*******************************************************************************
Daniela wbiegła do domu gdzie w salonie siedział już jej ojciec.
-Ohayo tato.
-Ohayo. Gdzieś ty była? Już się lepiej czujesz? - pytał
podchodząc do córki i przykładając rękę do jej czoła.
-Nie
masz już gorączki.
-Czuje się już lepiej. Na prawdę. -
uśmiechnęła się szeroko.
Pan Olson był zdziwiony. Już od
dłuższego czasu nie widział jej szczerego uśmiechu. Patrząc na
radość dziewczyny sam się uśmiechnął.
-To widać.
-Pójdę
do siebie. Gdzie mama?
-Wyszła na zakupy. Nic nie wie o twoim
wyjściu.
-Dziękuje. - wyszeptała i zniknęła za drzwiami.
Osunęła
się za zamkniętymi wrotami.
-Co za ulga. Udało się udawać. O
co mogło mu chodzić?
Następny dzień....
Jude siedział w
szkole już od pierwszej lekcji jakiś zamyślony.
-Jude?
Ej Jude? Jude!
-Mark? Sorry... Zamyśliłem się.
-To widzę.
Coś się stało?
-Nie.
-W
takim razie chodź. Zaraz zaczynamy w-f.
A
tam przed salą gimnastyczną trwa jakaś kłótnia.
-Twierdzisz,
że dziewczyny są gorsze od chłopaków!
-No ba. Wszyscy to
wiedzą. To żadna nowość.
-Wypluj te słowa!
-Ani
myślę.
-Nelly? Willy? Co się tu dzieje?! - zainterweniował
Mark.
-Ten..... doprowadza mnie do białej gorączki i to z samego
rana!
-Ja tylko stwierdzam fakt.
-To jest jakiś nonsens,
to....
-Cisza! Co się tu dzieje!?
-Pan Twilight? -
niespodziewanie pojawił się nauczyciel od wychowania
fizycznego.
-Zresztą. Jest lepszy sposób by udowodnić kto ma
rację niż słowne przepychanki.
-Jaki? - spytał Mark.
-Małe
zawody. Dziewczyna kontra chłopak. Kto wygra będzie lepszy.
-No
nie wiem... - zaczął Mark. - Ale w czym mają one być.
-Może
sprint? - rzekła blondynka o ciemnej cerze.
-Świetny pomysł. -
rzekł pan Twilight. - Chłopaków będzie reprezentował.... -
rozejrzał się po zgromadzonych. - Nathan.
To było pewne
zaskoczenie dla niebieskowłosego. Nie chciał brać udziału w czymś
takim.
-Jego przeciwniczką będzie... - Mails już wyszła do
przodu chcąc się zmierzyć z kolegą.
-Ja!
Wszystkie głowy
zwróciły się w kierunku głosu.
-Jak masz na imię dziewczyno?
- spytał nauczyciel.
-Daniela.
Mails była wściekła, że
ktoś ją ubiegł, ale uśmiechała się szerzej. Nikt nie może
pokonać Nathana, więc przegrają i cała wina pójdzie na nią.
-W
takim razie chodźcie na bieżnię.
Gdy już byli na miejscu
przebrani w stroje.
-Daniela i Nathan. Przebiegniecie sprintem 600
m. Kto pierwszy dobiegnie do mety ten wygra.
-Daniela.... Wiesz co
robisz? - spytał Mark.
-Oczywiście, że tak. Zobaczysz jeszcze. - i uśmiechnęła się.
-Zawodnicy... Ustawcie się na swoich miejscach.Gotowi? Do startu.... Start.
Wystartowali jak strzały, biegli równo. Niespodziewanie
chłopak zaczął ją wyprzedzać.
-Ona porwała się z motyką na
słońce.
-Nikt nigdy go nie pokona.
-Jest taka głupia czy
taką udaje?
Nie mogła słuchać tych komentarzy. Już ona im
pokarze. Włączyła siódmy napęd i już była przed nim. Jeszcze
kilka metrów i już była na mecie.
-Jak to możliwe?
-Pokonała
Nathana.
-Jak jej się to udało?
-Daniela.... Jesteś wielka.
- zebrała się wokół niej grupka dziewczyn.
-To nic
wielkiego.
-Jesteś dobra.
-Nathan?
Chłopak podał jej rękę a ona ją uścisnęła.
-Jesteś bardzo szybka.
-Dzięki.
-No
dobra klaso. Gdy już wszystko rozstrzygnęliśmy czas na
lekcję.
Godzinę później....
Tara wraz z Celią szły przez park. Nie ma to jak po skończonych lekcjach pójść na mały spacer i odetchnąć od lekcji. Zwłaszcza, że jutro piątek. Jednak grafitowłosa była myślami gdzie indziej. Zastanawiała się nad zbytnią opiekuńczością swojego brata.
-Celia spójrz. - Tara wyrwała przyjaciółkę z zamyślenia.
-Co jest?
-Nie słuchasz mnie.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.
-To niepodobne do ciebie.
Zwiesiła głowę i poszła szybkim krokiem przed siebie patrząc wyłącznie na swoje nogi.
-Celia! Czekaj!
Tara wraz z Celią szły przez park. Nie ma to jak po skończonych lekcjach pójść na mały spacer i odetchnąć od lekcji. Zwłaszcza, że jutro piątek. Jednak grafitowłosa była myślami gdzie indziej. Zastanawiała się nad zbytnią opiekuńczością swojego brata.
-Celia spójrz. - Tara wyrwała przyjaciółkę z zamyślenia.
-Co jest?
-Nie słuchasz mnie.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.
-To niepodobne do ciebie.
Zwiesiła głowę i poszła szybkim krokiem przed siebie patrząc wyłącznie na swoje nogi.
-Celia! Czekaj!
Niespodziewanie poczuła jak na kogoś wpada i upadła na ziemię.
-Ała. - rzekła pocierając obolałe czoło.
-Przepraszam, nic ci nie jest?
Gdy otworzyła oczy zobaczyła leżącego nad nią chłopaka. Miał niezwykłe szare oczy i burze brązowych włosów.
-Chyba nic. - wciąż wpatrywała się w jego oczy i przyjęła z ochotą jego dłoń pomagając jej wstać na równe nogi. - Przepraszam, że na ciebie wpadłam.
-Nic się nie stało. Ja też mogłem bardziej uważać.
Dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie. Niczego nie czuła jeszcze czegoś takiego jak dziś. Dopiero teraz zauważyła jego strój. Ten mundurek. Czyżby uczęszczał do Akademii Królewskiej?!
-Mam na imię Joe. A ty?
Otrząsnęła się z swych rozmyślań.
-Ja.... Ja....
-Celia! Ej Celia?!
-Joe! Ej Joe?!
Oboje odwrócili się w tym samym czasie i zobaczyli swoje towarzyszki.
-Tara? Przepraszam, że tak szybko poszłaaaaam....... Kim?
-Tara? Co ty tu robisz?
-To twoja bliźniaczka? - spytała grafitowłosa.
-Ała. - rzekła pocierając obolałe czoło.
-Przepraszam, nic ci nie jest?
Gdy otworzyła oczy zobaczyła leżącego nad nią chłopaka. Miał niezwykłe szare oczy i burze brązowych włosów.
-Chyba nic. - wciąż wpatrywała się w jego oczy i przyjęła z ochotą jego dłoń pomagając jej wstać na równe nogi. - Przepraszam, że na ciebie wpadłam.
-Nic się nie stało. Ja też mogłem bardziej uważać.
Dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie. Niczego nie czuła jeszcze czegoś takiego jak dziś. Dopiero teraz zauważyła jego strój. Ten mundurek. Czyżby uczęszczał do Akademii Królewskiej?!
-Mam na imię Joe. A ty?
Otrząsnęła się z swych rozmyślań.
-Ja.... Ja....
-Celia! Ej Celia?!
-Joe! Ej Joe?!
Oboje odwrócili się w tym samym czasie i zobaczyli swoje towarzyszki.
-Tara? Przepraszam, że tak szybko poszłaaaaam....... Kim?
-Tara? Co ty tu robisz?
-To twoja bliźniaczka? - spytała grafitowłosa.
-Tak. - szepnęła do przyjaciółki. - Spacerować już nie mogę? - rzekła głośniej do siostry.
-Możesz. Chodź Joe. Idziemy?
-Taaaak. To.... cześć.
-Cześć.
Odeszli w swoje strony.
-Celia? Wszystko dobrze?
-Nie... Ja..... Czuje się jakoś..... dziwnie.
-Czyżbyś się zakochała?
-Co?!
-Miłość od pierwszego wejrzenia. Jakie to piękne.
-Tara! Uspokój się.
-No dobrze. Ja już muszę iść do domu. Cześć, do jutra.
-Pa.
Gdy Tara odeszła przed Celią wyrosła Kim.
-Hej. Kim prawda?
-Tak. Dam ci jedną dobrą radę dziewczyno... Trzymaj się zdala od Joe'ego jeśli życie ci miłe.
-O co ci chodzi? Przecież go poznałam zaledwie kilka minut temu.
-Dobrze ci radzę. On jest mój i trzymaj się od niego z daleka. Chyba, że chcesz, żeby twój braciszek się o wszystkim dowiedział.
-Nie masz żadnych dowodów.
-Jak się mylisz złotko. - wyjęła telefon, kliknęła coś i pokazała wyświetlacz grafitowłosej.
-Nie zrobisz tego?
-A chcesz się założyć? - i zaśmiała się upiornie. - Twój braciszek za pewnie pewnego dnia przyjdzie do Alice a wtedy ja mu to pokarzę.
-Co chcesz by utrzymać to w tajemnicy?
-Masz trzymać się zdala od Joe'ego. Masz już nigdy z nim nie zamienić nawet słowa. On jest mój i nigdy go nie oddam. W dodatku kto chciałby by być z taką jak ty. Jesteś nikim. Żyjesz w cieniu swojego brata i innych menadżerek. Jesteś nikim Celio Hills. Pamiętaj o umowie. Twoja nie pamięć może mieć negatywne skutki - i odeszła zostawiając zszokowaną i lekko załamaną grafitowłosą.
ja: On jest mój (ale jeszcze o tym nie wie) Podsumowanie Kim xD
OdpowiedzUsuńJenny: Być zazdrosnym o dwu minutową rozmowę to już przesada. Taka lekka.
Kyoya: Angel pisz, a nie się na innych blogach byczysz!
Ja: Cicho bo ci życie zniszczę ^^
Kyoya: Miło.
Jenny: Hah chłopaki lepsi od dziewczyn? Zadzwoń jak uda ci się podnieść ciężarówkę. okularniku cholerny.
Harumi: Lista zalet dziewczyn
- Są ładne
- Zorganizowane
- Szybkie
- Mają gust
- Potrafią przywalić
- Znają się na słownych potyczkach
*567 powodów później*
Harumi: Właśnie dla tego są lepsze ^^
Jenny: Dokładanie ^^ Taki narwaniec to idealny przykład: zniszczy walki drużynowe, ciągle warczy i jest idiotą bez mózgu.
Kyoya: Mam zacząć wymieniać twoje wady?
Jenny: Nie możesz, bo nie mam żadnych. Badum!
Ja: Ogar na chwilę. Rozdział świetny, sorki, że długo nie komentowałam, ogólnie życzę weny i pozdrawiam ^^
Zgadzam się z przedmówcą.
OdpowiedzUsuńHahahahła ciekawa jestem czy teraz zacznie się rywalizacja.
Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńJeśli zdążę to jutro :)
UsuńA jeśli nie to dopiero w poniedziałek :)