piątek, 23 listopada 2018

One shot - Celia x Axel

Hejka :)
Dziś mam dla was pewien one shot który napisałam na życzenie mojego kolegi z discorda z którym a także z innymi piszę o Inazumie. Mam nadzieję, że mu i także tym którzy lubię parring się spodoba. Uwaga: nie ma on nic wspólnego z główną fabułą. 
Uwaga: nowa notka już jutro. 


Rysunek zrobiła moja przyjaciółka , dziękuje jej za to :)

*********************************************************************************

Celia nie sądziła, że wróci do miasta. Wyjechała stąd gdy tylko skończyła liceum i obiecała sobie, że nic nie skłoni jej do powrotu. Studia w innym mieście umiejętnie zajmowały jej myśli. Z czasem przeszłość odchodziła w niepamięć. Jednak ciągłe namowy Juda; nie mogła przejść koło nich obojętnie. Musiała przyjechać, zwłaszcza na jego ślub. W życiu nie sądziła, że tak szybko do tego dojdzie. I, że tak łatwo uda się to Fabii zwłaszcza po ostatnich nieszczęściach jakie wisiały nad ich głowami. Ale ważne, że wszystko się dobrze teraz kończy nie ważne jest to co było lecz to co będzie. No właśnie... Jednak wciąż nie umiała się pogodzić z pewnymi wydarzeniami z czasów gimnazjum i liceum. Wracały one wciąż do jej głowy niczym puszczony bumerang. Chyba nic nie było jej w stanie pomóc. Nie miała też z nim żadnego kontaktu. Całkowicie zniknął z jej życia. Jedynie pojedyńcze artykuły z gazet dostarczały jej informacji co się dzieje w jego życiu. Także nawet gdyby chciała nie mogła o nim całkowicie zapomnieć. Do skończenia studiów zostały jej jeszcze dwa lata. Gdy je skończy będzie mogła sama decydować już całkowicie o swoim życiu i wyjechać stąd daleko tam gdzie nikt jej nie zna i nie będzie nikt o nim wiedział. Takie życie czeka jednak na nią poza granicami jej kraju. Bardzo dobrze sobie radziła z angielskim dlatego wiedziała, że będzie mogła poradzić sobie w większości krajów na tej kuli ziemskiej. Oczywiste jest to, że będzie tęskniła za Judem, ale... Lepiej by nadal pozostawał w nieświadomości jak bardzo nieszczęśliwie jest zakochana jego siostra. Gdyby to wszystko wówczas ujrzało światło dzienne na pewno ucierpiała by ich przyjaźń. Nie chciała być powodem kłótni między swoim bratem a swoją sympatią. Nie chciała niszczyć ich przyjaźni ze względu na swoje uczucia. Nie mogła być przecież aż tak samolubna. Nie spodziewała się jednak, że los może szykować dla niej nie jedną niespodziankę. Chodź wcale oto nie prosiła. Kolej była dość szybka więc nie miała co narzekać na podróż. W niecałe dwie godziny była już na miejscu. Nikomu nie zdradziła, że przyjeżdża. Po co miała robić niepotrzebne zamieszanie. I tak podejrzewała, że spotka większość osób na ślubie. Ciągnęła za sobą walizkę która toczyła się za nią wolno. W końcu wyszła na ulice miasta. Nie wiele się tu zmieniło. Może to i dobrze. Nie chciała łapać taksówki ani autobusu. Wolała się przejść. Mijała dość dobrze znane miejsca mając z nich wiele miłych chwil. W końcu doszła do miejsca gdzie wszystko się zaczęło i skończyło. Boisko nad rzeką. Miało ono w sobie jakąś magiczną moc, której nie umiała wyjaśnić. Zawsze wiele rzeczy się nad nim działo. Miało w sobie to coś co czyniło to miejsce wyjątkowym i przyciągało do siebie. Westchnęła cicho wspominając sobie ostatnią decyzję jaką podjęła tu dla dobra wszystkich w jej otoczeniu. Nagłą ciszę przerwał jej telefon od jej brata.

-Cześć Jude. Wszystko dobrze. Tak... Udało mi złapać wcześniejszy pociąg. Gdzie jestem? Jestem już w mieści. Nie. Nie musisz po mnie wyjeżdżać. Będę za parę minut. Na prawdę. Jude! Czy ty słyszysz co do ciebie mówię?! Rozłączam się.
Schowała telefon do kieszeni spodni i ruszyła dalej. Mimo, że była już pełnoletnia nie przeszkadzało to jej bratu być nadal tak samo opiekuńczym jak była młodsza. Wiedziała, że chciała dla niej dobrze, ale no bez przesady. Czasami myślała, że życie jest dla niej niesprawiedliwe. Ale... jej życie było by niewiele warte bez jej upartego braciszka. W końcu doszła pod jego dom gdzie w drzwiach stał już on. Jak to ona.
-Cześć Jude! Miło cię widzieć.
Wystarczyła chwila by ten przywitał ją uściskiem. Odkąd zaczęła uczyć się w innym mieście ich kontakt ograniczył się do rozmów telefonicznych a gdy Jude wyjechał grać za granicę to i to się ograniczyło. Gdy weszła do mieszkania została także troskliwie przywitana przez Fabię. Doskonale ją pamiętała z czasów gdy jej brat uczył się w liceum. Chodź ich znajomość na początku była burzliwa i całkowicie pozbawiona pozytywnego spojrzenia to z czasem zaczęło się rodzić z tego coś więcej. Usiedli wszyscy razem w salonie i wesoło ze sobą rozmawiali. Jednak Celia chciała mieć to już wszystko za sobą. Nie spodziewała się jednak propozycji dziewczyny by ta zgodziła się być jej świadkiem. Oczywiście zgodziła się. Nie chciała sprawiać przykrości swojej przyszłej siostrze. Jednak nie zastanowiła się by przez chwilę zapytać się kto będzie świadkiem od jej brata. I szybko tego pożałowała.
-W takim razie Jude możesz już o wszystkim powiedzieć Axelowi. - powiedziała Fabia patrząc w stronę swojego narzeczonego.
-Dla Axela? A co Axel ma z tym wspólnego?
-Jude ci nic nie mówił? Axel ma być świadkiem Juda.
Celia czuła jakby ktoś ją czymś uderzył. Nie... W co ona się wpakowała. Nie po to uciekała od niego by znów móc się z nim spotkać. Nie chciała znów przechodzić przez to co musiała czuć w przeszłości. A teraz miała być tak blisko niego i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dość łatwo słuchając tego wszystkiego mogła udać zmęczenie po podróży i poszła do pokoju który zawsze zajmowała gdy przyjeżdżała tutaj na święta czy na wakacje. Fabia już zdążyła go dla niej przygotować.

Rzadno z nich nie mogło tej nocy spokojnie spać. Niebo było zaciemnione a świecił jedynie księżyc swym białym światem z powodu pełni. Oboje stali w oknie patrząc na migoczące gwiazdy. Za dwadzieścia godzin mieli stanąć przy ślubnym kobiercu jako świadkowie swoich przyjaciół i znów się spotkać. Twarzą w twarz. Cóż to był za stres. Jednak Axel miał jeszcze dodatkowy powód do zmartwień. A nazywał się on Jude Sharp. Gdy do niego zadzwonił i oznajmił, że Celia będzie druhną Fabii prawie o mało co nie spadł z krzesła. Nie mógł w to uwierzyć. Nie mógł uwierzyć w to, że wróciła do miasta. Kiedyś nawet dobrze się dogadywali. W końcu także była młodszą siostrą jego najlepszego kumpla, a teraz... Nawet przed nią samą nie przyznał się, że kiedyś coś do niej poczuł, lecz próbował to sobie wybić nawet nie pozwalając się temu rozwijać. Gdy wyjechała z miasta mogło się wydawać, że będzie mu tylko lepiej, ale... mylił się. A teraz miał znów się z nią spotkać i udawać w najlepsze, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Będzie musiał być bardzo dobrym aktorem. Nie wiedział na sto procent czy to się uda, ale tak przeczuwał. Niespodziewanie za oknem zaczęły padać płatki śniegu, Znów naciąga zima. Sen jakoś nie mógł przykuć ich do łóżka. Skoro niedługo wszystko miało się zmienić.
Kilka dni później...
-Ślicznie wyglądasz. - rzekła Celia do Fabii gdy ta stanęła przed nią ubrana w suknię ślubną.
-Dziękuje. Tak się denerwuje.
-Nie martw się Fabio. Wszystko będzie dobrze. - rzekła Nelly wchodząc po pomieszczenia.
Na jej palcu widniał pierścionek zaręczynowy więc wyglądało na to, że sprawy z Markiem idą w dobrym kierunku.
-Łatwo wam mówić. Ale was niedługo też to pewnie czeka.
Brunetka zaśmiała się wiedząc, że ta uwaga była skierowana w jej stronę.
-Wiem. Żałuje tylko, że nie ma tu Silvii.
-Szkoda. Ja jej dam tak znowu wyjechać! W dodatku wzięła ślub bez nas. Tak nie można!
Rudowłosa była zżyta z panną Woods od czasu gdy przemówiła do rozsądku Erikowi.
-Fabio, ja się tak zastanawiam... Jakim cudem ty się w ogóle pobierasz z Judem, skoro tak wiele razy chciałaś go zabić? - spytała Nelly patrząc z błyskiem w oku na rudowłosą.
-To moi drodzy... Jest tajna informacja. - i wszystkie się roześmiały.
Nelly spojrzała na zegarek.
-Jeśli się nie pospieszymy będziemy spóźnione.
Zeszły po schodach i tak się wszystko rozpoczęło....

***

Celia czuła jak coś zaciska się w jej gardle. Gdy weszła za Fabią do świątyni zobaczyła go. Mimo, że minęło niewiele czasu on zdołał się zmienić. A wraz z nim jego fryzura. Ciemniejsza cera dodawała mu uroku a pod grzywką kryło się to spojrzenie od którego chciała jak najszybciej uciec. Odruchowo przetarła dłonią swoją szarą sukienkę chcąc uspokoić nerwy. Podeszła do ołtarza jednak nie mogła na niego spojrzeć. Cała ceremonia ciągnęła się bardzo długo. Wydawał się dla niej być to nieskończonością. Czuła czasami na sobie jego wzrok ale ona nie mogła ulec. Gdy tylko skończy się przyjęcie spakuje swoje rzeczy i stąd wyjedzie. To było dla niej zdecydowanie zbyt trudne.
Jakiś czas później......
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Jude się nachylił i złożył pocałunek na ustach Fabii.
Nelly i Camila popłakały się ze szczęścia. Mark się uśmiechał. Tylko Axel i Celia stali z niepewnymi minami. Próbowali udawać, że są w tak dobrym nastroju jak pozostali, ale... to było na pewno dość trudne.
Gdy wyszli z kaplicy Jude wziął Fabię na ręce.
-Co ty robisz? - szepnęła mu do ucha.
-Teraz nikt mi cię już nie odbierze pani Fabio Sharp.
I oboje się zaśmiali.
Celia przyglądała się im ciesząc się ich szczęściem. Sama kiedyś chciała by coś takiego doświadczyć, ale wiedziała, że to nie bajka i nie będzie to możliwe. Zwłaszcza, że zaraz miała się stąd dyskretnie ewakuować tak by inni nic nie widzieli.
Jakiś czas później.....
Powiedźcie mi, co to za wesele bez żadnego skandalu? Normalne, ale... No cóż... Sami się przekonacie.
-,,Może to najlepszy czas by już pójść." - myślała Celia patrząc na młode małżeństwo ukradkiem. Gdy jednak nie uważała po raz pierwszy spotkała się wzrokiem z Axelem, który rozmawiał z jakimś nieznajomym dla niej chłopakiem. Czuła jak przeszedł przez nią dreszcz. Serce zaczęło jej mocniej bić. Nie! Musi przestać! To nie ma racji bytu! Dość szybko poderwała się z krzesła czym na pewno zwróciła uwagę swego brata.
-Celia? Co się dzieje?
Ona jednak nie zwracała uwagi i wyszła a on za nią. Nie widzieli tylko, że za nimi wyszedł także Axel. Blondyn dogonił dziewczynę przy tylnym wejściu zastępując jej jedyną drogę ucieczki.
-Puść mnie! Chcę stąd wyjść!
-Nie wyjdziesz puki nie porozmawiamy na spokojnie.
-Nie! Nie chce z tobą rozmawiać! Puść mnie!
Czuła jak z oczu pociekły jej łzy. Nie umiała opanować emocji. To było dla niej za wiele. Czemu musiał za nią pobiec. Czemu to on musi w tej chwili przyjmować rolę dla niej starszego brata. Zawsze traktował ją jak młodszą siostrą i to ją irytowało.
-Celio?
-Zostaw mnie! Nie dotykaj! Mam dość! Mam dość tego, że jesteś taki ślepy! Nie rozumiesz tego?! Od kiedy tylko pamiętam jestem w tobie zakochana a ty? Traktowałeś mnie zawsze tylko jako siostrę!
-Ja...
Nie wiedział co ma powiedzieć. Emocje dziewczyny całkowicie go zaskoczyły. Nie spodziewał się po niej czegoś takiego. Jednak szybko wyrwał go zadumy dziwny odgłos za ich plecami. Wszystko tylko nie to. Jak na ich nieszczęście pojawił się Sharp. Gdy zobaczył płaczącą Celie wyraz jego twarzy się zmienił.
-Celio.. chodź tutaj.
Dziewczyna wycofała się i uciekła. Chłopacy zostali sami.
-Co zrobiłeś mojej siostrze Blaze?
Zanim zdążył odpowiedzieć poczuł jak coś uderzyło go w twarz. To działo się zbyt szybko. Nim zdążył zareagować leżał na ziemi mając przed swoimi oczami płytki podłogi.
-Teraz przesadziłeś Sharp.
Podniósł się na kolana ocierając rozwaloną wargę z której zaczęła lecieć już krew. Axel próbował zadawać mu ciosy jednak ten je umiejętnie wymijał. Jednak wystarczył jeden błąd blondyna by to dredowłosy przeszedł do ataku.
-Jude, opamiętaj się.
-Moja siostra od chwili przyjazdu zachowuje się inaczej. I to od chwili gdy tylko zaczęliśmy rozmawiać o tobie. Co jej zrobiłeś Blaze?
-Nic jej nie zrobiłem Sharp!!!
Teraz blondyn był wściekły był oskarżany oto czego nie zrobił. Nie umiał w porę powiedzieć dziewczynie, którą kocha, że on także odwzajemnia jej uczucie. A teraz... zrobił się z tego niezły kogiel-mogiel.
-Axel! Jude! Co wy najlepszego robicie?!
Za nimi pojawili się Fabia i Mark, którzy dość szybko oderwali ich od siebie.
-Ja ją kocham Sharp! Nie mógłbym zrobić jej nic złego.
Wyrwał się z rąk Marka i wyszedł. Czuł, że musiał znaleźć ją. Nie wiedział tylko jednego, że zamierzała ona lada chwila opuścić to miasto.

***

Celia wpadła jak burza do mieszkania brata. Spakowała szybko swoją walizkę od razu przebierając się. Nie chciała by cokolwiek przypominało jej o tym weselu. Musiała jak najszybciej pójść na stację i wyjechać stąd na dobre. Już więcej nie wróci do tego miasta. Zniknie stąd na dobre. Złapała tym razem taksówkę podając adres najbliższej stacji. Jak na złość uciekł jej właśnie pociąg i musiała czekać na kolejny. Miała więc czas by udać się do łazienki by tam ogarnąć się po nieszczęśliwym weselu jej brata. Miała nadzieję, że Fabia nie będzie jej miała tego za złe. Nie chciała też wiedzieć co potoczyło się dalej jednak wiedziała, że jeżeli chodzi o Juda to zapewne wszystkiego się już dowiedział i dopuściła do tego czego bała się od lat. Zepsuła ich przyjaźń. Zniszczyła przyjaźń jej brata. Czemu musiała zakochać się w jego przyjacielu?! Łzy nadal wypływały z jej oczu szybko przeradzając się w szloch. Ludzie ją mijali jednak nikt się nad nią nie pochylił. Była samotna w tym tłumie i zdana sama na siebie.

***

Sharp nic nie mówiąc przytulił mocno Fabię.
-Jude?
-Nic nie mów.
Kilka minut później...
Carii miała dosyć tej duchoty w środku i poszła się przewietrzyć i wyszła na taras. Z ciekawości spojrzała na dół a tam niecodzienny widok chociaż trochę dziwny.
Jude i Joe siedzieli razem za ławeczce a pomiędzy nimi stała butelka shake.
-Wow. Coś się musi za tym kryć. Co ty kolego kombinujesz? - rzekła do siebie.
-Carii.
-Fabia! Wystraszyłaś mnie!
-Co takiego ciekawego zobaczyłaś na dole?
-Sama spójrz bo nie uwierzysz mi na słowo.
Rudowłosa spojrzała i aż zaniemówiła z wrażenia.
-To sen, czy jawa?
-Raczej rzeczywistość.
-Idę na dół. On coś kombinuje! Wiem to!
Gdy zeszła na dół zobaczyła coś czego wolała nie widzieć.
-Sharp! Co ty tu robisz? Najpierw Blaze, a teraz King... Co ty robisz najlepszego?
-Spokojnie Fabio... Ja już pójdę... Tylko rozmawiałem z kumplem. - i już go nie było.
-Sharp! Co ci strzeliło do głowy. Najpierw Axel, teraz King... O co tu chodzi?
-Nie wiem o co ci chodzi. Tylko rozmawialiśmy.
-No pewnie.
Niespodziewanie Fabia wzięła butelkę czystego alkoholu i rozwaliła ją na murze.
-Jesteś taki nieodpowiedzialny! Taki głupi! Taki niemyślący! Ignorant!.......
Dalej by mu wymieniała, gdyby nie uciszył jej pocałunkiem.
-Co ty robisz?
-Przepraszam cię.
-Przeprosiny nie przyjęte. - i puściła mu oczko.
Carii chciała im dać trochę prywatności temu wróciła do sali.
-A teraz na poważnie... Opowiedz mi co się stało.
Fabia usiadła przy swoim mężu wysłuchując jego wersji.
-Jude... Jedź szybko do naszego domu.
-Dlaczego?
-Coś czuję, że Celia będzie chciała uciec.
Dla dredowłosego nie było trzeba mówić więcej. Musiał jak najszybciej porozmawiać z Celią.

***

Axel spojrzał na rozpiskę pociągów. Całe szczęście miał jeszcze kilka minut. Jednak nigdzie jej nie wiedział. Czyżby się spóźnił albo pomylił? To była najbliższa stacja od domu Sharpa więc jeśli jej tam nie ma to mogł być tylko tutaj. Nagle ją wypatrzył. Ciągnęła za sobą walizkę ubrana z zwyczajny strój. Jakby za dotknięciem magicznej różdżki ich spojrzenia się spotkały. Puściła rączkę a walizka uderzyła z łoskotem o podłogę. Blondyn puścił się biegiem dobiegając do niej by ją objąć i nie pozwolić jej uciec.
-Tym razem mi nie uciekniesz.
Wystarczyła chwila gdy spojrzała w jego oczy by wiedzieć, że nie śni.
-Axel... Ty... Ja...
-Ja też cię kocham Celio.
Wystarczyła chwila by ją pocałował. Czuła się jakby to co się wydarzyło kilka chwil temu nie miało miejsca. 



-Axe... Co ci się stało?
Dopiero teraz zauważyła jego rozwaloną wargę.
-A to... Miałem małe nieporozumienie z Judem...
-Z Judem... Axel, ja... Nie chcę niszczyć waszej przyjaźni. Nie chcę by przeze mnie...
-Celio... Nie bądź głupia... Od dziś wszystko się już zmieni.
Objął ją czule by przekazać jej jak bardzo ją kochał. Tyle lat trzymał to w ukryciu a teraz mógł w końcu to z siebie wyrzucić.
-Celia!
-Jude!
Wystarczyło tylko jedno spojrzenie chłopaka by ocenił sytuację.
-Sharp... Jeśli chcesz.
-Axel... Przeprasza... Trochę mnie poniosło i ...
-Bracie...
-Przepraszam cię Celio... Nie zauważyłem w porę że cierpisz i nie mogłem ci pomóc a gdy zobaczyłem, że płaczesz myślałem, że zostałaś skrzywdzona i...
-O Jude... - rzuciła się w kierunku swego brata tonąc w jego uścisku.
-A ty Axel... lepiej uważaj. Będę cię baczniej obserwował.
Blondyn tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Wszystko dobre co się dobrze kończy.

3 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba! Dzięki że to napisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że go nie ma nic wspólnego z fabułą bo moje serduszko pekalo.

    OdpowiedzUsuń