Z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia mam dla was dwa wyjątkowe prezenty jednak nie umiem się zdecydować... który powinnam wam dać najpierw. Mam nadzieję, że wam się spodobają :D
************************************************************************
Była
noc. Żadne światło nie paliło się w jej pokoju co mogło
znaczyć, tylko to, że mogła spać. Nic bardziej mylnego. Daniela
leżała w swoim łóżku tuląc się do poduszki. Nie wiedziała co
ma myśleć. To zdało się w jakiś sposób ją przerastać.
Najpierw Łucja, a teraz Kamil i Julia. I jeszcze ten Daniel... Nie!
To za wiele. Czuła, że chciało jej się płakać, czuła jak
spływają po jej policzkach. Tu mogła sobie na to pozwolić. Tu
nikt jej nie widział.
Kilka
godzin temu...
Raimon
nadal nie wyszedł z szoku po tym co się przed chwilą stało. Nikt
nie miał siły nic powiedzieć. To na pewno... wpłynęło na nich
osłabiająco.
-Drużyno,
dlaczego nie trenujecie?!
Nagłą ciszę przerwało pojawienie się ich trenera Seymoura Hillmana.
Nagłą ciszę przerwało pojawienie się ich trenera Seymoura Hillmana.
-Pan
trener.
Mark
jako pierwszy wyrwał się z szoku. Nieobecność trenera była
zastanawiająca, zwłaszcza, że był
zawsze obecny.
-Panowie...
Zbliżcie się tutaj. Mam dla was wiadomość.
-Jaką
wiadomość? - spytała niepewnie Silvia patrząc na mężczyznę.
-Zza
kilka dni rozegramy mecz towarzyski z drużyną zza granicy.
Ta
wiadomość na pewno wśród zawodników wprowadziła lekki zamęt.
-Z
kim go rozegramy?
Mark
był jak zwykle gotowy zmierzyć się z wyzwaniem. Nic nie było w
stanie go powstrzymać przed pełną pasją gry.
-Jedyne
co mi zdradzono to nazwę drużyny. Zwą ich Niepodległość.
-Ssą
zza granicy... Lecz nie wie trener z jakiego kraju?
-Niestety
nie. Lecz to i tak nic nie zmienia. Musicie ćwiczyć tak samo jak
zawsze.
-Tak
jest trenerze!!!
Wydawało
się, że w drużynę wstąpiła nowa energia. Jednak Axel wiedział,
że czeka go poważna rozmowa z Danielą.
Następnego
dnia...
Blondyn
czekał na brunetkę pod drzwiami. Nie chciał jej się narzucać.
Musiał to wszystko dobrze rozegrać. W końcu wyszła ze swojego
pokoju. Nie wyglądała najlepiej.
-Daniela,
wszystko gra?
Podskoczyła
zaskoczona jego obecnością. Myślała, że wyjdzie z domu jako
ostatnia.
-Tak
Paweł. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
-Nie
wydaje mi się. Widziałem cię.
-Paweł...
To nie najlepszy czas na te rozmowy.
-Więc
kiedy?
-Dziś po lekcjach, w parku Tora.
-Dziś po lekcjach, w parku Tora.
-Dobrze.
Nie
chciał on wprowadzać kości niezgody pomiędzy nimi. Wiedział, że
będzie ciężko i chciał i chciał wszystko przeprowadzić jak
najłagodniej. Czas pomaga... Ale nie było go aż tyle ile go
potrzebował. Mecz zbliżał się wielkimi krokami i było trzeba
działać szybciej. Zwłaszcza, że Łucja suszyła mu głowę. Szli
w milczeniu by ta w szkole gdzieś mu umknęła. Jednak nie mogła mu
uciec z klasy gdzie mieli zajęcia. Czuła ona na sobie jego wzrok
lecz próbowała udawać, że wszystkie jest jakby nigdy nic się nie
wydarzyło. Daniela wiedziała, że czeka ją poważna rozmowa od
której będzie wiele zależało w ich niedalekiej przyszłości.
***
-Więc...
-Więc...
-Więc...
-Paweł...
Ja już na prawdę niczego nie rozumiem. Najpierw to spotkanie z Łucją
i jej prośba bym z powrotem do nich dołączyła... Teraz to nagłe
pojawienie się Kamila i Julii... Paweł, co ty przede mną ukrywasz?
Park
był mało zatłoczony więc mogli prowadzić otwartą dyskusję.
-Zamierzałem
ci to właśnie wyjaśnić. Daniela... Nie chciałem tego przed tobą
ukrywać. Wszystko ci miałem opowiedzieć na spokojnie, stopniowo
tak byś się zgodziła. Ale nic z planów nie wyszło. Wiesz, że
cierpliwość nie leży w naturze Matyldy.
-Jakich
planów? Janowski, mam już dość tych twoich zagadek?!
Już miała odejść... Ale chłopak nagle złapał ją za rękę.
Już miała odejść... Ale chłopak nagle złapał ją za rękę.
-Chodzi
oto... Chodzi oto, że oni tu są. Nasza drużyna tu jest! Mam z nimi
zagrać za kilka dni z Raimonem.
Brunetka
nie wiedziała jak ma się zachować. Nie spodzie... A nie... Jednak
podejrzewała, że coś takiego mogło by się stać. Jednak nadal
ciężko było to przyjąć do świadomości.
-Daniela...
-Paweł...
Nic nie mów. Muszę to przetrawić... Jak to się w ogóle mogło
stać?
-Normalnie... To była fikcja z tym stypendium amerykańskim. Tak na prawdę dostałem polskie stypendium dzięki temu, że byłem jednym z najlepszych piłkarzy gimnazjady polskiej piłki nożnej. Nasza drużyna dotarła do finału tej imprezy i udało nam się ją wygrać. Korzystając z propozycji stypendum postanowiłem także cię odnaleźć. Sama Matylda mnie oto poprosiła. Temu wszyscy tu są. Chcemy byś do nas wróciła Dani... Zrób to dla nas... ale także dla siebie, dla mnie... A w szczególności dla Daniela...
-Normalnie... To była fikcja z tym stypendium amerykańskim. Tak na prawdę dostałem polskie stypendium dzięki temu, że byłem jednym z najlepszych piłkarzy gimnazjady polskiej piłki nożnej. Nasza drużyna dotarła do finału tej imprezy i udało nam się ją wygrać. Korzystając z propozycji stypendum postanowiłem także cię odnaleźć. Sama Matylda mnie oto poprosiła. Temu wszyscy tu są. Chcemy byś do nas wróciła Dani... Zrób to dla nas... ale także dla siebie, dla mnie... A w szczególności dla Daniela...
-Przykro
mi... To dla mnie za wiele...
Nie
mogła już dłużej tego słuchać. Czuła, że musi stąd uciec.
Nie chciała całkowicie rozkleić się przy przyjacielu ani nie
powiedzieć nic zbędnego. Była rozbita. To prawda, że Jude jej
pomagał w pozbyciu się tego niepotrzebnego lęku, ale... Nie czuła
się jeszcze na siłach by wchodzić aż na taką głęboką wodę.
Lepiej znosiła teraz piłkę ale... Lepiej nie ryzykować za
wcześnie. Będzie musiała to wyjaśnić dokładnie Pawłowi jednak
dopiero gdy ona dojdzie do siebie emocjonalnie. Nie sądziła jednak,
że przed budynkiem wpadnie na Axela.
-Cześć
Axel.
-Musimy
porozmawiać Danielo.
Słyszała
w głosie chłopaka powagę. Czyżby to było to o czym myślała?
-Słucham
cię.
-Co
wiesz o drużynie Niepodległość?
Brunetka
czuła jakby coś w nią uderzyło.
-Ja...
Czemu oto pytasz?
-Danielo
Olson... Odpowiesz na moje pytanie?
-Niepodległość, to... moja była drużyna z Polski.
-Niepodległość, to... moja była drużyna z Polski.
-Wiedziałaś
o ich przybyciu?
-J...Nie! Dopiero się o tym dowiedziałam!
-Dopiero...
Ta trójka przyszła tu kogoś szukać wówczas. Domyślam się kogo.
Zamierasz do nich wrócić?
-... Nie myślałam o tym. - wyszeptała ze spuszczoną głową.
-... Nie myślałam o tym. - wyszeptała ze spuszczoną głową.
Czuła
się jakby była ganiona za jakieś popełnione głupstwo. Zupełnie
jakby ją osaczono z każdej strony. Nie była przygotowana na atak z
jego strony.
-Więc
twój przyjaciel nic ci nie powiedział?
-Jeśli masz na myśli Pawła, to wszystko mi powiedział!
-Jeśli masz na myśli Pawła, to wszystko mi powiedział!
Dopiero
po chwili zdała sobie sprawę jak to zabrzmiało. Jakby zaprzeczała
nawet temu co wie i myśli.
-Skoro
ci powiedział... To wszystko jasne.
-Axel...
Jednak
ten się odwrócił i poszedł przed siebie wymijając ją.
-Axel!
-Leć
do swojego Pawła! Jestem pewien, że macie jeszcze sobie wiele do
powiedzenia.
-Ty....
Idioto!
Wbiegła
do środka i jechała windą na właściwe piętro. Wbiegła do
swojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Czuła w oczach zbierające
się łzy jednak je wytarła. O nie! Nie będzie przez niego płakała.
Chce wojny... No to będzie ją miał. Niech jednak później nie
żałuje tego co się stało. W tej chwili nie panowała ona nad
swoimi emocjami. Działała nie zastanawiając się nad niczym. To co
dzisiaj robiła była zastanawiające nawet dla niej samej. Musi
złamać swoje słowa które dzisiaj mówiła. Krążyła po swoich
metrach kwadratowych jakby zaraz miała wybuchnąć, ale Paweł nie
wracał. Wybrała więc jego numer i poprosiła go by spotkali się
jak najszybciej nic mu nie tłumacząc.
***
-Co
ten Paweł znów wykombinował?
Julia
nie wiedziała czemu kazał im się tutaj zebrać. Zwłaszcza całej
drużynie.
-Mnie
się pytasz? Bardziej zagadkowego człowieka nie znałam. Tylko przy
Danieli był inny. - powiedziała Łucja wstając ze swojego krzesła
by nerwowo przejść się po holu hotelu.
-Ta...
Ciekawe czy kiedyś jej to powie... - wyszeptał Kamil.
-Co
takiego? - Daniel był na tyle blisko czarnowłosego, że mógł
usłyszeć co mówił.
-Nic
ważnego.
Karol
jak zwykle próbował uspokoić zniecierpliwioną Julię. Jak mogli
być spokrewnieni tego Kamil nie wiedział. Z ich starego składu
tylko on, Julia, Łucja, Karol, Adrian i Paweł się uchowali. Reszta
to nowi zawodnicy którzy pomogli im podnieść się z upadku po śmierci Daniela i ucieczce Danieli a także wyjeździe Pawła. Powrót
blondyna jeszcze bardziej poprawnie wpłynął na zespół zwłaszcza
gdy osiągnęli po coś dla nich kiedyś nieosiągalnego. Aleksander i
Kinga po przeprowadzce zapisali się od razu do naszej nowo
reaktywowanej drużyny słysząc o naszym poprzednim osiągnięciu.
Nie było trzeba długo czekać na dołączenie Wiktorii. Jednak
dołączenie Ewy było największą zagadką. Jednak od kiedy doznała
kontuzji miesiąc temu nie mogła się z nimi wybrać w te podróż
próbując dojść jak najszybciej w Polsce. Niespodziewanie w holu w
końcu pojawił się ten który ich tutaj wszystkich wezwał, ale nie
był sam.
-Daniela!
Łucja
i Julia nie mogły się powstrzymać by do niej nie dobiec. Dawne
koleżanki na pewno ucieszyły się z jej pojawienia się tutaj.
Później Kamil, Adrian i również Karol ośmielili się podejść i
uścisnąć ją na przywitanie. W oczach nowych zawodników na pewno
była obiektem zainteresowania. I żaden z nich niczego nie
zrozumiał.
-Moi
drodzy... Na pewno nie wszyscy znają jeszcze naszą koleżankę. Oto
Daniela Olson.
Wśród
reszty towarzyszy były pomroki gdy zdali sobie sprawę z kim mają
do czynienia.
-Miło
cię znów widzieć Danielo... - zaczął mówić Karol. - ...ale czy
jest jakiś powód dlaczego do nas przychodzisz.
-Jest.
I jestem pewna, że ucieszycie się z tego tak samo jak ja.
Nagłe
pojawienie się Matyldy przyprawiło Danielę o głośniejsze
dudnienie serca. Zwłaszcza gdy zobaczyła ją na wózku.
-Pani
Matyldo co pani...
-Może
kiedyś ci o tym opowiem Danielo. Sadzę jednak, że przybyłaś tu w
jednym celu?
-Tak. Postanowiłam... Zagrać z wami w następnym meczu. Chcę chociaż dla niego znów stać się członkiem Niepodległości.
-Tak. Postanowiłam... Zagrać z wami w następnym meczu. Chcę chociaż dla niego znów stać się członkiem Niepodległości.
Wszyscy
byli w szoku. Nawet sam Paweł był zaskoczony jednak spodziewał się
tego gdy poprosiła go by zabrał ją do drużyny.
-Co
wy na to... Drużyno?
Paweł
posłał pytanie swym towarzyszom. Wszyscy zgodnie przytaknęli
głowami a na końcu wysunęła się do nich Julia z wyciągniętą
ku brunetce dłonią.
-Witaj
w domu... Danielo.
Ta
przyjęła ją i wzniósł się w nich okrzyk radości. Kolejny ich
zawodnik wrócił do ich drużyny.
***
Nastał
wieczór a jej nadal nie było. Gdy wybiegła z powrotem z budynku nie
spuszczał wzroku z wejścia by wiedzieć, że bezpiecznie wróciła.
Może to było nierozsądne stać o tej porze i tylko w bluzie na
balkonie... Ale... Nie patrzył na to. Żałował co powiedział.
Nawet nie wiedział czemu tak postąpił. Czemu to powiedział? Nie
umiał tego wyjaśnić. Oby tylko nie zrobiła niczego głupiego.
Martwił się o nią. Ale jak widać niepotrzebnie gdy zobaczył ją
powracającą z uśmiechem na ustach w towarzystwie... jego. Wściekły
wrócił do środka padając na łóżko nawet nie zamykając drzwi
balkonowych przez co odrobina śniegu znalazła się na jego posadce.
Odruchowo schował twarz w swych dłoniach ciężko wzdychając.
Jednak nagłe wejście do pokoju jego ojca kazało mu przybrać maskę
spokoju.
-Axel...
Myślałem, że... Nie siedź przy otwartym oknie bo jeszcze
zachorujesz. - powiedział zamykając je.
-Tato...
Ja... Chciałbym się ciebie o coś zapytać.
-Tak?
-Już nieważne. Pójdę dziś wcześniej spać.
-Już nieważne. Pójdę dziś wcześniej spać.
-Jak
chcesz synu. Dobranoc.
To
nie był dobry pomysł w tej chwili by spytać oto swojego ojca.
Przynajmniej tak sądził. Nie... Z tym niestety będzie musiał
poradzić sobie sam. Chociaż była jeszcze jedna osoba której
zależało na Danieli i nie była z nim skłócona a przy okazji był
także jego przyjacielem. Jude.
Brawo Axel. Order idioty roku ląduje do ciebie tym samym pobijając liczną konkurencje.
OdpowiedzUsuńP.S gdzie ta ankieta nigdzie jej nie widze
Usuń