojnie porozmawiać. Brunet dał jej jasno do zrozumienia, że nic do niej nie czuje i że jest inna dziewczyna którą lubi.
-Od dziś nienawidzę walentynek! To święto zakochanych a mi złamano serce.
-Spokojnie Rika. Wszystko się jakoś ułoży.
Jej myśli jednak były skierowane w stronę Tsunamiego. Ciekawa była co teraz porabia.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz